Zapytałem dzisiaj kibica Młotów, jak mu mija dzień. Kazał mi spier*****. I ja to rozumiem. Gdyby mój klub robił to, co robi teraz West Ham, też chodziłbym spięty. Kiedy w dzisiejszych czasach, w których za drobnostkę piłkarz może dostać różnego rodzaju kary, twój kapitan nie boi się otwarcie krytykować politykę klubu, to nie dzieje się u ciebie za dobrze.

West Ham jest trochę jak główny bohater „Ciemności” Jozefa Kariki (uwaga: spoilery). Po przyjeździe w spokojne miejsce – czyli utrzymanie – traci wzrok, a potem łamie sobie rękę. Później wypada z okna na pierwszym piętrze, wbija sobie nóż w nogę, wchodzi w pułapkę na niedźwiedzie i atakują go wilki. A na koniec okazuje się, że to wszystko jego wina.

W sezonie 2019/20 piłkarze Młotów po 8. serii gier zajmowali 5. miejsce w tabeli. Od 10. kolejki nie przebili się już do pierwszej połowy stawki, a od 16. do końca kampanii rotowali między ostatnimi pięcioma lokatami. Dziesięć zwycięstw w Premier League to naprawdę mierny wynik. Nie wspominając o pucharach, gdzie przegrali z rywalami z niższych lig.

Ale tak naprawdę trudno się dziwić, skoro właściciele klubu sięgnęli po Davida Moyesa. Z całym szacunkiem, ale jeżeli ostatnim razem pożegnano się z nim po wykonaniu zadania (czyli utrzymaniu) z argumentem chęci osiągnięcia czegoś więcej, to decyzja o jego ponownym zatrudnieniu jest po prostu mało sensowna. Teraz ma zostać na dłużej, a zarząd postara się sprowadzić piłkarzy, których Szkot widzi w swoim składzie.

Końcówka sezonu zakryła problemy

West Ham uratował sobie sezon końcówką rozgrywek i nie ma co do tego wątpliwości. Michail Antonio powinien być noszony w Londynie na rękach po tym, jak w ostatnich 7 meczach strzelił 8 goli. Problem w tym, że ma on 30 lat i oprócz okresu po lockdownie, nie strzelał zbyt wiele. Mimo wielkiej sympatii fanów może się więc okazać, że był to jednorazowy skok formy. Nominalną pozycją Anglika jest jednak skrzydło, a na szpicy grał tak naprawdę przez jeszcze słabszą dyspozycję i kontuzję Sebastiana Hallera.

Oprócz Antonio, do plusów tego sezonu możemy dopisać grę Jarreda Bowena, Declana Rice’a i Tomasa Soucka. Jedną z bardzo niewielu decyzji, za które możemy ostatnio Młoty pochwalić, jest podpisanie z tym trzecim 4-letniej umowy. Z Czecha będą mieli pożytek – daje on dużo spokoju w defensywie, a również w okolicy pola karnego rywali potrafi coś zdziałać. Swoją drogą jest on ciekawą opcją do FPL, ale o tańszych wyborach więcej pisaliśmy TUTAJ.

I na tych czterech zawodnikach można zakończyć listę. Jest jeszcze Łukasz Fabiański, ale Polak wchodzi jednak w ostatni etap swojej kariery i West Ham desperacko potrzebuje dla niego zmiennika. Wybaczcie, ale reszta golkiperów zagrała w tym sezonie razem 15 spotkań, w których stracili oni 28 bramek. A wszyscy i tak są tylko o dwa, trzy lata młodsi od Fabiana. To jak zamieniać 20-letniego Mercedesa na 20-letniego Fiata Multiplę.

Mr West Ham przemówił

Dobra – podopieczni Moyesa wywalczyli utrzymanie, kilka sensownych ruchów na rynku i nowy sezon zaczynamy z czystą kartą. Tak powinno to wyglądać, ale rzeczywistość po pierwszym punkcie tej wyliczanki wygląda zgoła inaczej. Na początku lipca redakcyjny fan Młotów powiedział w naszym podcaście, że bardzo chciałby zobaczyć Grady’ego Dianganę po powrocie z wypożyczenia. I co? I nie zobaczy. Wyczyny 22-latka będzie mógł oglądać w barwach West Bromu, bo West Ham po jego udanym sezonie w barwach The Baggies sprzedał go tam za 18 milionów funtów.

To całkowicie przelało szalę goryczy. Młody zawodnik grał dla klubu od dziesiątego roku życia, kochał te barwy i ponoć bardzo chciał je reprezentować. Mimo to zarząd postanowił wzmocnić bezpośredniego rywala w lidze. Głos zabrał więc kapitan zespołu, Mark Noble. Na twitterze napisał, że jest wstrząśnięty, wkurzony i smutny. Kolejny raz udowodnił tym, że nie jest tylko piłkarzem Młotów. Jest też jednym z kibiców. Wpis polubił Declan Rice, a w ślad za swoim liderem poszedł Jack Wilshere. Anglik skomentował zdjęcie Diangany, pod którym wyrażał nadzieje, że jego młodszy kolega pokaże swoje umiejętności w klubie, który go szanuje.

Właściciele są teraz na straconej pozycji. Fani i tak od dawien dawna prowadzą z nimi wojnę, a hashtag #GSBOUT znajduje się w co drugim wpisie twitterowych kont z dopiskiem „WHU” w nazwie użytkownika. A co mają zrobić teraz? Jeśli zostawią sprawę bez komentarza, pokażą, że szatnia może pozwolić sobie na wszystko. Wyciągając konsekwencje w stosunku do Noble’a i Wilshere’a jeszcze bardziej rozwścieczą kibiców. Uszczęśliwią wszystkich, jedynie sprzedając klub.

Co dalej?

Dalej też może być ciekawie, bo według Telegraph West Ham nie sięgnie do portfela zbyt głęboko. W oświadczeniu po transferze Diangany czytamy, że cała kwota zostanie przeznaczona na nowe nabytki. Matt Law pisze jednak, że klub z Londynu nie ma zamiaru wydawać 20 milionów funtów na Saida Benrahmę, którym interesuje się od dłuższego czasu. Brentford nie zejdzie za to z ceny o kolejne 5 milionów, czego oczekują Młoty. Ze Stadionu Olimpijskiego mogą odejść zawodzący Felipe Anderson i Manuel Lanzini. Dopiero w przypadku udanej sprzedaży tych piłkarzy, klub może zdecydować się na Algierczyka. Problem w tym, że może być za późno. Zawodnikiem interesuje się bowiem kilka innych drużyn, w tym te grające w Premier League.

Wierząc ostatnim doniesieniom, West Ham zaoferował 20 milionów za Jamesa Tarkowskiego. Wzmocnienie obrony to konieczność i jeżeli taka transakcja dojdzie do skutku, w końcu będziemy mogli powiedzieć o Młotach coś dobrego. Pytanie tylko, czy Burnley zgodzi się oddać swojego defensora, który w poprzedniej kampanii zaliczył w lidze wszystkie możliwe minuty. Jeśli nie, to zaraz może okazać się, że Moyes rozpocznie sezon z wściekłymi zawodnikami i bez nowych twarzy. Powodzenia!

Komentarz Wilshere'a na IG

Źródło: Grady Diangana na Instagramie