W ostatnich dniach Marcin Wasilewski obwieścił światu, że jego piłkarska kariera dobiegła końca. 40-letni były już zawodnik m.in. Lecha Poznań czy Wisły Kraków, najlepsze lata swojej kariery spędził w Anderlechcie. Tam doznał pamiętnej, potwornej kontuzji złamania nogi, po której wyleczeniu trafił do Leicester City. I choć początkowo miała to być krótka, raczej awaryjna przygoda z Lisami, to ostatecznie zmieniła się w kilka lat, zakończonych najpierw awansem do Premier League, a później mistrzostwem Anglii.

Marcin Wasilewski na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii debiutował 1 listopada 2014 roku w starciu Leicester z West Bromem. Spotkanie na King Power Stadium wygrali goście po bramce niezwykle utalentowanego… Saido Berahino. Kiedyś to były czasy… Jedenastka Lisów też ma oczywiście parę perełek. Marcin Wasilewski oczywiście na czele!

BRAMKARZ

KASPER SCHMEICHEL

Duńczyka śmiało można nazwać już legendą Lisów. Ma 389 występów w barwach klubu, do którego trafił w 2011 roku z Manchesteru City. Trenerem zespołu był wtedy Sven Goran Eriksson, który to wcześniej dał bramkarzowi szansę w barwach Obywateli. W wieku 25 lat zawodnik dopiero przebijał się na poziomie Championship, gdzie okazał się ważnym elementem układanki. W debiutanckim sezonie został wybrany piłkarzem roku w klubie, a w kolejnym znalazł się w 11 sezonu Championship, gdy wydatnie pomógł w awansie. Od tego momentu jest niekwestionowanym numerem 1 drużyny Lisów.

Czasami pojawiały się pogłoski o zainteresowaniu piłkarzem innych klubów, jednak ten pozostał wierny ekipie z centralnej Anglii. Zawodnik właśnie rozpoczął 9. sezon klubie, a w tym czasie zdołał z ledwością obronić się przed spadkiem, wygrać ligę, zagrać w Lidze Mistrzów oraz Lidze Europy. Do tego zawsze był pewnym punktem swojej drużyny, imponując solidną formą i świetnymi paradami.

Wiele wskazuje na to, że 34-letni aktualnie Duńczyk swoją przygodę z piłką zakończy na King Power Stadium.

OBROŃCY

RITCHIE DE LAET

Belg ma dopiero 31 lat, a CV bogate. Do Leicester piłkarz trafił w 2012 roku, gdzie przeniósł się z Manchesteru United. Do Czerwonych Diabłów przybył ze Stoke w 2009 roku, jednak częściej był wypożyczany, niż spędzał czas na boisku. Swoje miejsce na ziemi znalazł dopiero na King Power Stadium, gdzie przez 4 lata gry wystąpił 129 razy. Najpierw pomógł awansować, w 1. kampanii będąc ważną postacią drużyny, a w mistrzowskim i zarazem swoim ostatnim sezonie w zespole Claudio Ranieriego zagrał 12 razy. Od tego momentu jego kariera wróciła na, można powiedzieć, stare tory.

Najpierw wypożyczenie do Middlesbrough, a później transfer definitywny do Aston Villi. W barwach The Villans zagrał raptem 8 razy. W 2016 roku doznał poważnej kontuzji, która wyeliminowała go z gry na cały sezon. Po powrocie do zdrowia zagrał kolejne 3 razy w zespole z Birimingham, zanim trafił na wypożyczenie do klubu, w którym się wychował – Royal Antwerp.

Sezon 2018/19 spędził na wypożyczeniu w Australii, w Melbourne City, gdzie błysnął dyspozycją strzelecką: 25 spotkań, 7 bramek. To zrobiło wrażenie w Belgii, gdzie na stałe De Laet zakotwiczył w macierzystym klubie z Antwerpii. Obecnie wyceniany na milion euro, jest podstawowym piłkarzem w swoim zespole.

