Gdy dwa lata temu z klubu odchodził Thibaut Courtois, a jego miejsce w zespole zajmował Kepa Arrizabalaga, stając się tym samym najdroższym bramkarzem świata, pewnie mało kto przypuszczał, że dwa lata później nowy bramkarz będzie Chelsea niezbędny. Hiszpan podpisał w 2018 roku 7-letni kontrakt z The Blues, który teraz stał się kulą u nogi klubu. Jego postawa i najgorszy procent obronionych strzałów w Premier League robią swoje i pokazują, że dni zawodnika na Stamford Bridge są już policzone. Zwłaszcza że w ostatnich tygodniach w bramce The Blues stał 39-letni Willy Caballero. 

Argentyńczyk starał się ze wszystkich sił, nie popełniał większych błędów, a z nim defensorzy czuli się nieco pewniej, lecz wszyscy zdają sobie sprawę, że było to tylko rozwiązanie tymczasowe. Świadczy o tym fakt, że 11 zawodników trafiło na listę transferową Chelsea, w tym m.in Kepa. Nowy golkiper trafi więc na Stamford Bridge już tego lata, a my podpowiadamy, kim Frank Lampard powinien zastąpić Kepe.

OPCJA: ZDROWY ROZSĄDEK – Nick Pope

 

Jeden z 7 nominowanych zawodników do nagrody najlepszego piłkarza sezonu 2019/20 w Premier League. Golkiper Burnley na ostatniej prostej przegrał rywalizację z Edersonem w walce o złotą rękawicę, ale z zakończonego sezonu może być naprawdę dumny. 28-latek zaliczył najlepszy rok w swojej karierze, dowodząc formacją defensywną zespołu Seana Dyche’a, która w całym kampanii 19/20 straciła 50 bramek. Pope, według wskazań xG, powinien puścić niemal 4 bramki więcej, jednak jego świetna postawa stanowiła różnicę dla The Clarets. Pope miał też procentowo jedną z najwyższych średnich obronionych strzałów, która wyniosła ok. 70%. Dzięki swojemu wzrostowi (191 cm – przyp. red), był też ważnym elementem przy obronie stałych fragmentów gry. Taki piłkarz bez wątpienia pasowałby Lampardowi. Stałe fragmenty są bowiem bolączką The Blues. Podobnie wygląda sytuacja, jeśli chodzi o obronione strzały – Kepa nie błyszczał również w tym aspekcie gry. Bramkarz Chelsea potrzebuje takich cech, którymi dysponuje właśnie Nick Pope.

Minusem może być jednak cena za golkipera. Burnley z pewnością zażąda za swojego bramkarza ok. 30-40 milionów funtów, co skutecznie może odstraszyć potencjalnych nabywców. Niemniej, zawodnik stanowiłby bardzo ciekawe wzmocnienie.

OPCJA: STREFA MARZEŃ – Jan Oblak

 

Bez wątpienia jeden z trzech najlepszych bramkarzy na świecie. Prawdziwa opoka niezwykle skutecznej defensywy Atletico (w Chelsea miałby zdecydowanie trudniej). Czterokrotny zwycięzca nagrody Trofeo Zamora, zdetronizowany dopiero w tym roku przez… Thibauta Courtoisa. Jest też pierwszy zawodnikiem, który osiągnął 100 czystych kont w tak krótkim czasie. Potrzebował do tego zaledwie 182 spotkań.

