W normalnych okolicznościach przerwa rozgrywek Premier League rozzłościła by nas wszystkich. Nikt jednak nie ma zamiaru przekładać rozrywki, a nawet pasji, nad zdrowie. Tak naprawdę liga angielska zbyt długo czekała z tą decyzją.

Dzisiaj jednak o innej przerwie w oficjalnych rozgrywkach, wprowadzonej w 1939 roku. Wtedy okoliczności były zupełnie inne, bo chodzi oczywiście o wybuch drugiej wojny światowej. FA zawiesiła ligę i puchary, lecz dla Anglików nie było to przeszkodą, aby przez kolejne sezony wspierać swoje kluby.

Zmiany, zmiany, zmiany

14 września 1939 roku, czyli jedenaście dni po ogłoszeniu wojny z nazistowską III Rzeszą, rząd Wielkiej Brytanii wydał kolejne oświadczenie. Anglicy chcieli w trudnych czasach dać ludziom nadzieję na lepsze jutro, a także sposób na zresetowanie, oczyszczenie myśli i zwykłą rozrywkę. Postanowiono więc, że futbol na Wyspach przetrwa, lecz na bezpieczniejszych zasadach. Na początek wprowadzono limit podróży do 50 mil (czyli około 80 kilometrów), co automatycznie spowodowało nowy podział zespołów. Nie decydowały już wyniki sportowe, tylko region, w którym dany klub ma siedzibę. Początkowo na stadiony nie mogło wchodzić więcej niż 8 000 oglądających. Tę liczbę zwiększono później do 15 000.

Stadiony jednak znikały. No, może nie znikały, ale jako bazy wykorzystywało je wojsko. Mnóstwo zawodników dołączyło też do armii, chcąc bronić swojego kraju. I nie chodzi tu tylko o niższe ligi, w których piłkarze i tak traktują sport jako rozrywkę, a nie zawód. Na rzecz Armii Terytorialnej, swoich zawodników oddały takie drużyny jak Wolverhampton (91), Liverpool (76), Huddersfield (65), Leicester (63), Charlton (62), Preston North End (55), Burnley (52), Sheffield Wednesday (50), Chelsea (44), Brentford (41), Southampton (41), Sunderland (41), West Ham (41) i Norwich (1). Szacuje się, że w latach 1939-45 łącznie aż 784 zawodników zamieniło piłkę na karabin. W obliczu tak ogromnego problemu zapaliła się im lampka „muszę jakoś pomóc”.

Z tego powodu wiele drużyn nie było w stanie skompletować składu. Pozwolono wtedy na występy „piłkarzy-gości”, którzy niezobowiązująco kopali dla potrzebujących ekip. Rekordzistą jest Crystal Palace – Orły podczas siedmiu sezonów Wartime League skorzystali z usług aż 186 graczy. Nie przeszkadzało to innym klubom, ponieważ Wartime League nie wlicza się w oficjalne statystyki. Tak samo jak Football League War Cup i inne puchary, które zastąpiły zawieszone FA Cup.

Wartime League i puchary

Mimo wszystkich przeciwności losu, sezon 1939-40 Wartime League rozpoczął się zgodnie z planem. Początkowo zespoły podzielono na aż dziesięć różnych dywizji – po dwie na północy i południu oraz po jednej na zachodzie, wschodzie i południowym zachodzie. Jak wcześniej wspomniałem, na udział w meczach pozwalano gościom. Niektóre kluby nadal miewały jednak problem z wystawieniem jedenastki, co skutkowało walkowerami lub ustalaniem wyniku na podstawie średniej bramek i… liczebności przybyłych.

W maju 1940 roku zakończyła się dziwna wojna, co skierowało uwagę Adolfa Hitlera na bierne w pomocy Polsce – Francję i Wielką Brytanię. Mimo ogromnych obaw przed bombardowaniem, ponad 40 000 widzów oglądało na Wembley wygraną West Hamu nad Blackburn Rovers w finale Football League War Cup. FA zrozumiało wówczas, jak ważna dla społeczeństwa jest piłka nożna – stanie się łatwym celem do bombardowania nie powstrzymało Anglików od pójścia na stadion. Sport poprawiał morale, pozwalał zapomnieć przez chwilę o płaczu całego świata, dawał poczucie jedności.

Federacja wycofała w tamtym czasie zakaz rozgrywania meczów w niedziele, odpowiadając na prośby pracowników wojennych, którzy swoje obowiązki wykonywali również w soboty. Później liczby widzów tylko rosły, w 1943 roku finał pomiędzy Arsenalem i Charlton obejrzało na żywo 75 000 osób. Rok później (Charlton-Chelsea) na stadion wybrało się 84 000 oglądających. Ciągle mówimy o czasach, kiedy na świecie niszczono miasta, wykonywano naloty, po prostu toczono wojnę.

Sezon 1941-1942 wyglądał już prościej – zbyt dużą liczbę dywizji zredukowano do dwóch, północnej i południowej. Powstał też London War Cup, w którym udział brały kluby z południa. Rok później stworzono odpowiednik dla drugiej części kraju (League North Cup), a także dodano London League, jako trzecią dywizję ligową.

Do końca wojny niewiele się już zmieniło. Zasady się unormowały, a ludzie nadal chętnie i licznie zbierali się wokół boisk. W maju 1945 roku, po samobójstwie Hitlera, Niemcy się poddali. Wszyscy przestraszeni swoimi losami podczas wojny mogli wreszcie odetchnąć z ulgą, a sytuacja związana z futbolem zaczynała powoli wracać do normy. Podzielona na dwa regiony Wartime League działała przez jeszcze jeden sezon. W nowej postaci, bo z meczami rewanżowymi, powrócił puchar FA Cup. Wreszcie, w kampanii 1946-47 na Wyspach wznowiono oficjalne rozgrywki, ograniczające się do First Divison, Second Division i Division 3 (z podziałem na północ i południe). Wróciła „normalność”.

Tylko Alan Shearer miał lepszy dorobek

Ciekawa sytuacja podczas wojny wydarzyła się w Newcastle United. W 1943, podczas trwania Wartime League, w ekipie Srok zadebiutował dziewiętnastoletni Jackie Milburn. Okazał się przydatnym zawodnikiem nie tylko ze względu na spowodowane międzynarodowym konfliktem braki kadrowe. Newcastle opuścił dopiero w 1957 roku, przechodząc do Linfield. Podczas czternastu lat nad rzeką Tyne udało mu się wystąpić w drużynie aż 353 razy, strzelając 200 bramek. Do dzisiaj taki dorobek zapewnia mu drugie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców Newcastle w historii.

Podczas wojny wiele fabryk zakładało drużyny, aby w amatorskich ligach mierzyć się z innymi firmami z tej samej branży. Warto odnotować fakt, że formowane były zarówno męskie, jak i żeńskie zespoły. Tamten okres pokazał, jak wielką siłę ma futbol. Pomagał on wtedy w podnoszeniu morale, sprawności fizycznej, a nawet produktywności. Piłka nożna często była wykorzystywana na plakatach wiszących w wielu miejscach pracy na terenie całej Anglii. Ciężko opisać jak wielu ludziom, którzy całe dnie spędzali na zastanawianiu się, czy jeszcze kiedyś przyjdzie im żyć normalnie, pomagały te rozgrywki. Aby chociaż raz na jakiś czas wyłączyć się na 90 minut. Aby zostawić wszystko z tyłu i po prostu dać