Kilka dni temu pisaliśmy o tym, jak grać w Fantasy Premier League. To jednak nie wszystko. Oprócz wszystkich zasad ważna jest znajomość kilku początkowych błędów, których nie wystrżeże się żaden nowy menedżer bez odpowiedniego wprowadzenia. Każdy trener nie poradzi sobie bez „czutki”, ale internetowe boiska rządzą się trochę innymi prawami niż te realne i zdrowy rozsądek może nas zmylić. Czego zatem unikać?

Przed sezonem kompleksowo omawiamy kwestię FPL. Poniżej znajdziecie listę poprzednich wpisów:

Nie każdy dobry piłkarz jest świetną opcją w FPL

Każdy klasowy zespół oprócz artystów, którzy grają na futbolowym fortepianie, potrzebuje tych, którzy noszą ten fortepian i odpowiadają za czarną robotę. W FPL ta zasada jednak nie obowiązuje. Choć np. za czyste konta można otrzymać punkty, to najlepiej premiowane są ofensywne dokonania zawodników. Nie bójcie się zatem wystawić defensywy, który składa się z samych bocznych obrońców, którzy dużo dośrodkowują i asystują. Pomoc złożona wyłącznie ze skrzydłowych też nie będzie błędem. Liczy się tylko i włącznie to, ile zawodnik zdobędzie punktów, a wynik jego drużyny w danym meczu nie ma żadnego znaczenia.

Z tego powodu defensywni pomocnicy i środkowi obrońcy, którzy nie stanowią zagrożenia przy stałych fragmentach gry niemal zawsze są słabym wyborem. Tymczasem Declan Rice czy Moises Caicedo co sezon cieszą się dużą popularnością wśród nowicjuszy. Musimy jednak pamiętać, że od tego sezonu zawodnicy mogą otrzymać dodatkowe dwa punkty za akcje defensywne (odbiory, przejęcia, bloki czy też wybicia), więc tacy piłkarze powinni punktować trochę lepiej. Mimo wszystko będzie to głównie miły dodatek w przypadku opcji, które i tak mają duży potencjał na działania ofensywne zakończone sukcesem.

Transfery za minusy są zazwyczaj słabym wyborem

Każdy menedżer otrzymuje jeden darmowy transfer co kolejkę. Jeśli go nie wykorzysta, to przechodzi on na następną. W ten sposób można zgromadzić aż 5 wolnych ruchów. Jeśli jednak chcemy wymienić zawodnika poza tym limitem, będzie to nas kosztowało 4 karne oczka, czyli tyle samo, ile zyskujemy w przypadku bramki naszego napastnika. Czy warto?

Wszystko zależy oczywiście od sytuacji. Czasem taki ruch może się opłacić. Szczególnie gdy piłkarz, którego chcemy sprowadzić, ma zagrzać miejsce w naszym składzie na dłużej. Często jednak decydujemy się na impulsywne ruchy, których nie planowaliśmy wcześniej. Tymczasem najlepsi menedżerowie co roku unikają karnych punktów jak ognia.

Szczególnie niewskazanym ruchem jest sprowadzanie obrońców, a tym bardziej bramkarzy za minusy. W końcu ich szanse na punkty z przodu są mniejsze, a nawet w wypadku zachowania czystego konta (+4) taki zawodnik wychodzi co najwyżej na zero.

W tym sezonie ponadto będziemy dysponowali dodatkowymi 5 darmowymi transferami przed rozpoczęciem Pucharu Narodów Afryki, oprócz standardowych dwóch dzikich kart. Poza szczególnymi sytuacjami, takimi jak podwójne czy puste kolejki, najczęściej transfer za ujemne punkty będzie zatem słabym posunięciem.

