Wspaniały prezent mikołajkowy, jaki sprawił kibicom i działaczom Chelsea Trybunał Arbitrażowy w Lozannie, zmieniając decyzję FIFA, wywołał lawinę spekulacji. The Blues wracają na transferowy rynek, a kadra zespołu wymaga wzmocnień. Frank Lampard rozpoczął już powolny proces odstawiania zawodników, z którymi nie wiąże przyszłości.  Tacy zawodnicy Chelsea jak m.in. Pedro czy Olivier Giroud, ale również Marcos Alonso i Ross Barkley, ostatnio na boisku pojawiali się rzadko.

Latem z zespołem pożegnał się Eden Hazard, za którego fundusze nie zostały wydane. To powoduje, że menedżer 4. zespołu ligowej tabeli będzie mieć ok. 150 milionów funtów do wydania. Którzy zawodnicy mogliby zatem wzmocnić Chelsea?

1. Kalidou Koulibaly

 

Przeciętna, żeby nie powiedzieć kiepska gra defensywy, czego doskonałym podsumowaniem był katastrofalny występ w przegranym meczu z Evertonem. Bez Antonio Rudigera i z fatalnym Andreasem Christensenem, defensywie The Blues brakowało zgrania i doświadczenia. Co prawda Fikayo Tomori i Kurt Zouma robili systematyczne postępy w czasie trwania sezonu, lecz nie stworzyli pary nie do przejścia. Lampard próbował różnych konfiguracji, flirtując również z ustawieniem z trójką obrońców, ale zawodnicy Chelsea nie prezentowali dostatecznego poziomu. Skoro jednak to wszystko nie przyniosło efektu, może trzeba sięgnąć po radykalne środki.

28-letni Senegalczyk to jeden z najbardziej pożądanych defensorów na świecie. Analizując zamieszanie, które aktualnie panuje w Neapolu i wiele negatywnych emocji w zespole, może to być najlepszy moment na jego transfer. 100 milionów pochłonęłoby lwią część budżetu The Blues, lecz ściągnięcie tak klasowego zawodnika mogłoby natychmiast podnieść jakość zespołu. Tym bardziej, że piłkarz mógłby w tym sezonie zagrać w koszulce Chelsea w Lidze Mistrzów.  Byłby to z pewnością porównywalny znaczeniem transfer do tego z udziałem Virgila Van Dijka do Liverpoolu. Holender diametralnie zmienił defensywne oblicze The Reds, nieomal nie wygrywając teraz Złotej Piłki.

Koulibaly od lat imponuje w warunkach Serie A. Szybki, silny jak skała, a do tego skuteczny w defensywie. Kalidou zagrał w koszulce Napoli 231 razy, zdobywając w tym czasie 10 bramek. Wielkie zasługi dla rozwoju piłkarza ma dobry znajomy, Maurizio Sarri, który w pełni wykorzystał potencjał zawodnika. Frank Lampard mógłby bardzo skorzystać, mając parę Koulibaly-Tomori.

2. Ben Chilwell

 

Marzenie fanów na Stamford Bridge, jak i pewnie samego Franka Lamparda. W tym sezonie menedżer The Blues na tej pozycji w meczach ligowych wypróbował już 3 piłkarzy, lecz na dobrą sprawę żaden z nich nie sprawdził się na tyle, żeby zostać niekwestionowanym numerem jeden. Zawodnicy Chelsea rozczarowują. Emerson nieźle zaczął sezon, lecz kontuzja wyhamowała jego postępy. Marcos Alonso miał dobrych parę tygodni, lecz katastrofalny występ przeciwko Ajaxowi w Lidze Mistrzów doprowadził do tego, że Hiszpan więcej na boisku już się nie pojawił. Azpilicueta, przesunięty z konieczności na lewą obronę, ma też swoje ograniczenia, zwłaszcza w grze ofensywnej.

I tu wchodzi właśnie Ben Chilwell, cały na biało. 23-latek profilem idealnie pasowałby do Chelsea. Wciąż młody, ale już ograny na poziomie Premier League, o wysokiej wydajności, dobrze radzący sobie w ataku, a do tego pewny w obronie. W dotychczasowych 13 występach w tym sezonie zaliczył 1 bramkę i 3 asysty. W obronie notuje natomiast 1.4 odbioru na mecz i 1 przechwyt.

Problemem w tej sytuacji jest jednak czas. Leicester nie dość, że gra fantastycznie, zajmując drugie miejsce w tabeli, to wciąż może zagrozić Liverpoolowi w walce o mistrzostwo. Stąd też trudno spodziewać się, żeby Lisy wypuściły swojego podstawowego zawodnika już w styczniu. Cena wywoławcza za piłkarza również będzie ogromna, bo już teraz wspomina się o co najmniej 100 milionach funtów. Zasadnym pozostaje też pytanie, czy sam piłkarz chciałby odchodzić z tak perspektywicznej drużyny.

Nie ma jednak wątpliwości, że transfer Chilwella mógłby na długi czas rozwiązać problemy z lewą stroną defensywy Chelsea, które występują w zasadzie od czasu odejścia Ashleya Cole’a ze Stamford Bridge.

3. Nathan Ake

 

Alternatywa zarówno dla Koulibaly’ego, jak i Chilwella. Były piłkarz Chelsea, który przeszedł przez kilka szczebli w Akademii, lecz nie dostał większej szansy. Gdy odchodził do Bournemouth dwa lata temu, The Blues zagwarantowali sobie prawo pierwokupu za 40 milionów funtów. Biorąc pod uwagę wycenę 24-latka przez Bournemouth (70 milionów), jest to naprawdę dobrą ceną.

