Przykład Diego Costy i Antonio Conte idealnie pokazuje, jak łatwo kluby mogą tracić swoje gwiazdy przez konflikty z menedżerami. Niestety Jose Mourinho jest jednym z tych trenerów, który ujmując to delikatnie, lubi robić sobie wrogów. Wydarzenia tego lata utwierdzają nas tylko w przekonaniu, że jednym z nich jest, lub może zostać Anthony Martial. Mimo to Francuz ma podpisać z Manchesterem United aż pięcioletni kontrakt. Najważniejsze miejsce na ławce trenerskiej Czerwonych Diabłów już niedługo może być bowiem zajęte przez kogoś innego.

Wszystko zaczęło się trzy lata temu, kiedy to Louis van Gaal sprowadził na Old Trafford kilka ciekawych nazwisk. Wśród nich był złoty medalista Mistrzostw Świata, Bastian Schweinsteiger, a także Morgan Schneiderlin i Memphis Depay, w których pokładano wielkie nadzieje. Żaden z nich nie zrobił w Manchesterze wielkiej kariery. Tak naprawdę żaden z tych piłkarzy nie spełnił nawet oczekiwań fanów. Większość kibiców łapała się za to za głowę przy prezentacji młodziutkiego Anthony’ego Martiala kupionego z AS Monaco.

Niespełna dwudziestolatek do Teatru Marzeń trafił za 36 milionów funtów (wliczając wszystkie bonusy 58 milionów) i głównie przez wysoką kwotę niektórzy sympatycy United wariowali. Opinie zaczęły się szybko zmieniać po tym, jak Francuz strzelił gola w swoim debiucie, a jego trafienie zostało później wybrane bramką miesiąca. Sam zawodnik zdobył też nagrodę piłkarza września Premier League, a jego nazwisko zaczęto wymieniać jednym tchem z największymi talentami światowego futbolu.

Po pierwszym sezonie Martial grał coraz mniej, a kibice zaczęli sobie zadawać pytanie „dlaczego?”. Wiele osób twierdzi nawet, że znikoma ilość minut na boiskach Premier League odebrała w tym roku Francuzowi szansę na wyjazd do Rosji. Jose Mourinho absencję swojego piłkarza tłumaczył zazwyczaj czasem na odpoczynek lub taktyką, ale media z każdym ominięciem Martiala w składzie węszyły konflikt coraz chętniej. Zwycięstwo w Lidze Europy i drugie miejsce w angielskiej lidze miało być największymi osiągnięciami, jakie Anthony’emu uda się zdobyć w barwach Manchesteru United.

Portugalczyk już zimą chciał pozbyć się pomocnika, a fundusze z transferu przeznaczyć na innego zawodnika, co na pewno mocno wpłynęło na uczucia byłego piłkarza Lyonu do swojego trenera. W czerwcu bieżącego roku agent piłkarza, Philippe Lamboley nie ukrywał nawet, że jego klient odrzucił ofertę nowego kontraktu i nie zamierza marnować swojej kariery na ławce. Chętnych nie brakowało – po tym, co Martial pokazał podczas swojej przygody na Old Trafford, przyciągnął zainteresowanie Milanu, PSG, Tottenhamu czy Atletico Madryt. Zarząd United odrzucając ofertę Kogutów dał jednak światu jasny sygnał, że nie ma zamiaru rezygnować z usług wciąż wschodzącej gwiazdy. Tutaj łatwo wyczuć inny spór – między menedżerem pragnącym sprzedaży piłkarza, a dyrektorem sportowym, Edem Woodwardem.

Sytuacja pogorszyła się jednak na przedsezonowym torunee w Stanach Zjednoczonych. Narodziny drugiego dziecka były dla Francuza ważniejsze niż sparingowy turniej o pietruszkę, więc opuścił zgrupowanie aby być w tej chwili ze swoją partnerką. Jose Mourinho na konferencjach uspokajał futbolowy świat twierdząc, że wszystko jest w porządku i nikt nie ma prawa powstrzymywać mężczyzny przed jego decyzją. Mocno podkreślał jednak, że jego piłkarz zadecydował o wylocie sam i poinformował o tym menedżera tylko dwa dni wcześniej.

Z opisów wygląda to kolorowo, lecz nie bez powodu w mediach było słychać kolejne głosy mówiące o kłótni i odejściu z klubu. Martial tłumaczył zresztą swoje zachowanie w mediach społecznościowych, co nie uchroniło go od kary w wysokości 180 tysięcy funtów za samowolne opuszczenie tournee. Francuz do USA już nie wrócił, mimo że wciąż miał okazje do pokazania się na murawie. W tym momencie kursy w punktach bukmacherskich na odejście Anthony’ego znacząco zmalały. Wydaje się jednak, że od tego czasu cierpliwość fanów i klubu do Mourinho się skończyła.

Co dla jednych jest porażką, innym może przynieść same pozytywy. Tragiczny występ przeciwko Sevilli w Lidze Mistrzów, kolejny rok bez złotego medalu Premier League, znikoma ilość letnich transferów, nudzący styl gry i słaby start obecnego sezonu. To wszystko się skumulowało i dziś wszyscy są przekonani, że niedługo Jose Mourinho pożegna się z posadą menedżera Manchesteru United. Podczas przegranego (0:3) meczu z Tottenhamem na trybunach można było usłyszeć nawet głośne „sacked in the morning”. A to dla Martiala nieobecnego w kadrze meczowej na to spotkanie może oznaczać drugą szansę.

W przypadku kolejnego rozczarowania w postaci przegranej w ten weekend z Burnley, Portugalczyk miałby opuścić Old Trafford. Szczerze mówiąc, nic nie wskazuje na to, że wygrana w tym spotkaniu uratuje losy trenera Czerwonych Diabłów. Co najwyżej na chwilę je przedłuży. Tymczasem klub zaoferował popularnemu Tony’emu nowy, pięcioletni kontrakt. Francuz miałby na jego mocy zarabiać 130 tysięcy funtów tygodniowo, co byłoby podwyżką o aż 160 tysięcy miesięcznie. Brytyjskie media zgodnie uznają, że numer 11 na Old Trafford nie zmieni swojego właściciela, a Martial myśląc już o nowym szkoleniowcu umowę podpisze. Jeżeli tak będzie, stanie się chyba jasne, kto ze sporu na linii piłkarz-menedżer wyszedł tym razem zwycięsko.