Czy w czasach pandemii i w obliczu finansowego kryzysu, który może doprowadzić do upadku wielu mniejszych klubów piłkarskich w Anglii, jest jeszcze miejsce na kreatywność? Mały klub z Workington, w północno-zachodniej Anglii, pokazuje, że można walczyć o przetrwanie w niekonwencjonalny sposób, a przy okazji pobić swój rekord frekwencji.

Workington AFC występuje obecnie w Northern Premier League Division One North West, czyli na ósmym poziomie rozgrywkowym w Anglii. W związku z zakończeniem sezonu na niższych szczeblach piramidy futbolowej, mierzy się on z licznymi wyzwaniami finansowymi. Odwołanie meczów domowych odebrało drużynom jeden z głównych przychodów, co mocno nadszarpnęło ich finanse.

Władze klubu sięgnęły do historii i przypomniały swój najbardziej znany mecz. Odbył się on w styczniu 1958 roku, a na stadion Borough Park przyjechał wtedy słynny Manchester United, w składzie z talentami takimi jak Duncan Edwards, Bobby Charlton czy Dennis Viollet. Tamtego dnia ustanowiono rekordową frekwencję w historii klubu, która wyniosła aż 21000 ludzi. Dziś na kameralny obiekt może wejść zaledwie 3000 osób, a średnio na mecze domowe The Reds przychodzi 500 osób. Czemu wspominamy o tym spotkaniu? Ponieważ już 30 maja będziemy mogli obejrzeć je jeszcze raz i przy okazji pomóc Workington.

Właśnie tego dnia całe spotkanie zostanie odtworzone, a transmisję będzie można obejrzeć na YouTube. Organizatorzy zapowiadają, że kibice na całym świecie mogą liczyć na atmosferę dnia meczowego, której przecież tak bardzo brakuje nam od kilku tygodni. W całej transmisji nie zabraknie komentatorów, a także wywiadów z byłymi piłkarzami czy kibicami, którzy pamiętają tamto starcie.

Za wirtualny bilet wstępu trzeba zapłacić zaledwie 2 funty. W zamian, oprócz dostępu do samej transmisji, możemy liczyć na wirtualny bilet pamiątkowy oraz elektroniczną kopię oryginalnego programu meczowego. Workington liczy, że uda im się pobić rekord frekwencji, ustanowiony tamtego dnia w starciu z Busby Babes. Klub celuje w liczbę 21500 sprzedanych wejściówek. Część wpływów zasili oczywiście klubową kasę, ale 25% z zebranej sumy trafi do lokalnych oddziałów NHS, które walczą z koronawirusem na pierwszej linii frontu.

Biorąc pod uwagę raczej niewielkie zasięgi klubu (na mecze przychodzi zaledwie kilkaset osób, a na Twitterze obserwuje ich niespełna 9 tysięcy), władze proszą o pomoc kibiców z całego świata, przede wszystkim tych Manchesteru United. Jak do tej pory udało się sprzedać niemal 1500 biletów, ale czasu pozostało jeszcze sporo, więc nic straconego. O całym przedsięwzięciu można przeczytać po tym linkiem.