Nathan Ake to wszechstronny zawodnik, który potrafi grać na środku defensywy, na lewej stronie oraz jako defensywny pomocnik. Dobrze czuje się z piłką przy nodze, potrafi odnaleźć się w polu karnym rywala i imponuje spokojem w wyprowadzeniu piłki. Na korzyść obrońcy Wisienek przemawia też fakt bycia traktowanym jako zawodnik wychowany w Anglii (istotne regulacje dotyczące Homegrown status). Minusem jest jednak wzrost, którego niewątpliwie Holendrowi brakuje. 179 centymetrów wzrostu to czynnik, który może wpłynąć na ewentualny transfer.

Biorąc pod uwagę kłopoty z zestawieniem lewej obronie w Chelsea, Ake mógłby być dobry rozwiązaniem na tej pozycji, przy okazji będąc alternatywą na środku defensywy. Pytanie, czy zawodni faktycznie stanowiłby wzmocnienie względem obecnych zawodników. The Blues mogą wszakże wykorzystać piłkarza dla zarobku, kupując za kwotę zagwarantowaną w kontrakcie i sprzedając go drożej do innych klubów. Takiego scenariusza też nie można wykluczyć.

4. Wilfried Zaha

 

Kluczowe wydaje się być wzmocnienie defensywy, ale nie wolno zapominać o ataku, co przyznawał zresztą sam Frank Lampard po meczu z Lille:

Oczywiście spojrzę przekrojowo na wszystkie formacje, ale już latem było jasne, że tracąc Edena, tracimy też znaczną część naszej ofensywnej kreatywności i skuteczności w poprzednich latach. Znaleźliśmy na to receptę i nadal jesteśmy groźni dla innych. Ale jeśli patrzymy na to, czy możemy być jeszcze lepsi, czy w ataku możemy być groźniejsi, to zawsze odpowiem, że warto spojrzeć na wszelkie dostępne opcje.

Dostępną opcją, i to już w styczniu, powinien być Wilfried Zaha. Crystal Palace będzie oczekiwać za swojego asa co najmniej 80 milionów funtów. Ale że zawodnicy w formacji ofensywnej Chelsea nie prezentują najwyższej formy, to nie można wykluczyć tego transferu. Zwłaszcza biorąc pod uwagę wygasające latem kontrakty Pedro i Giroud oraz odstawienie tej dwójki od składu, to wzmocnienie ofensywnej formacji będzie niemniej ważne niż defensywy.

Zaha to kluczowa postać Crystal Palace i najbardziej wytrwały oraz najlepszy – po odejściu Edena Hazarda – drybler w lidze. Iworyjczyk notuje aż 4.6 dryblingu na mecz i jest faulowany 3.3 razy na spotkanie. To oszałamiające liczby. Jego umiejętność gry 1 na 1 i nieprzewidywalność czynią z niego bardzo groźnego ofensywnego zawodnika. 27-latek potrafi dobrze grać na obu skrzydłach, więc mógłby płynnie wymieniać się pozycjami z Pulisiciem czy Hudsonem-Odoiem. Martwić mogą jego ofensywne liczby, lecz trzeba pamiętać, że często Zaha był jedynym zawodnikiem stanowiącym zagrożenie w ofensywie Orłów.

Zastanawia też indywidualizm Zahy. Zasadne jest pytanie, czy byłby w stanie odnaleźć się w zespole, gdzie byłby jednym z wielu, a nie niekwestionowaną gwiazdą.

5. Jadon Sancho

 

Marzenie każdego kibica Chelsea. I większości klubów świata. Jeden z największych talentów, sprawdzony także na arenie międzynarodowej, stanowiłby ogromne wzmocnienie w zasadzie każdej ofensywy. W Londynie miałby szansę stworzyć zabójczy duet ze swoim przyjacielem, Callumem Hudson-Odoiem i na lata zostać twarzą projektu nowej Chelsea.

O jakości piłkarza nie trzeba przekonywać. W ubiegłym sezonie zdobył 12 goli i zanotował 14 asyst, a w tym po 12 kolejkach te liczby to odpowiednio 7 i 7. I to wszystko przed 20-tymi urodzinami. Sancho jest więc nie tylko niesamowicie produktywny, ale wciąż bardzo obiecujący.

W przypadku Sancho więcej jest jednak problemów. Borussia awansowała do 1/8 finału Ligi Mistrzów i Michael Zorc, dyrektor klubu z Dortmundu, nie wyobraża sobie transferu 19-letniego Anglika w styczniu. Co więcej, zainteresowanie innych klubów i wysoka kwota odstępnego (minimum 150 milionów funtów) stanowią sporą przeszkodę w ewentualnym transferze na Stamford Bridge. Nie ulega jednak wątpliwości, że Sancho stanowiłby ogromne wzmocnienie drużyny.

Z Chelsea łączeni są również inni zawodnicy, tacy jak Timo Werner, Moussa Dembele, Erling Haaland czy Sander Berge. W styczniu łatwo o transfery jednak nie będzie. Kluby raczej niechętnie pozbywają się kluczowych piłkarzy, a i wiele zależeć będzie od tego, kto odejdzie ze Stamford Bridge.