11 marca, jeszcze tylko kilka tygodni i sezon się zakończy. Norwich City przed 37. kolejką okupuje tron Championship z dwupunktową przewagą nad Leeds United. Kanarki mają też samotnego lidera w klasyfikacji strzelców, bo Teemu Pukki ustrzelił już 24 bramki. Następny zawodnik, Billy Sharp, ma ich na koncie 22. Dużo musiało się jednak wydarzyć, aby Fin doszedł do takiego poziomu. 

Kariery piłkarzy nie zawsze idą po ich myśli. Czasami zbyt dużą rolę odgrywają emocje, a możliwość transferu do większego klubu przysłania wizję grzania ławki. Napastnik Norwich jeszcze przed skończeniem 23. roku życia do CV mógł dopisać sobie Sevillę, Schalke i Celtic. W Niemczech i Szkocji załadował nawet po kilka bramek, ale nigdy nie przebił się na stałe do pierwszego składu którejś z drużyn. Zawodnik, któremu bliżej już do trzydziestki niż nastoletnich lat, stara się jednak ze wszystkiego wyciągnąć lekcje.

Zacząłem przyzwoicie, strzeliłem pare bramek, ale później coś się zepsuło. Ciężko powiedzieć co. Ten rok [w Celticu Glasgow] był jednak dobrym doświadczeniem. Mam stamtąd dobre wspomnienia, a przede wszystkim stałem się lepszym piłkarzem. Tam nauczyłem się fizycznej gry i jestem szczęśliwy, nawet jeśli nie było mi pisane zostać tam na dłużej.

Ale nie do końca jest tak, że Pukki nie wie co poszło nie tak. Dopiero w Brondby spotkał on menedżera, który wycisnął ze swojego podopiecznego co tylko mógł. Wcześniej mistrz Szkocji miał być… leniwy. Jak sam przyznaje, to Alexander Zorniger zmienił jego myślenie o futbolu i etykę pracy. Nowością miała być dla niego chociażby aktywna gra w defensywie, co polepsza jego formę z przodu. Tego również nauczył go duński szkoleniowiec. Ale nie chodzi tylko o sprawy futbolowe, bo jego mentalność zmieniła również córka. Od kiedy został ojcem, nic nie jest już takie samo. Obecnie kiedy zdarzy mu się gorszy mecz, zapomina o nim tego samego dnia. Nie zamartwia się, gdyż wie, że w domu czeka kochająca go rodzina.

Pomoc menedżera, szybka aklimatyzacja i życie w miejscu zbliżonym do jego rodzinnego musiały zaowocować. Pierwszy raz w karierze boiskowy snajper grał na miarę swoich możliwości. Pierwszy raz rozegrał w jednym klubie ponad 100 spotkań. Pierwszy raz strzelił w nim ponad 50 bramek. Tak naprawdę wszystko co dobre w jego futbolowym życiu zaczęło się w Brondby. Szybko po transferze został okrzyknięty najlepszym piłkarzem miesiąca, a swój debiutancki sezon zakończył jako najlepszy strzelec drużyny.

Ostatnie dwa lata były dla mnie naprawdę dobre. Czas spędzony w Danii całkowicie zmienił moją grę. Strzeliłem sporo bramek, a moja pewność siebie po trudnych chwilach wróciła. W Norwich czuję się jak w domu od samego początku. Zaliczyłem dobry start i ciągle idę naprzód.

Jednak początkowo Teemu Pukki patrzył na transfer do Anglii z lekką niechęcią. Fin uważał, że Championship to liga nastawiona na długie piłki i nie jest to miejsce dla zawodnika takiego jak on. Do przenosin na Carrow Road zdecydował się dopiero po rozmowie z trenerem oraz dyrektorem sportowym klubu. Daniel Farke oznajmił, że wie jak wyciągnąć z niego najlepsze umiejętności. Zapewnił również, że Norwich prezentuje zupełnie inny styl gry, niż chociażby Leicester City w mistrzowskim sezonie.. Już teraz można śmiało powiedzieć, że spełnił swoją obietnice. Gra Kanarków odpowiada napastnikowi, a atmosfera w drużynie jest wspaniała. Nie chcę z lidera drugiej ligi angielskiej robić mini Barcelony, ale zdecydowana większość bramek Pukkiego w obecnej kampanii padła po akcjach przeprowadzanych zaraz przed, lub już w polu karnym rywala. Nie ma tu masy kontrataków i przerzutów przez pół boiska.

Gramy bardzo dobry futbol – szybkie, krótkie podania i mnóstwo tworzonych okazji. Myślę, że kibicom podoba się nasza gra. Mi by się podobała. Szatnia jest jedną z najlepszych, których byłem częścią. Nowi zawodnicy są bardzo miło witani w zespole już od pierwszego dnia.

Jego słowa potwierdzają statystyki – od swojego pierwszego meczu w żółto-zielonych barwach przeciwko Birmingham, opuścił tylko trzy ligowe mecze. W pozostałych sporadycznie schodził z murawy na ostatnie kilka minut. Ale nie ma co się dziwić, że menedżer na niego stawia – we wszystkich rozegranych meczach tylko dziewięć razy nie udało mu się trafić do siatki rywala lub zaliczyć asysty.

Między innymi dzięki niemu Norwich City wygrało cztery ostatnie mecze z rzędu, bo Pukki strzelił w nich łącznie trzy bramki. Razem ma ich w tym sezonie już 24, dokładając do dorobku 7 asyst (do tego jedna bramka w Carabao Cup). I choć przed nami jeszcze 10 kolejek, napastnikowi brakuje tylko sześciu trafień, aby zrównać się z klubowym rekordzistą – Ralphem Hauntem.

Jest bardzo blisko zarówno tego, jak i awansu do Premier League. Championship jest co prawda jedną z najbardziej nieprzewidywalnych lig świata, ale ta ekipa ma wszystko, czego potrzebuje, aby w przyszłym sezonie stać się jednym z beniaminków. Dodatkowo końcówka sezonu dla Norwich to w większości mecze z dołem tabeli. Oprócz Aston Villi i Middlesbrough, ekipa Daniela Farke zmierzy się z zespołami z 12. miejsca lub niżej. Trzeba jednak pamiętać, że czternaste Sheffield Wednesday i szóste Derby County dzieli jedynie sześć punktów.

Sam Teemu i tak już teraz zrobił sobie odpowiednią reklamę, aby przyciągnąć zainteresowanie średniaków angielskiej ekstraklasy. Nawet jeśli Kanarki nie zameldują się w Premier League, Fin powinien bez problemu znaleźć sobie miejsce w składzie którejś z drużyn już tam występujących. Bo choć ma już 28 lat, przykłady Glenna Murraya, Zlatana Ibrahimovicia czy Troya Deeneya pokazują, że angielska ekstraklasa wiek ma gdzieś.

A o tym, jaką furorę wśród kibiców robi reprezentant Finlandii niech świadczą popularne hasła „Pukki Party” i „No Pukki, No Party”. Gadżety z takimi napisami sprzedają się jak świeże bułeczki – od koszulek i czapek, przez plecaki aż po case’y na telefon.