Kilka sezonów temu obecność Bristol City wśród czołowych klubów Championship traktowaliśmy jako ciekawostkę i romantyczną historię. Czasy bardzo szybko się zmieniają. Dziś włodarzy The Robins nie interesuje spokojny byt na zapleczu ekstraklasy. Ambicje przy Ashton Gate zaczęły sięgać co najmniej play-offów o awans do Premier League.

W ciągu ostatniego roku coraz twardszym warunkom stawianym przez właścicieli Bristol City, nie udało się sprostać dwóm menedżerom. Obaj byli mocno związani z klubem. Mowa tu o Lee Johnsonie oraz Deanie Holdenie. Johnson to legenda klubu jako piłkarz i facet, któremu Bristol zawdzięcza znaczący wzrost reputacji. Miało to miejsce już gdy pełnił tam rolę menedżera. Podczas czteroletniej przygody z The Robins udało mu się najpierw utrzymać ich w Championship, a potem dwukrotnie finiszować w górnej połowie tabeli.

W lipcu ubiegłego roku Johnsona zastąpił jego asystent, Dean Holden. 41-latek zaliczył bardzo dobre wejście do pracy na nowym stanowisku. Steve Lansdown, współwłaściciel Bristol, uwierzył w to, że dał szansę komuś, kto realnie zawalczy z jego drużyną o awans do Premier League. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Pomimo znakomitego początku aktualnego sezonu, Bristol osunęło się w tabeli i z serią pięciu porażek wylądowało na 14. miejscu. Co dalej? Teraz czas na nowe nazwisko i kolejną próbę.

Nigel Pearson – z Premier League do Championship

We wtorkowe popołudnie otrzymaliśmy informację o tym kto zastąpi Deana Holdena. Jest to postać znana i… lubiana? Przed państwem Nigel Pearson witający się z kibicami na Twitterze:

Były menedżer Leicester City jeszcze niedawno pracował w Premier League, prowadząc Watford. Nie szło mu wcale tak źle, ale włodarze Szerszeni przyzwyczaili nas już do tego, że dla nich to za mało i zwolnili Anglika tuż przed samym końcem rozgrywek. Co więc fachowiec z bogatym CV będzie robił w klubie ze środka tabeli Championship?

Zatrudnienie Pearsona pokazuje w jakim kierunku chce zmierzać Bristol. Na zapleczu grają już szósty sezon i można powiedzieć, że do ubiegłej kampanii wyraźnie się rozwijali, zajmując z roku na rok coraz wyższą pozycję w tabeli. Wszystko to zostało przerwane równo rok temu. Drużyna prowadzona wtedy przez Lee Johnsona wpadła w kryzys, który nie minął po lockdownie. Odnotowano serię dziewięciu meczów bez zwycięstwa i to zaważyło na rozstaniu się ze swoim menedżerem. Od tamtego momentu proces transformacji klubu wciąż trwa.

Uporać się z kontuzjami

W składzie The Robins znajdziemy piłkarzy, którzy spokojnie daliby radę w większości klubów walczących o awans do Premier League. Jay Dasilva to utalentowany produkt szkółki Chelsea, Nahki Wells od zawsze bardzo dobrze spisywał się w Championship, a Famara Diedhiou rok temu został wybrany zawodnikiem sezonu. Problemem drużyny z Ashton Gate jest w tej kampanii jednak plaga kontuzji. To przez nią wspomniany Dasilva zagrał tylko dziewięć meczów, a znakomicie spisujący się Alfie Mawson z powodu urazu kolana jest bliski przerwania swojego wypożyczenia i powrotu do Fulham.

Holden był zmuszony do grania młodymi graczami, co nie wyszło drużynie na zdrowie. Co prawda o Hanie-Noah Massengo możemy powiedzieć, że jest niezwykle utalentowanym zawodnikiem, ale Antoine Semenyo czy Tyreeq Bakinson w przeciwieństwie do niego nie wyróżnili się niczym specjalnym. Przed Pearsonem kilka bardzo trudnych zadań. Przede wszystkim zespół nie może pozwolić sobie na kolejne problemy ze zdrowiem piłkarzy. Kibice narzekają także na brak lidera. Zimą zakontraktowany został Henri Lansbury, ale 30-letni były piłkarz Aston Villi nie wygląda na odpowiedniego kandydata do tej roli.

Włodarze Bristol mają nadzieję, że Pearson nie doprowadzi do tak tragicznych wyników, jak ich niedawny pojedynek z Watfordem. Spotkanie z byłym klubem Anglika skończyło się pogromem 0-6. Steve Lansdown przyznał, że poczuł się wtedy upokorzony. Według niego to dobry moment na dokonanie zmian:

Uznaliśmy, że jeśli mamy dokonać zmian, powinniśmy zacząć teraz. Musimy wnieść do klubu powiew świeżości. Ktokolwiek do nas przyjdzie, dostanie mnóstwo czasu przed nowym sezonem.

Pearson otrzyma zatem dużo swobody i czasu na to, by ułożyć sobie drużynę. Musi jednak liczyć się z tym, że przychodzi do zespołu, który zarówno finansowo jak i kadrowo nie należy do ścisłej czołówki ligi. Jego głównym zadaniem będzie wprowadzenie drużyny do ów czołówki i pozostanie tam tak długo, aż uda się wywalczyć awans.