To, co wydarzyło się w Newcastle United w sezonie 2024/25, bez wątpienia przejdzie do klubowej historii — i to z kilku powodów. Kibice, przez lata przyzwyczajeni do przeciętności, a wręcz marazmu pod rządami Mike’a Ashleya, otrzymali coś, o czym wielu z nich mogło jedynie marzyć: puchar krajowy po 70 latach przerwy oraz drugi awans do rozgrywek Ligi Mistrzów w przeciągu trzech sezonów. Jednak w cieniu tych triumfów klub ponownie wpadł w wir niepewności. We wtorek oficjalnie poinformowano, że stanowisko opuszcza dotychczasowy dyrektor sportowy Paul Mitchell, który zaledwie rok wcześniej miał zostać jednym z filarów nowej struktury sportowej. To poważny sygnał, że nie wszystko działa tak harmonijnie, jak mogłoby się wydawać, a Newcastle znów będzie musiało żyć z tymczasowego rozwiązania.
Kiedy dyrektor generalny Newcastle United Darren Eales zatrudniał Paula Mitchella, wiedział, że bierze znanego mu człowieka, który wniesie strukturę sportową Newcastle United na wyższy poziom. Obaj panowie pracowali razem w przeszłości w Tottenhamie. Stąd też, kiedy Dan Ashworth oficjalnie odszedł do Manchesteru United, to właśnie Mitchell został wyselekcjonowany na jego następcę. — „Moim zadaniem jest doprowadzenie nas w ciągu pięciu lat do naszych ambicji. Musimy być mądrzejsi, bardziej inteligentni” — mówił na swojej pierwszej konferencji prasowej nowy dyrektor Srok. Nie minął nawet rok, a to zdanie można wyrzucić do kosza. Newcastle myślało, że bierze fachowca z uznaną renomą, a Mitchell nie dokonał żadnego istotnego transferu, publicznie kwestionował Eddiego Howe’a i przed bardzo ważnym okienkiem transferowym postanowił zrezygnować.
Tym samym Newcastle United znów znalazło się na rozdrożu. Zimą 2022 roku tymczasowy komitet transferowy złożony z Eddiego Howe’a oraz mniejszościowych udziałowców klubu Mehrdada Ghodoussi i Amandy Staveley dokonywał cudów, by wzmocnić zespół walczący o utrzymanie. Z pewnością mieli nadzieję, że to tylko trudne początki, a w przyszłości na St James’ Park będzie dominowała stabilność i trwałe fundamenty. Bo tylko na porządnych fundamentach można skutecznie rozwijać klub. I tak budzimy się w 2025 roku. Newcastle znów nie ma dyrektora sportowego, poprzedni dwaj pracowali kolejno dwa lata i rok, a dyrektor generalny zrezygnował ze stanowiska z powodów zdrowotnych. Fantastyczna praca Eddiego Howe’a i jego piłkarzy efektywnie maskuje problemy w gabinetach The Magpies. Pytanie, jak długo można sobie tak dobrze radzić w tak chwiejnym środowisku?
Niespodziewana decyzja
Prezes Newcastle United Yasir Al-Rumayyan był obecny na trybunach St James’ Park podczas ostatniego meczu sezonu z Evertonem. Dzień później spotkał się z najważniejszymi członkami pionu sportowego klubu oraz z trenerem Eddiem Howe’m. Menedżer Srok miał zaznaczać potrzebę wzmocnienia składu i aktywnego działania na rynku od początku okienka. Kilka dni wcześniej Howe wraz z dyrektorem sportowym Paulem Mitchellem pozowali do zdjęcia z Danem Burnem, który dopiero co przedłużył z klubem swoją umowę. Wtedy jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy, co ma niedługo nadejść. — „Odchodzę w odpowiednim dla mnie i klubu momencie, szczególnie z Darrenem Ealesem – kimś, z kim tak blisko współpracowałem w swojej karierze – który wkrótce odejdzie. Klub jest w dobrych rękach na boisku i poza nim, i jest w fantastycznej pozycji, aby kontynuować rozwój — czytamy w oświadczeniu o odejściu Mitchella.
We wtorkowy poranek dyrektor sportowy Paul Mitchell spotkał się z udziałowcem klubu Jamiem Reubenem oraz przedstawicielami PIF. Przekazał im swoją decyzję, a Ci nie kryli zdziwienia. Mimo prób przekonywania Anglik pozostał nieugięty. Po opublikowanym komunikacie wielu nie kryło rozczarowania. Mitchell opuszcza Sroki w kluczowym momencie, gdy trzeba realnie wzmocnić zespół przed nowym sezonem i występami w nowej kampanii Ligi Mistrzów. Z drugiej strony inni poczuli delikatną ulgę. Zdaniem wielu kończyła się bowiem pełna rozczarowań przygoda człowieka, który niemal nie doprowadził do odejścia z Newcastle United Eddiego Howe’a.
