Kolejna seria spotkań za nami! Kto może kroczyć dalej z dumnie wypiętą piersią, a kto chce zakopać głowę w piach? Oto trójka bohaterów i trójka przegrywów dziewiątej kolejki Premier League.

BOHATEROWIE

BRYAN MBEUMO

Naprawdę dobry mecz całej ofensywy Manchesteru United. Praktycznie każdy zasługuje na jakąś pochwałę, ale jeśli mielibyśmy kogoś wyróżnić, to Bryana Mbeumo.

Kameruńczyk skończył mecz z Brighton z dubletem, a miał okazję na hat-tricka. Ostatecznie zatrzymał go słupek na spółę z Bartem Verbruggenem. Do tego to właśnie Mbeumo zagrywał do Amada Diallo, kiedy ten był faulowany w polu karnym, ale sędzia ostatecznie uznał, że był kontakt obrońcy z piłką. Z każdym meczem skrzydłowy wygląda coraz lepiej i zaczyna spłacać swój transfer.

MATTY CASH

Rzadko kiedy możemy napisać, że Polak rozstrzygnął starcie z Manchesterem City na korzyść swojej drużyny, ale dokładnie tak było niedzielnego popołudnia na Villa Park. Podopieczni Unaia Emery’ego pokonali Obywateli 1:0, a Cash popisał się fantastycznym uderzeniem z dystansu. Niemalże tej samej klasy co jego podanie tydzień temu ze Spurs. W 19. minucie otrzymał podanie od Emiliano Buendii, minął sobie przyjęciem piłki Bernardo Silvę i zawinął po długim słupku bramki Gianluigiego Donnarummy, pozostawiając Włocha bez żadnych szans. Zresztą, spójrzcie sami!

Jednak poza samym trafieniem prawy defensor w kadrze Jana Urbana rozegrał całkiem solidne zawody, zarówno ofensywnie, jak i defensywnie. Wygrał cztery pojedynki na ziemi, dołożył cztery wybicia – solidnie zaopiekował się Savinho, który kończył mecz z zaledwie jednym wygrany pojedynkiem (na cztery) i pięcioma niecelnymi dośrodkowaniami (na pięć prób!). W dodatku mógł dołożyć asystę dośrodkowaniem z kornera w drugiej części, ale strzał Buendii zablokował Ruben Dias.

MICKY VAN DE VEN

Holender okazał się wczoraj jeszcze skuteczniejszy niż kolega po fachu z Aston Villi. Van de Ven bowiem dwukrotnie skierował piłkę do siatki w pierwszej połowie starcia z Evertonem, w obu przypadkach wygrywając główkę przy stałym fragmencie. To pierwszy raz od 2013 roku i występu Jana Vertonghena z Liverpoolem, by obrońca Spurs zakończył mecz Premier League z dubletem.

W pierwszym przypadku wykorzystał zgranie Rodrigo Bentancura, bez problemów radząc sobie z Jackiem Grealishem. W drugim już bezpośrednio po dośrodkowaniu Pedro Porro pokonał w powietrzu Jamesa Tarkowskiego. Fakt, jeszcze przed przerwą był raz bliski trafienia również do własnej bramki, ale zdołał sobie w ostatniej chwili opanować sytuację.

Wielokrotnie przecinał linie podań The Toffees, zaliczył aż siedem skutecznych wybić i cztery przechwyty. Dzięki jego postawie i współpracy na środku defensywy z Kevinem Danso Spurs zachowali czyste konto. W wydatny sposób pomagał również kontrolować posiadanie piłki, mając aż 90% skuteczność podań (61/69 – swoją drogą najwięcej na boisku). Fantastyczny występ znalazł odzwierciedlenie dla jego posiadaczy w FPL-u – dzięki bonusowi wykręcił aż 23 punkty.

PRZEGRYWY

TREVOH CHALOBAH

Nie spodziewaliśmy się, że zobaczymy błąd 3 sekund w piłce nożnej, ale Trevoh Chalobah musi być ogromnym fanem NBA i postanowił nauczyć nas tamtejszych przepisów.

Aż przez 5 sekund on i Tosin Adarabioyo stali sobie obok Briana Brobbeya czekając, aż koledzy Holendra dołączą do ataku. Starszego z duetu możemy jeszcze usprawiedliwiać, że przynajmniej próbował napierać napastnika rywala, ale Chalobah tylko się przyglądał. Ogólnie nie był to wybitny występ wychowanka The Blues. Kilkukrotnie jego niedopatrzenia w kryciu musiał ratować o wiele mniej doświadczony Josh Acheampong.

MILOS KERKEZ

Pół żartem, pół serio powiemy, że Węgier był tak fatalny, iż nawet strzelenie gola w starciu jego Liverpoolu z Brentford zupełnie nie poprawia jego sytuacji. Tym bardziej, że zdobył go dobijając piłkę do pustej bramki, a zdecydowanie więcej w tej akcji zrobili Conor Bradley (posyłał dośrodkowanie) i Hugo Ekitike (świetnie przepuścił futbolówkę). Jednak przejdźmy to rzeczy, za które można ganić Kerkeza. Nie będzie to trudne…

Dokładnie zero przechwytów oraz udanych wślizgów, aż dziewięć razy utracone posiadanie czy tylko jeden odbiór. Duży minus również za ewidentny faul, który został oceniony przez arbitra na żółtą kartkę. Reprezentant Madziarów wyglądał na bardzo niepewnego i chaotycznego w swoich poczynaniach. Ponownie brakowało go we właściwym miejscu i momentami biegał po całej szerokości boiska jak junior.

JEAN-CLAIR TODIBO

Formacja defensywna West Hamu United w minionej serii gier znów pozostawiła swoją grą naprawdę wiele do życzenia. Wydaje się, że jej najsłabszym ogniwem był właśnie francuski stoper, który był zamieszany w stratę obu goli wpakowanych Młotom przez Leeds United.

Znów ewidentnie zabrakło mu zwrotności oraz odpowiednio szybkiej reakcji. Bardzo słabo antycypował zamiary przeciwników w najważniejszych momentach. Kolejny raz nie poradził sobie z odpowiednim kryciem oponenta przy rzucie rożnym. Środkowy obrońca Młotów zupełnie nie wyciąga wniosków ze swoich poprzednich błędów. Przeciwko Pawiom został też ukarany żółtą kartką.