Za nami sezon historyczny dla Tottenhamu. Najgorszy, jeśli chodzi o Premier League. Najlepszy od lat, jeśli chodzi o konkrety, bo w końcu, po prawie dwóch dekadach posuchy, Koguty włożyły coś do gabloty. Zwycięstwo w Lidze Europy dało przepustkę do Ligi Mistrzów, ale mimo wszystko nie uchroniło to Ange’a Postecoglou przed utratą pracy. Klub przejął Thomas Frank i ledwie kilka tygodni od podpisania kontraktu mierzy się z pierwszym kryzysem. Stałe dla północnego Londynu urazy oraz męczarnie w okienku transferowym. Czy Tottenham potraktuje sukces w Europie jako fundament do progresu, czy skończy się to wyjątkiem od reguły?
Kilka lat temu kibice na mediach społecznościowych z przymrużeniem oka robili ankiety w postaci „Pewny awans do Ligi Mistrzów i kolejny sezon bez pucharów albo dół tabeli z trofeum?”. Wyniki w nich potrafiły być różne, ale często dość wyrównane. Klub zbiera w sobie wielu ludzi, zmęczonych kolejnymi sezonami oglądania innych cieszących się na koniec sezonu, a także tych, który po prostu chcą, aby zespół był dobry i regularnie mieszał się do walki z najlepszymi, a konkrety są sprawą drugorzędną. Te ankiety były wręcz niepoważne, bo w końcu, jakie są szanse na tak skrajny rezultat, jak puchar i walka o utrzymanie? Śmiesznie niskie. I wtedy wchodzą Koguty, całe na biało.
Tottenham Hotspur: Czy tam kiedykolwiek może być normalnie?
Nie udało się z najlepszą kadrą od lat i Mauricio Pochettino za sterami, nie udało się seryjnym zwycięzcom w postaci Antonio Conte i Jose Mourinho, ale udało się z trenerem z ligi szkockiej, który miał ideały. I choć nie do końca były one widoczne w finale, bo atakowania tam wiele nie było, tak triumfatorów ponoć nie rozlicza się za styl, co często utożsamialiśmy z tymi panami. Postecoglou dowiózł wtedy, kiedy zawsze dowozi. Słynny drugi sezon, który na pewno zapisze go w historii klubu, jak i piłkarskiego folkloru, skoro był w końcu tym wybrańcem, który wygrał coś w Tottenhamie. Niemniej, nawet pierwszy od 2008 roku puchar nie uratowało jego posady. Może i wygląda to komicznie, wywalać kogoś, kto w końcu osiągnął w tym klubie sukces, ale kiedy emocje opadną, trzeba na to spojrzeć na chłodno. Liga Europy tylko z wierzchu przykrywa niedopuszczalne wręcz 17. miejsce w tabeli. I choć można tłumaczyć, że to także efekt pełnej koncentracji na Lidze Europy, oszczędzania wiecznie kontuzjowanych piłkarzy, tak niepowodzenie w finale pozbawiłoby praktycznie wszystkich argumentów, aby zostawić Postecoglou na stanowisku. Forma w lidze to nie jest wypadkowa tylko ostatnich dwóch miesięcy fazy pucharowej Ligi Europy. Była ona nierówna już od samego początku, gdzie Koguty męczyły się nawet z beniaminkami, a sam styl odstawał od tego, co było zaraz na początku kadencji Postecoglou.
Stąd też to rozwiązanie jest dobre dla prawie wszystkich. Ange odszedł z klubu będąc na szczycie, z miłością swoich zwolenników i szacunkiem tych, którzy chcieli jego głowy w połowie sezonu. W przypadku niepowodzenia Thomasa Franka będziemy mogli rozmyślać o tym, co by się działo w trzecim sezonie Australijczyka. Hucznie zapowiedzianym przez niego, że tak jak w serialach będzie on lepszy od drugiego. Jeszcze wtedy nie wiedział, że go uśmiercą w trailerze. Daniel Levy, Vinai Venkatesham, Johan Lange i reszta pionu sportowego też może odczuć ulgę. Podjęli naprawdę ciężką, zwłaszcza emocjonalnie, decyzję, ale zabezpieczyli się przed ewentualną powtórką z Erika ten Haga w Manchesterze United, który pucharem przedłużył nieuniknione. Możliwe, ze Spurs pozbawili się szans na mistrzostwo. W końcu z Yokohamą Ange też prawie spadł przed zdobyciem tytułu. Tego się nigdy nie dowiemy. Wiemy jednak, że Ange zasłużył na dozgonną wdzięczność.
