Odejdzie czy nie odejdzie? Oto jest pytanie… Alejandro Garnacho chce odejść z Manchesteru United i klub pozwoli mu na to, jeśli Chelsea spełni żądany warunek. Tym jest zapłacenie za ich zawdonika ponad 50 milionów funtów. Czas działa na niekorzyść nie tylko drużyny ze Stamford Bridge, ale także samego zawodnika. Im bliżej startu sezonu, tym Garnacho irytuje kibiców United coraz bardziej. O obecnej postawie gracza urodzonego w Madrycie wypowiedział się były prezes Crystal Palace, Simon Jordan. Niedawny biznesmen nie szczędził słów krytyki w kierunku Argentyńczyka.
Old Trafford tuż po zakończeniu poprzedniego sezonu było prawdziwym polem budowy. Z klubem pożegnali się między innymi: kończący karierę Jonny Evans, a także Victor Lindelöf, Christian Eriksen czy Marcus Rashford, który ostatecznie powędrował na wypożyczenie do słonecznej Barcelony. 20-krotni mistrz Anglii nie szczędził grosza i wzmocnił swoją kadrę takimi nazwiskami jak Bryan Mbeumo, Matheus Cunha czy Benjamin Šeško. Działacze klubu prężnie działają nad poprawą klubowego budżetu, a pomóc w tym ma między innymi sprzedaż swojego skrzydłowego, Alejandro Garnacho.
Rozmowy między argentyńskim skrzydłowym a Chelsea jak na razie utknęły w martwym punkcie. Wszystko rozbija się o kwotę odstępnego, jaką życzą sobie włodarze Czerwonych Diabłów za swojego zawodnika (mowa o 50 milionach funtów). Biorąc pod uwagę dość szaleńcze ruchy londyńskiego klubu, The Blues nie chcą zgodzić się na wydanie tylu pieniędzy. Choć reprezentant Albiscelestes jest obecnie priorytetem transferowym Enzo Mareski, stołeczna ekipa stara się przekonać ligowych rywali do sprzedaży niechcianego zawodnika za nieco niższą kwotę.
O swoim niezadowoleniu w mediach społecznościowych informował już nie raz sam zawodnik. Garnacho miał niedawno rzucić, że albo odejdzie w tym sezonie do Chelsea, albo więcej nie zagra dla obecnego klubu. Po tych słowach w brytyjskiej prasie zawrzało. Głos w tej sprawie zabrał były prezes Crystal Palace, Simon Jordan. Prezenter stacji TalkSPORT nie szczędził niemiłych słów w kierunku piłkarza United.
„Uważam, że to mały, wredny gnojek, którego należy wyrzucić z United przy pierwszej nadarzającej się okazji za przyzwoite pieniądze, bo nie rozumie, w jakim klubie gra (…). Każdy inny zawodnik, który gra w prawdopodobnie największym klubie w angielskiej piłce jakim jest Manchester United, szanuje otrzymaną szansę. Garnacho tego nie robi, więc nie mam zamiaru oklaskiwać tego klauna” – mówił Jordan.
Jeszcze nie tak dawno na Instagramie piłkarza latało zdjęcie z koszulką Aston Villi i napisem „Rashford”. Kibice klubu doskonale odczytali między wierszami, że jest to gest w kierunku władz Manchesteru. Wygląda na to, że zamiast zostać zapamiętanym choćby z cudownego trafienia a’la Wayne Rooney w derbach z Manchesterem City (mecz przeciwko Evertonowi), Garnacho będą wspominać w klubie jako rozkapryszonego dzieciaka.

