W weekend zremisował z Manchesterem City, teraz wszyscy analizują jego grę i twierdzą, że idealnie wpasowałby się do drużyny Pepa Guardioli. Jeszcze nie tak dawno temu dzieciak z Portugalii grający w rodzimej lidze, obecnie jeden z najczęściej wymienianych „one to watch” angielskiej ekstraklasy. Chociaż ma tylko dwadzieścia jeden lat i na wyspach pokazał się dopiero w Championship, bije od niego dojrzałość. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Przed państwem Ruben Neves.

Wychowanek Porto na Molineux Stadium trafił jako jeden z klientów Jorge Mendesa, który swoimi zawodnikami zapełnił klub. Jak się później okazało, Wilki świetnie rozegrały sezon 2017/18. Z dziewięcioma punktami przewagi nad drugim Cardiff, zespół Nuno Espritio Santo wszedł do Premier League. Jednym z tych, którzy mocno przyczynili się do awansu, był właśnie Neves. Przez całą ubiegłoroczną kampanię młody pomocnik opuścił tylko cztery ligowe mecze – wszystkie przez zawieszenia za kartki. W pozostałych spotkaniach sporadycznie schodził z boiska przed ostatnim gwizdkiem sędziego, ale przecież menedżer wiedział, kogo sprowadza. Wcześniej obaj panowie pracowali razem w Porto.

Choć ustawiany jest nie pod bramką rywala, a jego zadania są w większości defensywne, zawodnik ten potrafi oczarować kibiców pięknym uderzeniem z dystansu. W końcu w poprzednim sezonie o piłkarzu Wolverhampton najgłośniej było po jednej z tych pięknych bramek – woleju w kwietniowym meczu z Derby. My się zachwycamy, a sam piłkarz narzeka na swoje zachowanie przy bramce i tłumaczy, że w pewnym sensie padła ona przypadkowo.

Nie przyjąłem sobie piłki tak, jak powinienem. Znajdowała się wtedy za mną, ale nie mogłem jej stracić w tym miejscu, więc musiałem strzelać.

Po transferze do Anglii od razu dało się zauważyć, że poziom piłkarski nie będzie dla niego problemem. Mogła się nim za to okazać aklimatyzacja, bo jak przyznaje Neves, chłód na wyspach go trochę wystraszył. W rozmowie z Telegraph opowiada o tym ze zdziwieniem dziecka doświadczającego pierwszych opadów śniegu. Co prawda jako zawodnik Porto zdarzyło mu się zagrać w zimie, ale to Championship postawiło najcięższe warunki pogodowe. Z tym też sobie jednak poradził.

To wszystko to już jednak historia. Wielkim testem ma być dla niego obecny rok. Gra na najwyższym szczeblu rozgrywkowym często pokazuje, że poprzednie dobre występy były oceniane lekko na wyrost przez przecenianie poziomu rozgrywek. Na to jednak w przypadku Portugalczyka się nie zapowiada. Gra jakby nie zauważył przeskoku jakościowego. Pierwszy mecz sezonu, przeciwnik w postaci Evertonu wydawał się idealny na przedstawienie się. Żaden z głównych pretendentów do tytułu, ale również bardzo rzadko wymieniany jako kandydat do ewentualnego spadku. Po prostu solidny zespół z dużym doświadczeniem w Premier League i piłkarzami, którzy od kilku lat próbują udowodnić, że stać ich na więcej.

Ruben Neves strzelił więc bramkę i zanotował asystę, dzień dobry. Od tamtej pory w jego statystykach wieje pustką, ale pozostałe dwa spotkania również rozegrał na wysokim poziomie. Nawet w skazywanym na porażkę pojedynku z Manchesterem City wykazał się spokojem i dojrzałością. Długie piłki i rozgrywanie akcji nie przyniosły co prawda zwycięstwa, ale dzięki wątpliwemu sędziowaniu i świetnej dyspozycji Rui Patricio udało się wyrwać mistrzom Anglii jeden punkt. Remis jednak nie zaskakuje aż tak bardzo – silne na własnym stadionie Wolverhampton do pojedynku z drużyną Guardioli podchodziło w specjalny sposób. Tak o spotkaniu Ruben Neves wypowiadał się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem:

Manchester City to jedna z najlepszych drużyn na świecie i to właśnie na mecz z nimi czekałem najbardziej od kiedy pojawił się terminarz. Przygotowujemy się do walki z nimi. Wiemy, że będzie ciężko, ale jesteśmy gotowi.

