Arne Slot ma za sobą zdecydowanie najsłabsze tygodnie od momentu, gdy zastąpił Jurgena Kloppa na stanowisku pierwszego trenera drużyny Liverpoolu. Holenderski szkoleniowiec po ostatniej  przegranej mówił o głównych problemach The Reds.

Podopieczni 47-letniego menedżera w miniony weekend ulegli Manchesterowi United 1:2 na Anfield. Bitwa o Anglię rozstrzygnęła się w samej końcówce, gdy kilka minut po golu Cody’ego Gakpo do siatki trafił Harry Maguire. Doświadczony stoper Czerwonych Diabłów ustalił wynik na korzyść ekipy przyjezdnych.

Slot na pomeczowej konferencji prasowej mówił również o wpływie pierwszego gola dla United, który padł już w 2. minucie gry. Zwrócił też uwagę, jak dużym problemem dla jego drużyny jest gra w obronie przy stałych fragmentach gry.

„Zawsze trudno jest grać przeciwko zespołowi broniącemu niskim blokiem obronnym i skupiającemu się na zagrywaniu długich piłek. To utrudnia zadanie, w szczególności kiedy już po pierwszej minucie tracimy gola, podczas gdy jeden z naszych zawodników leżał na murawie. Podobnie jak w meczu z Palace i kilku innych momentach tego sezonu straciliśmy bramkę po stałym fragmencie. Trudno jest to zaakceptować. Bardzo trudno się wygrywa, mając ujemny bilans w fazie obronnej przy zagrywaniu stojącej piłki przez rywala”

Oczywiście, jest jeszcze ta część, o którą nikt nie pytał, ale mogę to powiedzieć. Poza dwoma straconymi bramkami, Manchester United miał może dwie albo trzy szanse, ale to jest właśnie ta trudność, z jaką się zmagamy, przegrywając 0:1. Wtedy trzeba podjąć już trochę większe ryzyko. Po 55 minutach gry mieliśmy na boisku sześciu lub siedmiu ofensywnych zawodników.

To nie jest wymówka, ale być może powód, dla którego odparcie stałego fragmentu gry nie było już aż tak idealne, jak zwykle, ponieważ normalnie gra się czterema, pięcioma, sześcioma graczami nastawionymi na defensywę. W tamtej chwili  te proporcje musiały ulec zmianie. Może to nie przypadek, że właśnie w takich momentach tracimy gola po stałym fragmencie – powiedział Holender.