Jurgen Klopp udzielił ostatnio głośnego wywiadu dla Stevena Bartletta z Diary of a CEO. Niemiecki szkoleniowiec poruszył w nim sporo istotnych kwestii dotyczących swojej kadencji trenerskiej w drużynie Liverpoolu. Odniósł się chociażby do relacji z Darwinem Nunezem.
Legenda The Reds mówiła też chociażby o swoim potencjalnym powrocie do czerwonej części miasta Beatlesów. W innym momencie rozmowy wspomniał o momencie zakupu Nuneza z lizbońskiej Benfiki za 85 milionów euro. Czerwoni przeprowadzili ten transfer podczas letniego okienka transferowego w 2022 roku.
Klopp przyznał, że Nunez był sfrustrowany złymi etapami na Anfield, ale miał dobrą relację ze swoim menedżerem. „The Normal One” oraz reszcie osób decyzyjnych w strukturach Liverpoolu mocno zależało na pozyskaniu Nuneza, ale niewątpliwie woleliby zapłacić mniejszą kwotę.
„Oczywiście, bardzo chcielibyśmy go zakontraktować za mniejsze pieniądze, ale w tamtym momencie nie było to możliwe. Chcieliśmy mieć napastnika, dodatkową opcję przy rotacji z Bobbym Firmino, najlepszą fałszywą dziewiątką na świecie. Potrzebowaliśmy kogoś z trochę większą szybkością i tymi podobnymi cechami. Musieliśmy się zmienić. Myślałem, że Cody Gakpo mógłby grać trochę jak Bobby. Jednak to jest dobry piłkarz w środku pola, ale znacznie lepiej pasuje na skrzydle.
Podpisaliśmy z Nunezem kontrakt, nie było problemu z przyznaniem się, że nie wyszło tak dobrze, jak mogłoby, ale bez Darwina tak wiele rzeczy, by się nie wydarzyło. Na przykład największy powrót w historii Newcastle. Uwielbiam ten dzień. Mieliśmy absolutnie dobrą relację. Tak dobrą, jak to tylko możliwe z napastnikiem, który nie strzela bramek tak często, jak by sam chciał, tak, jak chcą ludzie i tak, jak myślę, że mógłby. Był to napastnik, który zdecydowanie nie grał tak często, jakby chciał, więc nie mogliśmy mieć fantastycznej relacji.
Nie widziałem tego zdjęcia jak „dąsa się w szatni”. Tylko słyszałem o tym. Jednak gdyby tam stał i był tym, który jako pierwszy skacze oraz wypłakuje się i tuli mnie przez 10 minut, pomyślałbym: »Okej, co tu się dzieje?«. Moim najważniejszym zmartwieniem nie może być zadowolenie wszystkich, w tej pracy to po prostu niemożliwe. 25 zawodników, 11 pozycji w wyjściowym składzie – więcej zawodników jest niezadowolonych, niż zadowolonych” – powiedział 58-latek.

