Media były zgodne, było „here we go!” od Fabrizio Romano – Fikayo Tomori został zawodnikiem AC Milan. Umowa to wypożyczenie do końca sezonu, w której ma zostać zawarta klauzula umożliwiająca liderowi Serie A wykupienie piłkarza za 30 milionów Euro. Niektóre media informują o zdecydowanie gorzej brzmiących 23 milionach. Kibice Chelsea zachodzą więc w głowę, dlaczego klub podejmuje taką decyzję.

Wychowanek Chelsea niemal dokładnie przed miesiącem obchodził swoje 23. urodziny. Rok 2020 był dla niego jednak równie zły, jak dla większości z nas. Zaledwie 101 minut w Premier League na 3060 możliwych i 4 występy w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach, z czego tylko dwa w pełnym wymiarze. A jeszcze w grudniu 2019 roku wydawało się, że Chelsea znalazła w Tomorim obrońcę na lata.

Obiecujący początek

Tomori wracał latem 2019 roku na Stamford Bridge ze sporymi nadziejami. I trudno się dziwić, bo w Derby został wybrany piłkarzem sezonu, a zespół z Frankiem Lampardem w roli trenera dopiero w finale play-off o awans do Premier League przegrał z Aston Villą. Tomori był więc na fali wznoszącej. Początkowo miał zostać wypożyczony do Evertonu, jednak zaskakująca sprzedaż Davida Luiza do Arsenalu, otworzyła miejsce w zespole dla Anglika.

I ten wszedł do drużyny z butami. Szansę debiutu otrzymał w zremisowanym meczu z Sheffield, a już w następnej kolejce zdobył bramkę sezonu, fantastycznym strzałem pokonując Rui Patricio w wygranym z Wolves meczu 5:2. 21-letni wówczas obrońca imponował swoją szybkością i znakomicie czuł się z piłką przy nodze. Obrońca zadebiutował nawet w spotkaniu z Kosowem w listopadzie 2019 roku, co jak do tej pory było jego jedynym występem w kadrze. Można było odnieść wrażenie, że to jest zawodnik, na którym Frank Lampard będzie budował defensywę, a skorzysta na tym i reprezentacja Anglii.

Było tak aż do wygranego 2-1 spotkania z Arsenalem. Do tego momentu Tomori był pewniakiem do gry. Nawet krótki uraz nie spowodował, że piłkarz stracił swoje miejsce w składzie. Na Emirates został jednak zmieniony w 59 minucie i… na tym, można powiedzieć, jego przygoda z Premier League się zakończyła.

Dlaczego Tomori został odstawiony?

Od tamtej pory Tomori sporadycznie pojawiał się w meczach Pucharu Anglii czy Pucharu Ligi Angielskiej. W hierarchii Franka Lamparda spadł jednak na 4 miejsce. Wydarzyło się to tak nagle, że nie brakowało domysłów, że doszło do sprzeczki między trenerem a zawodnikiem. Lampard stanowczo jednak zaprzeczał, tłumacząc decyzję poszukiwaniem lepszego zestawienia defensywy.

Dziennikarze informowali, że głównym zarzutem wobec obrońcy były braki w koncentracji oraz czasami zbyt swobodne podejście do treningów z drużyną. Wiele wskazuje jednak na to, że mogło dojść do jakiś wewnętrznych tarć. Tomori ciężko pracował, aby powrócić do łask, nie narzekał i nie podburzał kolegów z drużyny.

I latem, gdy do zespołu dołączył Thiago Silva, a Antonio Rudiger został uznany za zbędnego, wydawało się, że Anglik będzie miał więcej okazji do gry. Niemca sprzedać się jednak nie udało, a Tomori ostatecznie odrzucił ofertę wypożyczenia do West Hamu, chcąc udowodnić swoją przydatność. Ostatecznie obrońca spadł w hierarchii na 5 miejsce, nawet za niechcianego wcześniej Rudigera.

Anglik poczuł się zrezygnowany i już w grudniu zakomunikował klubowi chęć zmiany klubu. Jeśli pojawi się oferta, nawet na stałe. Chelsea i sam Frank Lampard wciąż widzą w nim potencjał. W listopadzie Lampard mówił:

Fikayo jest naszym piłkarzem, ma ważny kontrakt. Latem odrzucił ofertę West Hamu, ale to nie miało wpływu na moje decyzje. On wciąż się rozwija.

Ostatnie dwa lata miał naprawdę udane. Dostał się do kadry, był jednym z najlepszych obrońców Championship, zagrał ponad 20 spotkań dla Chelsea.

