Ciemne chmury roznoszą się nad posadą Phillipa Cocu w Derby County. Jego zespół zaczął sezon od trzech porażek i nawet mimo zwycięstwa 1-0 nad Norwich, przyszłość holenderskiego szkoleniowca jest bardzo niepewna. Media już szukają jego następcy, a wśród kandydatów znajduje się… Wayne Rooney.

Była gwiazda Manchesteru United i reprezentacji Anglii przebywa w Derby jako piłkarz oraz członek sztabu szkoleniowego. Wcześniej Rooney kopał piłkę w amerykańskim D.C. United, gdzie spędził półtora roku. The Rams zaoferowali mu znakomite warunki – pewne miejsce w składzie, opaskę kapitańską oraz możliwość doskonalenia się jako trener. To ostatnie już niebawem może się przerodzić w coś więcej.

Na nagłówkach gazet

Kibice Derby wiedzą już jak to jest wspierać drużynę, prowadzoną przez byłego, znakomitego piłkarza. Bynajmniej nie mam tu na myśli Phillipa Cocu, choć jego kariera piłkarska również robi ogromne wrażenie. Jednakże znacznie większą uwagę skupił na sobie Frank Lampard. 106-krotni reprezentant Anglii otrzaskiwał się na zapleczu przed objęciem posady w Chelsea i wychodziło mu to bardzo dobrze – otarł się z Baranami o awans do Premier League, docierając do finału play-offów.

O takich wynikach w zeszłym sezonie fani Derby mogli pomarzyć. Klub nie dość, że grał pod wodzą Cocu bardzo przeciętnie, to na dodatek wokół niego narastały napięcia i afery. Najsłynniejsza z nich dotyczyła kapitana Richarda Keogha, który po pijaku rozbił samochód. Zarząd rozwiązał z nim kontrakt i ukarał grzywnami pozostałych graczy, którzy brali udział w tym oraz w innych skandalicznych incydentach. Na pewno nie w takim kontekście Derby chciało trafiać na nagłówki gazet.

Udało się jednak wrócić na tytuły artykułów z czymś pozytywnym, bo z pewnością taką informacją była przeprowadzka Wayne’a Rooneya z powrotem do Anglii. Kibice tłumnie witali go na lotnisku, a na debiut w barwach The Rams przyszło 28 tysięcy fanów. Ten transfer odmienił grę Derby do tego stopnia, że włączyli się do walki o baraże. Na szesnaście pierwszych meczów z Rooneyem w kadrze meczowej przegrali tylko trzy i zaczęli ocierać się o pierwszą szóstkę. Wtedy jednak przyszedł bolesny kryzys. Seria czterech porażek na samym finiszu sezonu pogrzebała ich szansę na play-offy.

Weteran Rooney

Podobne rozczarowanie co w ostatnich kolejkach ubiegłej kampanii, kibice mogą czuć po czterech pierwszych meczach aktualnego sezonu. Derby dopiero w ostatniej kolejce zapunktowało, a ratować wynik musiał nie kto inny, a Wayne Rooney. 34-latek zapewnił trzy punkty oddając znakomity strzał z rzutu wolnego. Barany miały jednak sporo szczęścia, ponieważ wcześniej w tym meczu Teemu Pukki przestrzelił karnego, ślizgając się na jedenastym metrze. Mogła to być kolejna kompromitacja, która przelałaby szalę goryczy i zadecydowała o zwolnieniu Phillipa Cocu.

Nie możemy stwierdzić, że Holender nie otrzymał wsparcia od zarządu klubu. Transfery Jordona Ibe’a, Kamila Jóźwiaka czy Matta Clarka były odpowiedzą na wołanie o wyraźne braki w kadrze. Na niekorzyść Cocu na pewno działają kontuzje – Martyn Waghorn oraz Tom Lawrence w tym sezonie nie zagrali jeszcze ani minuty ze względu na urazy, a stan zdrowia Krystiana Bielika jest nam doskonale znany. Od samego początku na barkach Rooneya spoczywała duża odpowiedzialność. W ostatnim czasie stała się ona jeszcze większa.

W związku z brakiem kreatywności w ataku, menedżer postanowił przesunąć Rooneya na szpicę. Odkąd Wazza pojawił się w Derby występował wyłącznie w pomocy. Z przodu brylować mieli młodzi gracze tacy jak Morgan Whittaker, Jason Knight czy Louie Sibley. Ten ostatni zasłynął hat-trickiem strzelonym w pierwszym meczu po lockdownie, ale od tamtego czasu trafił do siatki tylko raz. Przyjście Jóźwiaka jak na razie nie przyniosło bezpośrednich korzyści bramkowych.

Praca pod presją

Kontuzje, brak skuteczności i mieszanka młodych z doświadczonymi – to wszystko składa się na dość mizerny obraz Derby, które nie jest już uwzględniane w gronie faworytów do awansu. Sezon nie jest oczywiście jeszcze stracony, ponieważ to dopiero piąta kolejka na 46 w całym maratonie. Nie da się jednak ukryć, że oglądanie The Rams pod wodzą Cocu może być męczące. Wśród bukmacherów jest jednym z pierwszych menedżerów do zwolnienia. Pytania o jego przyszłość musiały paść w rozmowach z właścicielem Derby – Melem Morrisem.

Tak, Phillip czuje presję, ale wychodzi ona od niego samego. To nie jest presja, którą my mu narzucamy.

Byłem już w takiej sytuacji wcześniej ze słabymi wynikami i wszyscy oczekują dobrych rezultatów, ale doskonale rozumiemy co się pod tym kryje i jesteśmy bardzo pewni tego, że mamy właściwe plany na odwrócenie aktualnej sytuacji.

Media sugerowały w ostatnim czasie, że Rooney jest odpowiednim człowiekiem na zastąpienie Cocu w przypadku jego zwolnienia. Morris oczywiście te plotki zaczął dementować.

Nie jesteśmy nawet blisko rozmów tego typu. Jest przerwa reprezentacyjna i tabloidy zrobią wszystko dla clickbaitu, a nazwisko Wayne’a Rooneya jest dużą marchewką na kiju. Jestem pewien, że o to chodzi.

Nie da się jednak ukryć, że w przypadku posiadania w swej kadrze oraz sztabie szkoleniowym byłego wyśmienitego piłkarza z ambicjami trenerskimi, takie plotki będą się pojawiać. Tym bardziej, że z lokalna prasa już parokrotnie pisała o ostatniej szansie dla Cocu. Rooney przez dziesięć miesięcy miał okazję poznać ligę oraz skład Derby. Na dodatek w przeszłości wypowiadał się o tym, że jest zainteresowany podjęciem pracy menedżera w przyszłości. The Sun przypomniało, że Anglik pomagał Ryanowi Giggsowi w Manchesterze United po zwolnieniu Louisa van Gaala, analizując rywali. Skoro Frank Lampard potrafił poprowadzić klub w Championship, może czas na Wayne’a Rooneya? Ten moment na pewno nadejdzie.