W tym także za scenerię, w jakiej pożegnany został Heung-min Son. Odejście Koreańczyka, żywej legendy klubu, w atmosferze środka tabeli albo awansu do jakiejś Ligi Konferencji byłoby po prostu przykre. Ostatecznie odchodzi jako prawdziwy Mr Tottenham. Piłkarz, który w obliczu największego kryzysu przedłużył swój kontrakt, kiedy tak jak Harry Kane w lato 2021 mógł śmiało szukać transferu. Człowiek, który został kapitanem i liderem szatni po odejściu Anglika i Hugo Llorisa, a w ostatnim sezonie, pomimo wzlotów i upadków formy, ostatecznie wzniósł to wyczekiwane trofeum. Nie mógł w lepszy sposób zakończyć swojej dekady przy N17. Przydałaby się jakaś forma upamiętnienia. Pomnik to przesada, ale skoro to on jako pierwszy zaczął strzelanie na nowym stadionie, czemu nie uhonorować go trybuną?
Thomas Frank zaakceptował spore wyzwanie. Ma naprawdę wielkie buty do wypełnienia, a choć przechodzi do klubu po dużym sukcesie, odziedziczona kadra nie napawa optymizmem. Transfery zawsze były piętą Achillesa Spurs. Start był niezły. Mohammed Kudus, zaraz po tym wykup klauzuli za Morgana Gibbsa-White’a. Można było założyć, że rzeczywiście Levy’emu spodobał się smak zwycięstwa. Błąd, władze klubowe po prostu nie mają konkretnego planu. Jednego tygodnia potrafią iść agresywnie, jak w przypadku Ghańczyka i Anglika, a potem przez miesiąc śpią przy oczywistych brakach kadrowych. W tym tygodniu znowu to pierwsze. Włodarze potrzebowali kilku tygodni i zerwanych więzadeł Jamesa Maddisona, aby zauważyć, że ten Gibbs-White to jednak nie przeszedł, a przedłużył kontrakt w Forest. W przeddzień sezonu głównym kandydatem na rozgrywającego jest Pape Sarr lub wystawianie tam skrzydłowych. W momencie, kiedy większość klubu domyka już swoje kadry, a mamy naprawdę mocne okienko, Koguty wciąż się motają. Ostatnie plotki o Savinho i Eberechim Eze tylko to potwierdzają, bo po co w klubie kolejny skrzydłowy i dlaczego po Eze ruszają tak późno, kiedy od tygodni jest wiadome, że jest otwarty na odejście z Palace, a Spurs szukają „dziesiątki”.
Czym zaskoczą w tym sezonie?
Kontrowersyjnie, zwłaszcza po poprzednim sezonie i uwaleniu wygranego Superpucharu w doliczonym czasie gry, ale myślę, że Tottenham ma naprawdę niezłą obronę, a na pewno pod kątem personalnym. Tutaj zawsze problemem były urazy, ale jeśli sztabowi medycznego i Thomasowi Frankowi uda się wypracować złoty środek na wiecznie kontuzje stoperów, to za kilka miesięcy Koguty mogą być wśród liderów statystyk defensywnych w Premier League.
Może i ostatecznie przegrali z tym pourlopowym PSG, tak dłuższymi momentami wyglądało to obiecująco. Wierzę, że na tych zawodnikach można zbudować dość solidny mur. Cristian Romero to filar mistrzów świata. Micky van de Ven w formie jest jednym z lepszych obrońców w lidze, co potrafią przyznać nawet kibice innych zespołów. Pedro Porro pomimo tak fatalnego sezonu dalej wykręcał niezłe liczby w ofensywie. Destiny Udogie miał fantastyczne wejście do Premier League, drzemie w nim dobry piłkarz, tylko potrzebuje odbudowy, a to Thomas Frank potrafi. Guglielmo Vicario jest specjalistą, jeśli chodzi o typowe odbijanie strzałów rywali. Do tego doszedł nowy defensywny pomocnik. Joao Palhinha niestety nie jest idealnym rozwiązaniem, bo tutaj przydałaby się „szóstka” kompletna, potrafiąca odebrać i rozegrać, ale Portugalczyk swoją grą w destrukcji także podniesie ogólny poziom obrony Spurs. Teraz kiedy trenerem jest pragmatyk, który na pewno na początku postawi na odpowiedzialną grę w tyłach, z miejsca powinniśmy zobaczyć progres.