MARCIN WASILEWSKI

Polak zdecydował o zawieszeniu butów na kołku w wieku 40 lat. Przez całą karierę utożsamiany z niesamowitą zadziornością, walecznością i skutecznością pod bramką rywala. Gdy wydawało się, że kariera Polaka nabiera rozpędu, zahamował ją faul Axela Witsela. Było to 11 lat temu, ale nie przeszkodziło ostatecznie naszemu rodakowi w otrzymaniu szansy w wymarzonej Premier League. Dzięki temu Wasilewski mógł cieszyć się z mistrzostwa kraju, choć w tamtym sezonie odegrał marginalną rolę i co ciekawe, zabrakło mu jednego spotkania, aby otrzymać medal. Wcześniej jednak pomógł najpierw w awansie, a potem w utrzymaniu. 31 stycznia 2015 roku stał się też pierwszym Polakiem od 22 lat, który zdobył bramkę w Premier League. I to przeciwko Manchesterowi United w meczu na Old Trafford!

Swoją przygodę z ekipą Lisów Marcin Wasilewski zakończył z 74 występami na koncie w 2017 roku.

https://www.instagram.com/p/CHz3mKmJ9QM/

Po odejściu z Leicester 37-letni wówczas zawodnik zakotwiczył w krakowskiej Wiśle, której barw bronił przez 3 sezony. W tym czasie zagrał w 50 spotkaniach. Popularny „Wasyl” w trakcie swojej kariery zagrał ponad 500 razy i wielokrotnie pojawiał się też na boisku w koszulce reprezentacji Polski. Na piłkarskiej emeryturze będzie miał co wspominać.

WES MORGAN

36-letni już wieloletni kapitan Lisów stworzył tego dnia parę z Marcinem Wasilewskim. Wychowanek Nottingham Forest, w którym grał przez 9 lat, na King Power Stadium trafił w 2012 roku za milion funtów. Sprawiał wrażenie mało zwrotnego, wręcz powolnego, lecz swoją posturą i siłą potrafił uporać się z niejednym napastnikiem. Szybko zyskał sympatię fanów i kolegów z zespołu, a w roku awansu do Premier League opuścił tylko jedno spotkanie swojej drużyny. W najwyższej klasie rozgrywkowej pozostał kluczową postacią zespołu, nie wychodząc na murawę w pierwszym sezonie zaledwie jeden jedyny raz. Podobnie jak na zapleczu.

W sezonie 2015/16 był niezastąpiony, grając we wszystkich spotkaniach drużyny Claudio Ranieriego, która sięgnęła po mistrzostwo. I choć mało kto mógł się tego spodziewać, to doświadczony, 32-letni wówczas Jamajczyk, stworzył z Robertem Huthem parę nie do przejścia dla innych drużyn. Zwłaszcza w końcówce sezonu Lisy grały solidną, skupioną na wynikach piłkę, a wzrost i siła tej dwójki odgrywały w tym kluczową rolę.

Sezony 16/17 i 17/18 obarczone były kilkoma urazami zawodnika, który zagrał wtedy odpowiednio w 27 i 32 meczach Premier League. Dopiero w ubiegłej kampanii piłkarz na stałe stracił miejsce w podstawowym składzie, jednak nadal jest ważną postacią drużyny Brendana Rodgersa. A 320 występów w koszulce Lisów świadczy samo o sobie.

PAUL KONCHESKY

39-latek zakończył karierę w 2019 roku, jednak wznowił ją ponownie w tym sezonie jako grający asystent w drużynie Billericay Town. Wychowanek Charlton Athletic zanim trafił do Leicester, był ważnym piłkarzem na boiskach Premier League. Najpierw w West Hamie, a później Fulham. Występy w barwach tej drugiej drużyny pozwoliły mu na transfer do Liverpoolu, gdzie w sezonie 10/11 zagrał 15 razy. Anfield to były za wysokie progi dla piłkarza o polskich korzeniach i po wypożyczeniu do Nottingham, przeniósł się do Leicester, gdzie Marcin Wasilewski mógł go poduczyć nieco polskiego języka. Przez 3 lata był niekwestionowanym numerem 1 na pozycji lewego obrońcy, choć coraz częściej zawodnikowi o sympatycznej łysinie doskwierały urazy.




Po awansie do Premier League zagrał w 26 spotkaniach, co było jego ostatnim tchnieniem w zespole Lisów. 155 spotkań jednak zaliczył. Mistrzowski sezon klubu spędził na wypożyczeniu w QPR, aby w sezonie 16/17 zejść do League One, do drużyny Gillingham. Stamtąd już była równia pochyła. Przejście do wspomnianego wcześniej Billericay Town, gdzie przez 2 lata zagrał raptem 23 razy. Potem jeszcze 5 występów w East Thurrock United i zakończenie kariery, którą wznowił przed tymi rozgrywkami.