Newcastle United can announce that Sporting Director, Paul Mitchell, will leave the club by mutual consent at the end of June 2025.
Paul leaves with the club's best wishes and the Board would like to express its sincere thanks to him for his professionalism and diligent service.
— Newcastle United (@NUFC) May 27, 2025
Wielu zastanawiało się skąd ta niespodziewana decyzja. Mitchell został sprowadzony na St James’ Park przez CEO klubu Darrena Ealesa. Ten zaledwie trzy miesiące po ogłoszeniu zatrudnienia, przekazał światu, że choruje na nowotwór i jest zmuszony do odejścia. Mitchell, wiedząc, że jedyna osoba w klubie, która go wspiera, opuszcza północ Anglii, postanowił pójść tą samą drogą. Nikt jednak nie przypuszczał, że zrobi to w takim momencie. Można uznać to za alarmujące, ale co zdecydowanie bardziej może niepokoić, to fakt, że w ostatnich 16 miesiącach Newcastle przeszło przez 3 różne modele budowy klubu. Bo to właśnie przez ten stosunkowo krótki okres — tym bardziej w świecie futbolu — z klubu odeszli Mitchell, Ashworth, Ghodoussi and Staveley. Taki brak stabilności z pewnością nie pomaga drużynie i menedżerowi Srok, który co ciekawe z powodu odejścia Mitchella płakał nie będzie.
Nie było im po drodze
O tym, że Paul Mitchell zostaje nowym dyrektorem sportowym Newcastle United i niejako jego przełożonym Eddie Howe dowiedział się 24 godziny przed oficjalnym ogłoszeniem. Anglik doskonale zdawał sobie sprawę, że będzie musiał teraz odnaleźć się w nowej dynamice. Kompletnie innej niż ta, którą znał dotychczas. Pierwsze okienka transferowe Srok po przejęciu przez nowych właścicieli były zarządzane przez Mehrdada Ghodoussi, Amandę Staveley oraz Eddiego Howe’a. Szkoleniowiec The Magpies doskonale dogadywał się z mniejszościowymi udziałowcami klubu, a jego znacząca rola w podejmowaniu decyzji przy transferach oraz w selekcji nowych piłkarzy bardzo mu odpowiadała. Początki współpracy z Mitchellem okazały się więc dla niego szokiem.
Napięcia między nimi były w zasadzie od samego początku. Howe bronił swoich decyzji transferowych oraz podkreślał, w jak trudnych warunkach pracowali i jak ciężko było przekonać piłkarzy, by uwierzyli w nowy projekt Newcastle, który w tamtym czasie nie dawał jeszcze gwarancji występów na poziomie Premier League. Mitchell kwestionował stosowaną strategię transferową. — „Czy jest ona dostosowana do współczesnych wyzwań i celów?” — twierdził. Po odejściu Ghodoussiego i Staveley Howe stracił dwie osoby, które go wspierały i przy których miał dużą władzę, jak na swoje stanowisko. Mitchel zabrał mu część tych rzeczy w sposób brutalny. Trener Srok poczuł się na tyle niepewnie, że na jednym ze spotkań z mediami sugerował, że jego przyszłość w północnej Anglii jest niepewna.
Z biegiem czasu obaj panowie uznali, że dla dobra klubu muszą znaleźć nić porozumienia. Relacja Howe’a z Mitchellem nigdy nie była przyjacielska, ale stała się profesjonalna. Taka dynamika jest raczej rozwiązaniem krótkoterminowym i w dłuższym czasie mogłaby przynosić tarcia. Dla kibiców podejście nowego dyrektora do osoby trenera było szokujące. Były szkoleniowiec Newcastle wykonywał świetną pracę i to w naprawdę trudnych warunkach, wprowadzając zespół po długiej przerwie do rozgrywek Ligi Mistrzów w kampanii 2022/23. — „Podejście Mitchella było złe. Gdyby klub był naprawdę w najgorszym momencie, można by zrozumieć tę ideę zmiany wszystkiego. Ale wtedy Eddie tego nie potrzebował. Potrzebował tylko odrobiny wsparcia” — mówił w anonimowej wypowiedzi dla „The Athletic” jeden ze współpracowników Howe’a.