Cristian Romero and Micky van de Ven started just 11 games together in the Premier League last season 😧
Meanwhile in the Europa League, they played every minute for Spurs from the quarter-final to the final, conceding just 2 goals in those 5 games 🙌🏆 pic.twitter.com/04ec2MhHcC
— Football on TNT Sports (@footballontnt) August 12, 2025
Przy okazji mówiąc o stoperach i obrońcy, który potrafi dośrodkować – stałe fragmenty. Frank był ich fanem w Brentford i po tych pierwszych meczach Kogutów pod jego batutą widać, że postawił je jako jedną z podstaw jego Tottenhamu. I bardzo dobrze, bo skuteczne rozgrywanie ofensywnych i defensywnych rzutów rożnych, wolnych czy autów to dodatkowe punkty w sezonie, co od lat udowadnia, chociażby Arsenal.
Gwiazda drużyny: Cristian Romero
Pierwszy raz od dekady twarzą Spurs nie będzie ktoś z duetu Harry Kane & Heung-min Son. To Romero wydaje się naturalnym następcą Koreańczyka jako gwiazdy zespołu z białej części północnego Londynu. Pomaga tutaj też brak większej konkurencji w obliczu kontuzji Jamesa Maddisona czy mało ekscytującego (choć całkiem dobrego) pierwszego sezonu Dominica Solanke, ale dalej Argentyńczyk jest daleko przed nimi.
Romero to mistrz świata. Od kilkunastu godzin nowy kapitan klubu. Odkąd Ange Postecoglou awansował go dwa lata temu na jednego z liderów szatni, poznaliśmy nowego Cristiana. W mediach społecznościowych pokazuje większe przywiązanie do klubu, czego przedtem nie robił zbyt często. Jego gra wydaje się bardziej odpowiedzialna niż ta z pierwszych miesięcy w Anglii. Potrzebuje tylko jeden rzeczy, aby w końcu przebić się w świadomości ludzi, że jest topowym stoperem. Zdrowia. Najlepsze sezonu Spurs odkąd „Cuti” trafił do Anglii to pierwszy rok za Postecoglou i za Antonio Conte. Co je łączy? Dostępność Argentyńczyka, zwłaszcza w przypadku 2023/2024, jedynego jak dotąd z ponad 30 meczami w lidze Romero. Tutaj naprawdę musi być wymieniony cały sztab medyczny, aby tylko chuchał i dmuchał na nogi obrońcy. Nawet w zeszłym sezonie, kiedy wrócił na kluczowe fazy Ligi Europy, z miejsca było czuć wzrost jakości obrony Kogutów. MVP w finale Ligi Europy mówi samo za siebie. Nie można mu także odmówić świetnego wyprowadzenia piłki. Rozegranie Spurs od bramki kuleje, kiedy Romero nie ma na murawie.
https://twitter.com/EuropaLeague/status/1925552729944154240
Trener: Thomas Frank
Musisz być pewny siebie, kiedy przeprowadzasz się ze zbudowanej przez siebie komfortowej willi do domu, który raz na kilka miesięcy się rozpada. Przenosisz się do klubu, który wypluwa kolejnych trenerów, gorszych i lepszych. Zastępując kogoś, za którym piłkarze byli gotowi iść w ogień. Przejmując szatnię po utracie lidera i żywej legendy klubu. Jednak jeśli ktoś ma podołać temu wyzwaniu, to Thomas Frank odhacza naprawdę dużo podpunktów na liście idealnego kandydata.
Potrafi rozwijać i odbudowywać zawodników, tworzyć gwiazdy z niezłych piłkarzy, a z przeciętnych robić solidnych. Piłkarze i media go kochają, co powinno być dobrym prognostykiem pod wykreowanie w klubie zdrowej atmosfery. Poprzedni sezon udowodnił, że choć dotychczas znany z pragmatycznej i bezpieczniej gry potrafi też zbudować drużynę ofensywną (choć to mu wychodziło też w Championship). Jest uniwersalny taktycznie, potrafi dostosować się do kadry i rywala. Przechodzi z zespołu działającego według filozofii Moneyball, w co ostatnim czasie próbuje celować Tottenham. Za tym idzie umiejętność pracy na małym budżecie, co jest melodią dla uszu Levy’ego, choć ostatnio Koguty nie mają problemów z rzuceniem większych kwot za piłkarza.