POMOCNICY

DANNY DRINKWATER

Pan Pijwoda w pełni wykorzystał sukces, który odniósł w Leciester po to, aby ostatecznie stoczyć się niemal na samo dno. Wychowanek Manchesteru United nie przebił się na Old Trafford i trafił do drużyny Lisów w 2012 roku. W Championship był kluczową postacią zespołu, dwukrotnie rozgrywając ponad 40 spotkań. Premier League stawiało jednak inne wyzwania, na które zawodnik był gotowy. Jeszcze nie w pierwszym sezonie, ale w drugim już tak. Stworzył on wówczas legendarną parę z N’golo Kante. Francuz biegał za trzech i przerywał ataki, a Drinkwater posyłał dokładne podania z głębi pola do napastników. To przyniosło klubowi oczywiście Mistrzostwo, a jemu debiut w reprezentacji. Drinkwater kolejny sezon, już bez Francuza, również miał bardzo dobry.

Nabrał doświadczenia w Lidze Mistrzów, a następnie przeniósł się do Chelsea za 40 milionów funtów. Miał pełnić podobną rolę do tej w Leicester, jednak silna konkurencja spowodowała, że Anglik w barwach The Blues zagrał tylko 12 razy. Gdy za Antonio Conte przyszedł Maurizo Sarri, stracił miejsce w zespole i cały sezon przesiedział na trybunach. Piłkarz ostatnimi laty częściej zaglądał na konto bankowe w celu sprawdzenia wypłaty, niż na boisko. Nie pomogły wypożyczenia do Burnley i Aston Villi, zakończone małymi skandalami. Obecnie 30-latek ogrywa się w rezerwach The Blues i jeszcze przez 2 lata może pobierać pensję wynosząca 100 tysięcy funtów tygodniowo.

ESTEBAN CAMBIASSO

Mało kto spodziewał się takiego wzmocnienia na King Power Stadium. Były piłkarz Realu Madryt i Interu Mediolan. Zwycięzca Serie A i Ligi Mistrzów oraz wielokrotny reprezentant Argentyny. Z Leicester podpisał kontrakt w 2014 roku (tak jak Marcin Wasilewski), co uchodziło wówczas za ogromny sukces zespołu. Mimo 34 lat na karku i szczytu formy za sobą, wciąż pozostawał niezwykle wartościowym zawodnikiem. Debiutanckie trafienie w zespole zaliczył w pamiętnym starciu z Manchesterem United, gdy Lisy wygrały na własnym boisku 5:3, a jedną z bramek dla gości strzelił wtedy… Angel di Maria.

Na King Power Stadium zaliczył tylko rok i chyba ma czego żałować. Tym bardziej, że mógł pozostać w zespole, jednak odrzucił ofertę kontraktu. Wystąpił w drużynie 33 razy, z czego 31 z tych spotkań to mecze Premier League. Grał na tyle dobrze, że został nawet wybrany piłkarzem sezonu w głosowaniu wewnątrz klubowym. Po odejściu na 2 lata związał się z Olympiakosem Pireus, a później zakończył karierę. Jeszcze w tym samym roku zdał kursy trenerskie w słynnym Coverciano, a teraz jest ekspertem włoskiego oddziału stacji Sky.

MATTY JAMES

Matty James może uchodzić za prawdziwego pechowca. Zawodnik trafił do klubu w 2012 roku wraz z Dannym Drinkwaterem i przez długi czas wspólnie stanowili parę środkowych pomocników zespołu na boiskach Championship. W debiutanckim sezonie w Premier League rola Jamesa była nieco mniejsza, lecz mimo to zagrał 27 razy w samej lidze. Niestety, sezon zakończył uszkodzeniem więzadeł krzyżowych, co wyłączyło go z gry z kolejnego kampanii. Gdy całe Leicester świętowało mistrzostwo Anglii, 25-letni wówczas zawodnik mógł ze smutkiem obserwować, jak to wielkie wydarzenie przechodzi mu koło nosa. W kolejnym sezonie zagrał raz, zanim przeszedł do Barnsley na wypożyczenie do końca sezonu. Rozgrywki 17/18 to dla niego 13 występów w Premier League, lecz w ostatnich 2 sezonach to łącznie… 1 mecz i 5 minut. Dość powiedzieć, że mimo 40 lat na karku, Marcin Wasilewski nagrał się w ostatnim sezonie więcej, niż James przez ostatnie 3 lata.