27-latek jest bramkarzem co się zowie. Bezbłędny na linii, fantastycznie broni strzały rywali dzięki swojemu refleksowi i świetnie koordynuje działaniami całej defensywy. Słoweniec imponuje też swoją koncentracją i rzadko popełnia jakiekolwiek błędy. Jego styl jest jednak nieco bardziej tradycyjny. Bramkarz trzyma się raczej bliżej linii bramkowej, rzadziej wychodząc z bramki celem przejęcia futbolówki. Nie jest też tak skuteczny w grze nogami. Jednak zadaniem golkipera jest przede wszystkim niedopuszczenie do straty bramki, a to Oblakowi wychodzi perfekcyjnie. Gdy masz możliwość zakupienia takiego zawodnika, to po prostu to robisz. I Chelsea taką opcję ma. Pod warunkiem, że zapłaci za bramkarza 120 milionów euro, czyli tyle ile wynosi klauzula. Wydaje się więc, że transfer ten pozostanie tylko w sferze marzeń The Blues.

OPCJA: FILIP Z KONOPI – Dean Henderson

 

Ależ to byłby transfer dla Chelsea! Kupić charakternego, angielskiego golkipera i na dodatek utrzeć nosa Manchesterowi United, którego zawodnikiem jest Henderson? Brzmi znakomicie. Realizacja może być jednak nieco trudniejsza. Ale po kolei.

23-latek spędził na Bramall Lane w Sheffield dwa lata, a co najważniejsze,  w debiutanckim sezonie w Premier League pokazał się z fantastycznej strony. 75% obronionych strzałów to najlepszy wynik w całej Premier League. Dodatkowo wyjątkowo twardy charakter i wszechstronne umiejętności, zarówno w grze w polu bramkowym, jak i na przedpolu, czynią z niego zawodnika, którego większość klubów Premier League przyjęłaby z otwartymi rękoma.

Kartą zawodniczą piłkarza dysponuje jednak Manchester United, który też ma niemały dylemat co zrobić. David de Gea jest związany z Czerwonymi Diabłami jeszcze trzyletnim kontraktem wartym 300 tysięcy funtów tygodniowo, lecz jego forma jest poniżej wszelkiej krytyki. Henderson zapowiedział, że chce być numerem 1. W Manchesterze mają więc spory problem, który koniec końców może skończyć się transferem utalentowanego zawodnika. A takiego lidera w zespole Franka Lamparda po prostu brakuje. Być może oferta w wysokości 40 milionów funtów w tych wyjątkowych okolicznościach mogłaby przekonać włodarzy klubu z Manchesteru, aby bramkarz trafił ostatecznie do Chelsea.

OPCJA: NASZYM ZDANIEM – Andre Onana

 

Wychowanek Barcelony to obecnie jedna z gwiazd fantastycznej młodej ekipy Ajaxu Amsterdam. W ubiegłym sezonie byli o krok od finału Ligi Mistrzów, a zawodnicy tacy jak De Jong, De Ligt czy teraz Ziyech przenieśli się do największych klubów Europy. Kolejny w kolejce jest Andre Onana, 24-letni Kameruńczyk, broniący dostępu do bramki mistrza Holandii.

Mierzący 190 centymetrów bramkarz w koszulce Ajaxu na boisku pojawił się już 178 razy i zasłynął przede wszystkim swoją znakomitą grą nogami. W Chelsea bramkarz musi te umiejętności mieć mocno rozwinięte. Grający często niemal jako ostatni obrońca, ma już ogromne doświadczenie. W Lidze Mistrzów wielokrotnie udowadniał, jak ważnym jest zawodnikiem dla zespołu z Amsterdamu. Obecnie to jeden z najbardziej pożądanych zawodników w Europie na pozycji bramkarza. Trudno się dziwić, zważywszy na powyższe fakty. Kameruńczyk staje się łakomym kąskiem na rynku transferowym ze względu na swoją cenę. Ajax ma żądać za swojego golkipera 30 milionów Euro, co przy obecnych cenach rynkowych czyni z bramkarza świetną okazję.

Jego świetna technika z pewnością pomogłaby The Blues, począwszy od formacji defensywnej. Jedyną obawą może być przeskok do tak fizycznej ligi, jak Premier League. Zawodnik pokazał jednak w Lidze Mistrzów, że żadne wyzwania nie są mu straszne.