Martwi tylko doświadczenie Franka. Oczywiście nie jest to trener, który karierę zaczął sezon temu i ktoś po prostu inwestuje w potencjał na ławce. Jednak jego nazwisko to praktycznie jeden klub, który konsekwentnie budował latami aż do dzisiejszego statusu stabilnej drużyny Premier League. Europejskie puchary ostatni raz widział jeszcze w Broendby sprzed ery Kamila Wilczka, a dodatkowo były to tylko kwalifikacje. Co trzy dni Brentford grał tylko w Championship, bo krajowe puchary zazwyczaj nie były głównym celem Pszczółek. Tutaj będzie musiało się to zmienić. Jeśli problemy z łączeniem rozgrywek mieli poprzedni menedżerowie, z większym doświadczeniem w grze na kilku frontach, to czy podoła temu praktycznie nowicjusz?
Okiem eksperta: Michał Okoński
W chwili, kiedy to piszę, Tottenham (dość tradycyjnie zresztą) przypomina plac budowy. Zakupy dokonywane przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego zwykle były tu rzadkością, a skłonny do hazardu bardziej niż planowania prezes Levy wybierał polowanie na transferowe okazje. O tym, jaką cenę przychodziło i przychodzi za to zapłacić, pokazał choćby mecz o Superpuchar Europy, w którym ostatecznie zdecydowała siła ławki: to wartościowi zmiennicy strzelali bramki dla PSG, podczas gdy w Tottenhamie zmęczonych graczy wyjściowego składu musieli zastępować tzw. obiecujący młodzieńcy. Ale mecz ten pokazał również, że Thomas Frank uwalnia ukryte dotąd potencjały drużyny. Jego piłkarze w nowym sezonie będą przygotowywać się na mecze „pod” konkretnego rywala, zmieniać strategie i ustawienia, skutecznie wykonywać stałe fragmenty gry. To będzie drużyna zdolna zarówno do gry w wysokim pressingu, jak w niskim bloku, bardziej niż za czasów Ange’a Postecoglou pragmatyczna, choć nadal skłonna do ryzyka – bo, jak mówi Frank, niepodejmowanie ryzyka też jest ryzykiem. Jej podstawowym problemem – po kontuzjach Maddisona i Kulusevskiego – będzie jednak kreatywność; no chyba że zakup Eberechiego Eze zostanie w końcu sfinalizowany. Na powalczenie o pierwszą czwórkę w Premier League i pierwszą ósemkę w Lidze Mistrzów ten skład jest wprawdzie za szczupły, ale w starciach z nim połamie sobie zęby niejeden faworyt.
Tottenham Hotspur: Gdzie oglądać?
Od sezonu 2025/26 angielska Premier League w pełnym wymiarze powraca na anteny CANAL+ – kibice zobaczą wszystkie 380 meczów każdej kolejki na żywo. Sprawdź ofertę klikając w baner:
Tottenham Hotspur: Kadra Premier League 2025/2026
BRAMKARZE:
1. Guglielmo Vicario
31. Antonin Kinsky
40. Brandon Austin
OBROŃCY:
3. Radu Dragusin
4. Kevin Danso
13. Destiny Udogie
17. Cristian Romero
23. Pedro Porro
24. Djed Spence
33. Ben Davies
37. Micky van de Ven
80.* Luka Vusković
81.* Kota Takai
POMOCNICY:
6. Joao Palhinha
8. Yves Bissouma
10. James Maddison
14. Archie Gray
15. Lucas Bergvall
21. Dejan Kulusevski
29. Pape Matar Sarr
30. Rodrigo Bentancur
NAPASTNICY:
9. Richarlison
11. Mathys Tel
19. Dominic Solanke
20. Mohammed Kudus
22. Brennan Johnson
27. Manor Solomon
28. Wilson Odobert
44. Dane Scarlett
-. Bryan Gil
*numer tylko na przedsezonowe sparingi.
Tottenham Hotspur: Transfery 2025/2026
PRZYCHODZĄ:
Mohammed Kudus z West Hamu (55 milionów funtów)
Mathys Tel z Bayernu Monachium (30 milionów funtów)
Kevin Danso z Lens (22 miliony funtów)
Luka Vusković z Hajduka Split (10 milionów funtów)
Kota Takai z Kawasaki Frontale (5 milionów funtów)
Joao Palhinha z Bayernu Monachium (wypożyczenie)
ODCHODZĄ:
Heung-min Son do Los Angeles FC (19 milionów funtów)
Pierre-Emile Hojbjerg do Marsylii (12 milionów funtów)
Mikey Moore do Rangersów (wypożyczenie)
Min-hyeok Yang do Portsmouth (wypożyczenie)
Alfie Devine do Preston North End (wypożyczenie)
Alejo Veliz do Rosario Central (wypożyczenie)
Sergio Reguilon (wolny transfer)
Fraser Forster (wolny transfer)
Alfie Whiteman (wolny transfer)