James wciąż ma 29 lat i w zasadzie ponad 4 lata bez konkretnych występów. Teraz ponownie trafił na wypożyczenie do Barnsley, gdzie – miejmy nadzieję – będzie znów mógł cieszyć się grą.

ANDY KING

Wychowanek Leicester i prawdziwa legenda tego klubu. King jako 15-latek został zwolniony przez Chelsea i błyskawicznie przechwyciły go Lisy. To był 2004 rok, a Król pozostał piłkarzem tego klubu przez 16 lat. Przeżył awanse i spadki, posmakował gry w League One i w Lidze Mistrzów. Przeszedł niemal wszystko, będąc piłkarzem Lisów. Jego najlepszy okres w karierze przypadł na lata 2008-2011, czyli tak naprawdę na samym początku swojej piłkarskiej drogi. Wówczas przez 3 lata zagrał w meczach ligowych 133 razy, opuszczając 5 spotkań, i zdobył w nich 33 gole. A to przecież środkowy pomocnik!

Kolejne sezony nie były już tak udane, choć Walijczyk pozostawał centralną postacią zespołu. Pomógł w utrzymaniu (24 mecze) oraz był jednym z pierwszych wchodzących z ławki w mistrzowskiej kampanii (25 występów w Premier League). Jego kariera nie nabrała jednak takiego rozpędu, jak mógłby to sobie wymarzyć. Jego rola była z roku na rok coraz mniejsza, aż od połowy sezonu 2017/18 przebywał w zasadzie na wypożyczeniach. Najpierw Swansea, później nieudany mariaż z Derby County Franka Lamparda i równie kiepski czas w Rangersach Stevena Gerrarda. Ubiegły sezon zakończył na wypożyczeniu w Huddersfield.

Po nim ogłoszono, że czas Kinga w Leicester dobiegł końca. 50-krotny reprezentant Walii od tego czasu pozostaje bezrobotny, ale w historii Leicester zapisał się złotymi zgłoskami.

NAPASTNICY

DAVID NUGENT

35-letni obecnie David Nugent to prawdziwy piłkarski obieżyświat i uznany snajper w Anglii. Najdłużej zakotwiczył właśnie w Leicester, gdzie grał przez 4 lata. 159 występów ligowych i 54 bramki to co najmniej przyzwoity rezultat. Brylował zwłaszcza w Championship, gdzie przez 3 sezony nie zszedł poniżej 15 bramek. Zwłaszcza rok awansu był dla niego fantastyczny. 20 goli i 12 asyst uczyniły z niego kluczową postać Lisów. Premier League to były jednak za wysokie progi dla niego, mimo aż 4 podejść. W Championship natomiast był gwarantem goli.

W sezonie 14/15 w barwach Leicester zdobył 5 bramek, aby po nim przenieść się do Middlesbrough. Stamtąd zawędrował do Derby County, gdzie pełnił już przede wszystkim rolę skutecznego i solidnego rezerwowego. Teraz gra w barwach Preston North End, czyli klubu, w którym jego gwiazda rozbłysnęła pełnym blaskiem. Dzięki świetnej grze, dostał wtedy szansę występu w reprezentacji Anglii. W meczu z Andorą zdobył bramkę i może poszczycić się bilansem 1/1. Godnym wzmianki jest fakt, że Nugent został też drużbą Jamiego Vardy’ego podczas ślubu tego drugiego w 2016 roku.