W mieście Portugalczyk już został wielką gwiazdą. Na stadionie podczas meczu z Obywatelami można było usłyszeć popularną wśród kibiców Wilków przyśpiewkę. „To człowiek Nuno Santo, jest lepszy od Zidane’a”. Dobrze, po angielsku brzmi to lepiej, bo przynajmniej się rymuje. Może fani Wilków odrobinę przesadzają, ale jest to dowód na to, jak bardzo liczą na niego kibice. Niejednemu takie pochwały i oczekiwania, które przyszły w bardzo krótkim czasie, zawróciłyby w głowie. Neves stąpa jednak twardo po ziemi.

Lepszy od Zidane’a? Przecież to niemożliwe! Piłkarzom zawsze jest miło słyszeć takie rzeczy, ale bądźmy poważni. Wiem, gdzie się znajduję.

Co innego, kiedy chwalą cię ludzie kochający klub dla którego grasz, a co innego kiedy jesteś doceniany przez ekspertów. Można tak potraktować też plotki, jakoby dwudziestojednolatek znalazł się na celowniku Pepa Guardioli. Nie byłbym zdziwiony, gdyby okazały się one prawdziwe. Portugalczyk zawodnikiem jest nieprzeciętnym, a jego profil wpasowuje się do zespołu Citizens. Zdaje on sobie jednak sprawę z tego, że mógłby zginąć w rotacji mistrzów kraju, poza tym chce pozostać lojalnym wobec klubowi. Dlatego właśnie latem podpisał nowy, aż pięcioletni kontrakt.

Znamy projekt klubu, tegoroczne transfery pokazały nam, że nie chcemy stać w miejscu. Dla wielu z nas to pierwszy sezon w Premier League, więc musimy działać spokojnie. Pracujemy nad tym i postaramy się wciągnąć Wolverhampton na kolejny poziom. Szczerze mówiąc nie myślę o swojej przyszłości. Poświęcam się temu, aby Wilki dostały to, na co zasługują.

Neves swoimi wypowiedziami, zachowaniem i dojrzałą grą sprawia, że myśląc o nim w głowie pojawia się ktoś dużo starszy. Lider na boisku i człowiek zawsze próbujący coś w sobie poprawić. Nie jest tak przypadkiem, pięciokrotny reprezentant seniorskiej kadry kraju wskazuje rodziców jako tych, którzy go tak ukształtowali.

Zawsze byłem dojrzały, dzięki rodzicom. Zawsze dążyli do tego, abym uczył się i dorastał szybko. Kiedy miałem dziewięć lat, mój ojciec wyjechał pracować do Hiszpanii. Byłem sam z mamą i młodszą siostrą. To chyba pomogło mi stać się tym, kim jestem.

Piłkarz jest zadowolony ze swojej pozycji w Wolverhampton, głównie dzięki dobrej relacji z menadżerem. Nuno Espirito Santo zna się ze swoim rodakiem z Porto, jest do tego ambitny i dużo wymaga. Idealny szkoleniowiec dla charakteru Nevesa, który wypowiada się o trenerze w samych superlatywach. Mówi o tym, że po każdym meczu wymaga się od nich więcej. Nawet po wygranych 4:0 pojawiają się rzeczy, które trzeba poprawić. Niektórzy uznają to za czepialstwo, Ruben widzi w tym jednak same pozytywy. Według niego dzięki temu odnieśli sukces w Championship i może to być przepisem na dobry wynik również w Premier League.

Jedna z najważniejszych rzeczy, które osiągnęliśmy w zeszłym roku to powrót na odpowiednie tory. Nigdy nie załamaliśmy się po przegranej i wracaliśmy do dobrej dyspozycji. To zrobiło różnicę.

Start Wolverhampton na najwyższym szczeblu nie jest może wymarzonym początkiem sezonu – zdobyli dwa punkty w trzech spotkaniach. Wyglądają jednak jak maszyna, która może się chwilę rozpędzić. Jeżeli wejdzie już na swój poziom, może poważnie namieszać. A jeżeli tylko inni zawodnicy podchodzą do swoich karier z taką powagą jak Ruben Neves, można im wróżyć tylko sukces.