Ostatnio pisaliśmy o tych, którym poszło. No ale wszystkim pójść nie mogło, bo futbol byłby bez sensu. Jednakże niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 10. kolejki Premier League.
BAILEY PEACOCK-FARRELL
Debiutant w Premier League nie miał łatwego zadania – od pierwszych minut musiał wyjmować piłkę z siatki. Jednak trzeba uczciwie przyznać, że niespecjalnie przyczyniał się do zmniejszenia rozmiarów porażki. Do bramek nie można się zbytnio przyczepić – może przy golu Torresa mógł więcej zrobić, bo strzał z bliskiej odległości leciał praktycznie w niego. Niemniej, VAR uratował go od dwóch kuriozalnie wpuszczonych bramek. Raz wypuścił główkę Ferrana, a raz sam wrzucił sobie piłkę do bramki po interwencji. Oba gole na jego szczęście zostały anulowane przez spalonego, więc obyło się bez kompromitacji i porażki 0-7.
NECO WILLIAMS
Gdyby zamiast młodego obrońcy Liverpoolu na prawej stronie w meczu z Brighton wystąpiłaby Claire Williams, pewnie nikt nie odczułby różnicy. Walijczyk nie stwarzał żadnego zagrożenia, poza tym, które prokurował pod swoją bramką. Daleko tym popisom było od przyzwoitości. Williams zawiódł na całej linii i został ściągnięty już w przerwie, chociaż i tak zdołał do tego czasu sprokurować rzut karny. Z Ajaxem 19-latek zagrał znacznie lepiej, ale my rozliczamy go za popisy w starciu z Mewami.