JAMIE VARDY

Tego pana nie trzeba nikomu przedstawiać, a jego historię dobrze znamy. Od najniższych lig, do poważnej piłki i bycia jednym z najlepszych snajperów Premier League. Niech przemówią liczby. Od sezonu 15/16 Vardy strzelał w Premier League kolejno: 24, 13, 20, 18, 23, a w tym sezonie po 7 meczach 8 razy. Król strzelców ubiegłej kampanii i najlepszy piłkarz Premier League w 15/16. Dwukrotnie wybierany do jedenastki sezonu, w 2016 roku zajął 8. miejsce w głosowaniu na Złotą Piłkę. 33-latek nie jest już tak zabójczo szybki, jak parę lat temu, lecz dalej pozostaje skutecznym i wybitnym piłkarzem. Parę lat temu mógł on trafić do Arsenalu, który uzgodnił nawet cenę z Leicester w sprawie tego transferu. Piłkarz odrzucił tę propozycję, by ostatecznie stać się klubową legendą.

Warto jednak przypomnieć, że początki tak dobre nie były. Vardy w wieku 24 lat przeniósł się z Fleetwood Town do Leicester i w pierwszym sezonie w Championship zdobył raptem 5 bramek, podobnie jak w Premier League w sezonie 14/15. Uchodził za walecznego, biegającego napastnika, dla którego angielska ekstraklasa może okazać się za trudna.

Marcin Wasilewski doczekał się godnego pożegnania ze strony Vardy’ego na swoim Instagramie. Przyjaźń przetrwała do dziś!

https://www.instagram.com/p/CH0y-6ipQhv/

REZERWOWI

LEONARDO ULLOA

Argentyńczyk trafił do Leicester w 2014 roku za 8 milionów funtów, co było wówczas najwyższym transferem w historii klubu. Po dobrym sezonie w Brighton, snajper miał odegrać ważną rolę w drużynie Nigela Pearsona i tak właśnie było. 37 spotkań, 11 bramek i status najskuteczniejszego napastnika zespołu. Wysoki zawodnik dobrze uzupełniał się z Vardym, jednak w mistrzowskim sezonie na boisko wchodził głównie z ławki rezerwowych. Pierwsze skrzypce odgrywał przede wszystkim Vardy, wspierany przez Shinjiego Okazakiego. Po transferze Islama Slimaniego, Ulloa stał się niemal zbędny i wymusił wręcz na władzach klubu wypożyczenie do poprzedniego klubu, Brighton. Ten pobyt nie okazał się być jednak zbyt udany i po sezonie powędrował on do meksykańskiej Pachuki. Od 2019 roku 34-letni aktualnie piłkarz gra w barwach Rayo Vallecano.

CHRIS WOOD

To ciekawe nazwisko w tym zestawieniu. Nowozelandczyk, aktualnie będący główną strzelbą Burnley, miał swój epizod w Leicester, który do końca udany jednak nie był. Zarówno w Championship, jak i w Premier League, był głównie opcją rezerwową. Wysokim snajperem, który może przydać się w trudnych momentach. W barwach Lisów zagrał 62 razy, zanim przeniósł się do Leeds. I to w zespole Pawi jego gwiazda rozbłysła. Na boiskach Championship rok w rok notował dwucyfrowe zdobycze bramkowe, po czym zgłosiło się po niego wspomniane wcześniej Burnley. Tam przeniósł się za rekordowe 15 milionów funtów i trzeba przyznać, że dobrze odnalazł się w ekipie Seana Dyche’a, bo również w barwach The Clarets jest gwarantem przynajmniej 10 bramek w sezonie.

NICK POWELL

To obecnie 26-letni piłkarz Stoke City, który jednak miał potencjał, by przenosić złote góry. Niespełnione dziecko angielskiej piłki, w którym ogromny potencjał dostrzegł sam Sir Alex Ferguson. Powell jako 18-latek trafił do Manchesteru United z Crewe Alexandra za 6 milionów funtów i miał stać się nowym Paulem Scholsem. To jednak nigdy nie nastąpiło, a każde kolejne wypożyczenie oddalało go od gry na Old Trafford. W zespole Nigela Pearsona w sezonie 14/15 zagrał tylko 3 razy, w tym właśnie podczas debiutu Marcina Wasilewskiego w Premier League. A co ciekawe, wówczas trener Lisów postawił na Powella, choć na ławce siedział… Riyad Mahrez.

W 2016 roku zawodnik trafił do Wigan, gdzie grał przez 3 lata ze sporym powodzeniem, a kolejnym krokiem w jego piłkarskiej karierze jest właśnie zespół Stoke. Może jeszcze nie jest za późno na przyszłe podboje w Premier League?