Punkty nie są przyznawane za poprzednie występy

Pozostaniemy przy temacie transferów. Każdy gracz Fantasy Premier League zna to uczucie. Jeden z zawodników, który przeszedł nam przez myśl przed kolejką, potężnie zapunktował, a my nie możemy pogodzić się ze straconą szansą. To często prowadzi do sprowadzenia takiego piłkarza, mimo że dobry występ w poprzedniej kolejce jest jedynym argumentem za takim ruchem. Najgorzej jeśli do tego jeden z naszych znajomych miał go w składzie…

We wcześniejszych kilku meczach ten piłkarz był bez formy? W następnych kolejkach gra z Liverpoolem i Arsenalem? Nigdy wcześniej nie popisywał się takimi zagraniami, a jego bramki wynikły ze sporego szczęścia? Skoro raz rozbił bank to muszę go mieć! Nieważne, że najprawdopodobniej nie powtórzy takiego występu. W końcu za chwilę zapewne wzrośnie jego cena, a ja nie mogę tego ominąć.

Oczywiście nie twierdzimy, że nie należy wykonywać żadnych transferów. Warto jednak myśleć długoterminowo i nie wpadać w pułapkę ostatniego występu, bo często prowadzi to do przestrzelonych ruchów wykonywanych w emocjach. Panika to najgorszy doradca!

Nie bądź niewolnikiem zmian cen

Pozostaniemy przy panice. Zmienność cen to ważny element FPL, szczególnie na początku sezonu. Wtedy masowe transfery prowokują nas do szybkich decyzji. Czasem zbyt szybkich. Z jednej strony, zbyt długie zwlekanie może sprawić, że przez wzrosty wartości zabraknie nam środków na wymarzone transfery. Z drugiej, wykonywanie ruchów już w trakcie trwającej kolejki to ryzyko, zwłaszcza gdy zawodnik ma jeszcze przed sobą mecz w europejskich pucharach lub wyjazd na zgrupowanie reprezentacji. Nietrudno wtedy o kontuzję, która pokrzyżuje nasze plany.

Warto jednak pamiętać, że nawet drobna zmiana o 0,1 może zburzyć naszą strategię i ograniczyć elastyczność w następnych kolejkach. Dlatego kluczowe jest znalezienie balansu między kontrolą budżetu i długofalowym planowaniem. W końcu każdy gracz FPL miał w swoim życiu moment, w którym zabrakło mu 0,1 do wymarzonego składu na dzikiej karcie…

Dobrze zastanów się przed wykorzystaniem chipów

Każdy gracz ma do wykorzystania 3 chipy, czyli dodatkowe posunięcia, które urozmaicają rozgrywkę:

  • potrójny kapitan;
  • bench boost (w wybranej kolejce zawodnicy z ławki również punktują);
  • free hit (dzika karta, która obowiązuje jedną kolejkę, po której wraca nasz poprzedni skład).

Do tej pory mogliśmy wykorzystać każdy z nich raz w sezonie, więc zalecaliśmy, by nie szarżować i poczekać na podwójne i puste kolejki. Od tego sezonu jednak mamy komplet chipów zarówno w pierwszej, jak i drugiej rundzie sezonu, co mocno zmienia sytuację.

Mimo wszystko dobrze przemyslcie użycie tych zagrań, bo potrafią one zrobić kolosalną różnicę. Nic w FPL nie boli tak, jak zmarnowany potrójny kapitan.

Oglądaj mecze lub przynajmniej skróty

Zaawansowane statystyki to świetna pomoc dla graczy FPL, ale bez odpowiedniego kontekstu potrafią wprowadzić w błąd. Z tego powodu warto wspomagać się tzw. „testem oka”, czyli samodzielnym oglądaniem zawodników w akcji. Nie każdy ma czas, by śledzić wszystkie mecze każdej kolejki, ale skróty są znakomitą alternatywą.

