Kolejna seria spotkań za nami! Kto może kroczyć dalej z dumnie wypiętą piersią, a kto chce zakopać głowę w piach? Oto trójka bohaterów i trójka przegrywów dziewiątej kolejki Premier League.
BOHATEROWIE
DECLAN RICE
Rolls-Royce. Po prostu. Dominował i rządził w środku pola podczas meczu z Burnley i nawet bez gola byłby mocnym kandydatem do grona bohaterów kolejki. A że trafił jeszcze do siatki po świetnym wejściu w drugie tempo przy kontrataku, to ma jeszcze dodatkowego plusa. Zresztą zanotował też udział przy golu strzelonym przez Viktora Gyökeresa, bo to po jego wrzutce z rzutu rożnego piłkę głową do Szweda strącił Gabriel.
Rice miał najwięcej kontaktów z piłką, odbiorów i przechwytów ze wszystkich graczy na boisku. Odgrywał kluczową rolę zarówno gdy Kanonierzy mieli piłkę, jak i kiedy próbowali ją odzyskać. Wielokrotnie ataki zaczynały się właśnie od jego przejęć. To był właśnie taki występ, dla jakich ściągano go na Emirates. Naprawdę, trudno mu cokolwiek zarzucić.
Sit back, relax and enjoy Declan Rice running the show at Turf Moor… pic.twitter.com/DDfwWcA7hj
— Arsenal (@Arsenal) November 2, 2025
MOISES CAICEDO
Choć cena zapłacona przez Chelsea za Caicedo wielokrotnie była kwestionowana, trzeba uczciwie powiedzieć, że Ekwadorczyk wyrasta na jednego z najlepszych graczy drugiej linii na świecie. Mecz przeciwko Tottenhamowi był tylko kolejnym potwierdzeniem tej tezy. W zasadzie sam wykreował bramkę dla gości, popisują się świetnym wyczuciem czasu i atakiem na Micky’ego van de Vena, odbierając piłkę Holendrowi i wystawiając ją João Pedro.
W defensywie i pressingu był nie do przejścia. Dwa odbiory, pięć przechwytów, siedem wybić i to nie tak, że zawsze pod własną bramką, bo choćby w drugiej połowie powalił na ziemię Rodrigo Bentancura i wykreował kolejną szansę, tym razem Enzo Fernándezowi.
Jeśli tak dalej pójdzie, będzie wymieniany przez sympatyków The Blues jednym tchem z Claude Makélélé, Joe Obi Mikelem i N’Golo Kanté. „Jest najlepszy. W tej chwili myślę, że on i Rodri to prawdopodobnie najlepsi defensywni pomocnicy na świecie” – twierdził po meczu Enzo Maresca. Nie pozostaje nam nic innego, niż tylko się z Włochem zgodzić.
You can't stop Moises Caicedo.
🔵 @ChelseaFC pic.twitter.com/eFePr4zabQ
— Premier League (@premierleague) November 2, 2025
RAYAN CHERKI
Choć w tej kategorii spokojnie moglibyśmy umieścić Erlinga Haalnada, to jednak zdecydowaliśmy się na asystenta norweskiego snajpera. Zakupiony tego lata z Olympique Lyon gracz popisał dwoma kapitalnymi ostatnimi podaniami, kreując doskonałe okazje swojemu koledze. Najpierw przy kontrataku zgrał do niego piłkę głową za linię obrony Bournemouth, dokładnie wtedy, kiedy City potrzebowało czegoś nieoczywistego, by wreszcie skruszyć mur podopiecznych Andoniego Iraoli.
Następnie kilkanaście minut później popisał się prawdziwym arcydziełem, przerzucając technicznym zagraniem piłkę nad Tylerem Adamsem i ponownie wyprowadzając Haalanda jeden na jednego. Sam też był bliki trafienia, ale w pierwszej połowie jego strzał z rzutu wolnego świetnie obronił Đorđe Petrović. 7G/A w czterech startach od pierwszej minuty? Nieźle jak na debiutanta w ekipie Pepa Guardioli.
PRZEGRYWY
YERSON MOSQUERA
Wszedł w przerwie, by uszczelnić defensywę przegrywających 0:1 Wolves w obliczu gry w osłabieniu po czerwonej kartce dla Emmanuela Agbadou. No i wyszło to średnio, bo nie dość, że Wilki przegrały z Fulham aż 0:3, to sam też przyłożył do tego rękę (a właściwie to nogę).
Who spotted Sess getting bullied after the third goal? 😅 pic.twitter.com/jM7sSjki4W
— Fulham Football Club (@FulhamFC) November 1, 2025
Kolumbijczyk na kwadrans przed końcem spotkania ustrzelił pechowego samobója, gdy futbolówka w zamieszaniu w polu karnym zakręciła się pod jego nogami. Znalazł się w złym miejscu, w bardzo niefortunnym czasie, ale trzeba powiedzieć sobie wprost – na pewno nie o to chodziło, gdy wchodził na murawę. Jak się zresztą okazało, jego swojak był ostatnią bramką za kadencji Vitora Pereiry, zwolnionego po kolejnej rozczarowującej porażce.
XAVI SIMONS
Xavi jest na razie sporym flopem transferowym, ale ten mecz był chyba ukoronowaniem jego fatalnej dotychczas formy. Absolutnie nic mu w sobotę nie wychodziło. Sam fakt, że zaczął ten mecz na ławce, a na lewym skrzydle – jednej z jego głównych pozycji, zagrał środkowy pomocnik bez żadnego doświadczenia w tej roli, sporo mówi o wierze Thomasa Franka w Holendra.
Xavi Simons vs Chelsea
Answered the Call. 💫 pic.twitter.com/d46PDL3LwZ
— Hater Central (@TheHateCentral) November 1, 2025
Jałowy i niesprawiający kłopotów rywalom w ofensywie. Wesley Fofana po tym meczu mógłby dostać kolejny mandat – tym razem za przejechanie się po Simonsie. Ale za to problemy sprawiał w swojej defensywie, bo to on razem z van de Venem maczali palce przy zwycięskiej bramce Joao Pedro. Wisienką na torcie klasyczna wędka zarzucona na niego przez trenera.
Jeśli są jeszcze jacyś kibice The Blues, którzy byli rozczarowani odpuszczeniem transferu Simonsa, to ten mecz musiał ich wyleczyć z resztek takiego odczucia.
EMILIANO MARTINEZ
Nie był przesadnie testowany przez Liverpool, więc tym bardziej boli jego fatalne podanie, które skończyło się golem Mohameda Salaha. Zwłaszcza że w pierwszej połowie Aston Villa miała swoje okazje do postraszenia The Reds, a strata bramki pozwoliła rywalom na rozkręcenie się.
A milestone strike for Mo 🇪🇬👑 pic.twitter.com/wMoKEsNHEe
— Liverpool FC (@LFC) November 2, 2025
Niesamowity jest zjazd Emiliano Martineza od jednej z kultowych postaci w Aston Villi, żeby nawet nie mówić, że jednej z legend XXI wieku, do obecnego poziomu. Takie mecze jak ten nie pomagają odbudować nadszarpniętego po letnich sagach transferowych zaufania kibiców.

