Po przyjściu na Stamford Bridge Thomasa Tuchela, hierarchia w drużynie została odwrócona do góry nogami. Kluczowi gracze u Lamparda jak Pulisic i Ziyech mecze spędzają głównie na ławce rezerwowych, a pierwszy skład piastują odstawieni przez Anglika zawodnicy.
Powiedzieć, że Niemiec zrobił rewolucję w składzie Chelsea, to jakby nie powiedzieć nic. Zmienił się system gry, The Blues nie grają już 4-3-3, a 3-4-3. Do wyjściowej jedenastki wróciły takie tuzy jak: Marcos Alonso, Antonio Rudiger czy Andreas Christensen, a mniej minut otrzymują nie tylko Pulisic i Ziyech, ale też: N’Golo Kante, Ben Chilwell, Kurt Zouma czy Reece James.
Największe kłopoty mogą mieć jednak właśnie Amerykanin i Marokańczyk. Za Tuchela rozegrali oni odpowiednio 86 i 81 minut w lidze, a były nawet i takie spotkania, w których nie znajdowali się oni w kadrze meczowej.
Ziyech nie pojawił się na boiskach Premier League od momentu debiutanckiego meczu Tuchela w Chelsea. The Blues zremisowali wtedy 0:0 z Wolverhampton, a Hakim wykreował aż 4 okazje na gola.
Trochę później ze składu wypadł Pulisic. Amerykanin nie pojawia się na placu gry dopiero od dwóch spotkań. Brak minut na boisku 22-latka jest o tyle zaskoczeniem, gdyż skrzydłowy współpracował już wcześniej z Tuchelem w Borussi Dortmund. O jego nieobecnośći z w meczu z Newcastle Niemiec mówił:
To byłą trudna decyzja, czy zagra, czy nie. Niestety mogliśmy wykonać tylko trzy zmiany, przez co ciężko dać odpowiednią liczbę minut wszystkim graczom.
Któryś dwójki Pulisic i Ziyech odejdzie?
Daily Star spodziewa się, że Tuchel będzie musiał oddać któregoś z nich podczas letniego okienka transferowego. Konkurencja na dwóch miejscach dla skrzydłowych jest spora. Oprócz Pulisica i Ziyecha, mogą zagrać tam również: Mason Mount, Callum Hudson-Odoi, Timo Werner czy Kai Havertz.
Tak mała liczba minut Pulisica i Ziyecha może jednak martwić sympatyków The Blues. Ta dwójka, wraz z Giroud, była najjaśniejszymi punktami ofensywy Chelsea w drugim sezonie Franka Lamparda. Pulisic swoim dryblingiem potrafił zrobić coś z niczego, jak w meczu z Liverpoolem. Ziyech natomiast wniósł na Stamford Bridge pierwiastek magii.
Na ten moment pozostaje więc wierzyć, że te doniesienia okażą się nieprawdziwe, a Tuchel na pewno będzie chciał dać większe szanse swoim zawodnikom.