Wielokrotnie zdarzało się, że właśnie podczas ich oglądania zauważyliśmy zawodnika spoza szablonowych wyborów, który w kolejnych kolejkach okazał się świetną, niedocenianą opcją. To właśnie potęga obserwacji. Z kolei nadmierne zaufanie do „surowych” danych może sprawić, że wybierzesz gracza, który zdobył punkty raczej dzięki szczęściu niż formie i trudno będzie mu to powtórzyć.

Poświęcenie około 45 minut tygodniowo na skróty to niewielki koszt, który może przełożyć się na realne zyski. Polecamy – choć oczywiście nie jest to konieczność.

Fantasy Premier League to prosta gra…

Możesz rozmyślać godzinami i brać pod lupę statystyki, oglądać mecze i wczytywać się w prognozy. Człowiek śledzi, czyta, analizuje… Teoretycznie masz wszystko pod kontrolą, a potem i tak Salah z Palmerem robią swoje, a drużyny z dziurawą obroną tracą po kilka bramek. Przecenianie samych liczb, bez wsparcia „testu oka”, choćby w postaci skrótów, często prowadzi na manowce.

Nie ma co ukrywać, FPL to gra z elementem losowości. Można być świetnie przygotowanym, a i tak przegrać przez jeden słupek zamiast gola. Z tego powodu lubimy porównanie do pokera, Tutaj także liczą się: strategia, zarządzanie ryzykiem i chłodna kalkulacja. O wyniku decydują jednak nie tylko umiejętności. Różnica między dobrym a wybitnym graczem to często właśnie zdolność kontrolowania tego, na co mamy wpływ i pogodzenie się z resztą bez zbędnych emocji.

I przede wszystkim tylko gra!

Nawiązując do emocji, otworzyliśmy puszkę Pandory… Każdy, kto gra w FPL zna ten stan. Odpalasz mecz, który normalnie kompletnie by Cię nie obchodził. Tylko dlatego, że masz w składzie jednego z zawodników. To jest właśnie magia Fantasy Premier League. Dzięki tej grze nawet najbardziej nijakie starcia nabierają emocji. Nasz budżetowy napastnik z beniaminka gra w niedzielne popołudnie? Nagle zapominamy o obowiązkach, rozsiadamy się wygodnie i przy rodzinnym obiedzie dmuchamy, gdy piłka po jego strzale leci w stronę bramki, jak kiedyś pod narty Adama Małysza.

Jednak istnieje też druga strona medalu. Czasami to negatywne emocje biorą górę i kończy się to frustracją. Gra jest coraz popularniejsza, a rywalizacja coraz większa. Niestety nierzadko obserwujemy internetowy wylew hejtu na zawodników, którzy „zawiedli” swoich wirtualnych trenerów. Brzmi absurdalnie? No właśnie. Pamiętajmy, że FPL to zabawa, a walka na śmierć i życie. Na to, co dzieje się na boisku, nie mamy żadnego wpływu – więc zamiast się spinać, zachowajmy dystans i cieszmy się grą.

Nie zapomnij o miniligach

Na sam koniec jeden z najważniejszych błędów, czyli brak zapisu do minilig. Bezpośrednia rywalizacja ze znajomymi lub walka o nagrody w popularnych ligach to sól FPL. Nie zapomnijcie zatem, by wejść do tej najważniejszej i zarazem najpopularniejszej w Polsce!

Wystarczy wpisać poniższy kod w zakładce ligi prywatne lub kliknąć link, będąc zalogowanym w FPL.

Jeśli na start uznacie, że nie macie czasu na to całe rozmyślanie, a chcecie utrzeć nosa Waszym bardziej doświadczonym kolegom, rozważcie subskrypcję Fantasy Football Hub. Nasz partner oferuje zestaw narzędzi oraz asystenta AI, dzięki któremu wszystko będziecie mieli podane na tacy. Co więcej, FFH oferuje promocję „Wygrana miniliga albo zwrot pieniędzy”.

Regulamin znajdziecie TUTAJ, a z naszym LINKIEM otrzymacie 50% zniżki dla nowych użytkowników!

Tekst sponsorowany