Orły w tym sezonie nie polatały za wysoko, ale to nic. Poradzili sobie jakoś ze stratą Wan-Bissaki, po raz kolejny utrzymali się w Premier League, a teraz czas na przygotowania do kolejnej kampanii. Tym razem może być trudniej dla Crystal Palace. Roy Hodgson nie staje się młodszy, a tego lata w końcu może dojść do pewnego długo wyczekiwanego transferu.

Wilfried Zaha już od kilku okienek uprasza się o transfer. Mówiło się o Chelsea, która jednak zdecydowała się na Pulisica, a potem Ziyecha i Wernera. Był także temat Arsenalu, ale ci ruszyli po Pepe, a potem do składu wskoczyli młodzi gniewni. Manchester United walczy o Jadona Sanchdo, a pozycje skrzydłowych w City i Liverpoolu są dobrze obsadzone. Tak naprawdę wśród realnych kupujących może być Tottenham, który będzie szukał zmiennika lub rywalizacji dla Sona i Bergwijna, a także Leicester. Coś jest jednak na rzeczy. Roy Hodgson na konferencji wspominał o decyzji Zahy i jego potencjalnym odejściu, a Andros Townsend powiedział, że „Wilfried zasługuje na grę w Lidze Mistrzów”.

Wobec odejścia Zahy Crystal Palace zostanie z dwoma nominalnymi skrzydłowymi: Androsem Townsendem oraz Jeffreyem Schluppem. Obaj byli raczej postaciami drugoplanowymi, a drugim skrzydłowym poza Zahą był Jordan Ayew. W związku z tym Palace zaczęło już poszukiwać wzmocnień na lewą bądź prawą flankę. My również zastanowiliśmy się, co mogłoby pomóc Orłom pozbierać się po odejściu Zahy i stanowić większe zagrożenie w ataku.

Naszym zdaniem – Andre Ayew

W świecie futbolu gra wielu braci. A w Anglii na dobre zadomowili się właśnie bracia Ayew. W jednej drużynie grali już dwukrotnie: najpierw w Olympique Marsylia, a następnie w Swansea City. Ich drogi rozeszły się po sezonie 2017/18, kiedy to sprowadzony w zimie Andre nie zdołał uratować Łabędzi przed spadkiem. Zarówno Andre, jak i Jordan nie chcieli grać w Championship, a klub musiał zmniejszyć budżet na wynagrodzenia. Wówczas oboje odeszli na wypożyczenia – Jordan do Crystal Palace, a Andre do Fenerbahce. Młodszy z braci zaskarbił sobie zaufanie Hodgsona i został sprzedany do Palace.

Andre jednak wrócił – ku zdziwieniu wszystkich, nawet fanów – do Swansea i pozostał tam na cały sezon. Klub nie znalazł na niego kupca i opłacał jego wysoką tygodniówkę, a Ghańczyk się odpłacił. W znacznej mierze to dzięki Andre Ayew klub z Walii dostał się rzutem na taśmę do Play-Offów Championship, w których zresztą strzelił dla nich piękną bramkę w meczu z Brentford. Ayew był absolutnym liderem ofensywy Swansea. Napędzał akcje grając czy to na lewym, czy to na prawym skrzydle, a nawet w środku ataku. Na zapleczu Premier League strzelił w sezonie 2019/20 aż 16 goli i zanotował 7 asyst. Został wybrany piłkarzem meczu 7 razy i raczej zgarnie nagrodę dla Zawodnika Sezonu.

Dlaczego powinien trafić do Palace? Po pierwsze, chemia z bratem. Świetnie im się razem grało, spędzali też mnóstwo czasu w ostatnim roku przez pandemię. Po drugie, doświadczenie. Andre Ayew grał już w Premier League, gdzie zostawił po sobie mieszane uczucia. Niemniej, gra w barwach Swansea, West Hamu, Fenerbahce i wcześniej Marsylii to dobre piłkarskie CV. Po trzecie, powrót do formy i umiejętności. Ayew odbudował się w Championship, zjadł tę ligę i widać, że jest na nią zbyt duży. Wrócił do formy i nie bez powodu spekuluje się o jego odejściu do lepszych klubów. Potrafi zagrać na obu skrzydłach oraz jako napastnik, świetnie drybluje i dysponuje celnym uderzeniem z okolic „16-stki”, a także nieźle gra głową. Brzmi jak idealne, budżetowe zastępstwo dla Wilfrieda Zahy. Jedyny minus to 30 lat na karku, ale jako krótkoterminowe rozwiązanie na 1-2 sezony jest to ciekawa opcja dla Crystal Palace.




Zdrowy rozsądek – Ryan Fraser

Małe szambo wylało się na głowę szkockiego skrzydłowego. Ryan Fraser w newralgicznym momencie sezonu, tuż przed restartem, postanowił nie przedłużać kontraktu z Bournemouth. W związku z tym od 30 czerwca jest on wolnym zawodnikiem. Wisienki spadły, ale ciężko stwierdzić, czy gra Frasera realnie by im pomogła w utrzymaniu. I to jest jeden z powodów, dlaczego 1,5 miesiąca po wygaśnięciu kontraktu Ryan Fraser nadal jest bez klubu.

W niedawno zakończonym sezonie (skróconym przez decyzję samego zawodnika), Fraser zaledwie raz wpisał się na listę strzelców i 4 razy asystował przy golach kolegów. To okropny zjazd, zwłaszcza gdy bierzemy pod uwagę jego poprzednią kampanię. Wtedy w Premier League zdobył 7 bramek i asystował aż 17 razy! Poprzedniego lata pojawiały się nawet plotki o transferze za 30-40 milionów funtów do klubów z TOP 6. Niestety dla Frasera, został on w Bournemouth i zaliczył bardzo słaby sezon.

Dlaczego dla Palace jest to bardzo rozsądna opcja? Fraser jest dostępny za darmo, a tygodniówka na pewno nie będzie przekraczać 100 tysięcy funtów tygodniowo. Straty nawet w przypadku niewypału będą niewielkie. A jeśli Fraser nawiąże do występów sprzed 1,5 roku, z miejsca stanie się najlepszym piłkarzem Crystal Palace (zakładając odejście Zahy). Może także być po prostu wartościowym zmiennikiem, bo nie stracił swojej dynamiki i przebojowości. Czasem szwankują jednak decyzje i wykończenie. Z drugiej strony, komu w Palace na tym polu nie zdarzają się wpadki?