🚨 🗣️ Paul Mitchell on the Marc Guehi saga:
"We had a player as the key, core target. We were still in dialogue with Palace all the way through but Eddie was very clear, and it’s not up to me after seven weeks to say, “We’ll do this and that”, because I’m in a supporting role.… pic.twitter.com/xz72UFGT7d
— 𝗠𝗼𝘂𝘁𝗵 𝗼𝗳 𝘁𝗵𝗲 𝗧𝘆𝗻𝗲 #NUFC (@ToonMouthTyne) September 4, 2024
PSR i brak transferów
Napięcia Mitchella z Howe’m sprawiły, że ten szybko zniechęcił do siebie dużą część kibiców Srok. Ta zwiększyła się znacząco po kilku miesiącach pracy Anglika. Zanim przyjrzymy się temu bliżej, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że przyszło mu pracować w trudnym dla klubu okresie. Newcastle United, które po przejęciu przez nowych właścicieli zrobiło kilka większych transferów i znacząco wzmocniło zespół, przy tym nie dokonując transferów wychodzących. Nagle więc Sroki znalazły się w obliczu niespełnienia zasad Finansowego Fair Play. Zaczęła się panika. Liverpoolowi próbowano sprzedać Gordona, z Chelsea negocjowano transfer Isaka. Ostatecznie sprzedaże Yankuby Minteha i Elliota Andersona pozwoliły Newcastle „wypłynąć na brzeg”.
Mitchell musiał więc działać w okolicznościach, których sam się nie spodziewał. To jednak nie usprawiedliwia jego niemocy na rynku transferowym. Nie licząc 21-letniego Williama Osuli, który został sprowadzony do rotacji, The Magpies nie sprowadzili żadnego piłkarza przez ostatnie trzy okienka transferowe, ale próby były. Tylko że nieudane — czasami wręcz w kompromitujący sposób. Bo jak inaczej określić telenowelę z transferem Marca Guehi i to jak dziecinnie został rozegrany Mitchell przez władze Crystal Palace. Newcastle wysyłało ofertę za ofertą, a angielski obrońca ostatecznie pozostał na Selhurst Park.
Problemy z PSR i uparta walka o Guehiego sprawiła, że Newcastle nie skorzystało z okazji, by sprowadzić innych piłkarzy, których obserwowało. Młodzi obrońcy Abdukodir Chusanow i Vitor Reis od dawna byli na radarach ekipy z północy Anglii, ale w styczniu obaj wylądowali w Manchesterze City. Po tak rozczarowującym okienku piłkarze rozpoczęli nowy sezon bardzo przeciętnie, nie potrafiąc ustabilizować formy. Zawodnicy ewidentnie widzieli, co działo się latem. Niepewność związana z finansami sprawiła, że odczuwali niepewność i to, że zaraz mogą okazać się wartościowym produktem na sprzedaż.
Znowu niepewność
Można by pomyśleć, że po pełnym turbulencji lecie i słabym początku sezonu Newcastle będzie musiało sezon 2024/25 spisać na straty. Stało się dokładnie na odwrót. Sroki mniej więcej od zimy wyglądały jak totalnie inny zespół i po fantastycznej wiośnie zakończyły rozgrywki na 5. miejscu w tabeli i zdobyły pierwsze krajowe trofeum po 70 latach. Ogromna w tym zasługa Eddiego Howe’a, który, od kiedy przybył na St James’ Park pokazuje, że jest świetnym trenerem. Wiele osób wewnątrz drużyny uważało, że ten sezon mógł potoczyć się znacznie inaczej. Tym bardziej trzeba doceniać to, czego dokonali The Magpies w niedawno zakończonej kampanii.
Szkoda, że po tak pozytywnych kilku miesiącach menedżer Newcastle musi wracać do miejsca, którego chciał uniknąć. Znów będzie musiał sobie radzić w niepewnym środowisku, które jeszcze do końca nie zostało zdefiniowane. Z uwagi na odejście Mitchella większą rolę tego lata będą mieli Steve Nickson i Andy Howe, którzy pracują w pionie sportowym. Można się spodziewać, że rola Howe w procesach decyzyjnych także wróci do stanu sprzed ery Mitchella.
W idealnym świecie dyrektor generalny klubu zatrudnia dyrektora sportowego, a ten szuka idealnego profilu trenera. Na St James’ Park sytuacja wygląda odwrotnie. Eddie Howe znów będzie musiał odnaleźć się w tymczasowym rozwiązaniu. Newcastle United pokazało, że klub zmierza w dobrą stronę. Rozwój jest dostrzegalny na każdym polu. Jednocześnie jednak wciąż brakuje trwałych fundamentów i stabilizacji. Do tej pory przy tych mocnych wiatrach Sroki latały stabilnie i szybko. Nie ma jednak gwarancji, że w takich warunkach nie zaliczą w przyszłości twardego lądowania.