To normalne dla młodych piłkarzy, zwłaszcza w tak wyrównanym zespole, że nie grają co tydzień. Ufam mu jednak i zawsze dobrze sobie radzi, gdy tylko dostanie okazje. To świetny piłkarz.

Dlaczego on, a nie Rudiger?

W styczniu menedżer The Blues potwierdził, że Tomori może zostać wypożyczony, co zdecydował się wykorzystać Milan. Tutaj dochodzimy jednak do sedna sprawy – dlaczego najbardziej ucierpiał Tomori, który pokazał swój ogromny potencjał, a nie regularnie zawodząca para Rudiger – Christensen?

Tym bardziej że obu piłkarzom umowy z klubem wygasają latem przyszłego roku. To znaczy, że The Blues mają ostatni moment, żeby na nich zarobić. Zacznijmy od Duńczyka. To wciąż stosunkowo młody, 25-letni obrońca. Jednak kolejne mecze udowadniają, że jest to zawodnik, który nie potrafi przystosować się do fizyczności Premier League. Pokazało to między innymi starcie z Aston Villą (1:1), za które piłkarz został niemiłosiernie skrytykowany.

Christensena ratuje tak naprawdę fakt, że traktowany jest jako wychowanek Chelsea. Można więc spodziewać się, że zostanie on jako nr 4 w zespole, jeśli taka sytuacja będzie mu odpowiadać.

Rudiger natomiast został wystawiony na sprzedaż, jednak próba wytransferowania go w dobie pandemii okazało się być za trudne. Kluby zacisnęły pasa i choć piłkarzem interesowały się PSG, Borussia Dortmund czy właśnie Milan, to żadnego z nich nie było stać na Niemca. W meczach z Fulham i Leicester zagrał on od pierwszej minuty, jednak w spotkaniu z Lisami jest odpowiedzialny za stratę drugiej bramki. Okno wystawowe nie zadziałało wówczas tak, jak powinno.

Trenerem Chelsea został Thomas Tuchel, przez co Tomori rozminął się z Niemcem zaledwie o 3 dni. Można więc zastanawiać się, co by było gdyby…

Tomori i Milan – dlaczego to błąd?

Z jednej strony można zrozumieć, że Tomori zostaje wypożyczony, zwłaszcza do takiego klubu jak Milan. Chłopak potrzebuje regularnej gry, aby wyeliminować swoje błędy. Z drugiej strony kibice Chelsea mają świadomość, że zdecydowanie lepszym wyborem byłaby sprzedaż Rudigera czy Christensena. Nawet kosztem strat finansowych. Taki model na Stamford Bridge jednak nie przejdzie.

O ile Arsenal zdecydował się pogodzić z finansowymi reperkusjami odejścia Ozila, Sokratisa czy Kolasinaca, to przy okazji zwolnił spore fundusze z budżetu płacowego. Zrobił tym samym miejsce dla nowych piłkarzy i pozbył się tych, którzy mogli wpływać negatywnie na innych. Postawiono więc na spokojną przebudowę kosztem zarobku.

Chelsea natomiast nie wyobraża sobie, żeby na kimkolwiek zanotować finansową stratę. Dlatego w klubie wciąż są m.in. Bakayoko czy Batshuayi i dlatego tak trudno sprzedać Alonso, Rudigera czy Kepę. The Blues nie chcą być stratni, co kosztuje ich nie tylko szeroką kadrę, ale i rosnące niesnaski w szatni. Co więcej, ta sytuacja blokuje rozwój Tomoriego czy Gilmoura, który za kadencji Franka Lamparda pokazywał się z lepszej strony niż Jorginho.

W klubie wiążą też ogromne nadzieje z Markiem Guehim, 20-letnim obrońcą, który robi furorę na wypożyczeniu w Swansea. To piłkarz o podobnym profilu do 23-letniego Anglika i być może nawet większym potencjale, jednak to nie musi przekreślać szans na współistnienie obu graczy obok siebie.

Gdyby chodziło tylko o wypożyczenie – nie byłoby tematu. Tomori i Milan to dobry pomysł i obie strony mogą sobie wzajemnie pomóc. Jednak zawarcie umowy z opcją wykupu to po prostu błąd. Zwłaszcza wobec niepewnej przyszłości Rudigera i Christensena.

To chyba też dobry czas, żeby w Chelsea lepiej zbalansowali swoją transferową strategię, bo w tym momencie zderzają się ze sobą dwa pomysły, którego nie mogą razem dobrze funkcjonować.