Gdy z Brentford odszedł Ivan Toney, wydawało się, że czekają ich poważne problemy w ofensywie. Ciężar odpowiedzialności w zespole The Bees dźwignął jednak rewelacyjny duet, który otarł się w tym sezonie o wielkie osiągnięcie. Bryan Mbeumo i Yoane Wissa, choć (jeszcze) grają w ekipie ze środka stawki Premier League, są parą na poziomie ligowej śmietanki. I bez wątpienia sięgną po nich latem zdecydowanie większe marki.  

Zaczęło się od „BMW”

Mbeumo i Wissa, Wissa i Mbeumo są dziś prawie jak Listonosz Pat i Kot, Kot i Listonosz Pat. Nawiązując do ich przyjaźni i na boisku, i poza nim, można rzec, że prawie nierozłączni. Thomas Frank wystawiał ich w pierwszej jedenastce w każdym możliwym spotkaniu ligowym. Wyjątek stanowiła jedynie trzymeczowa pauza Kongijczyka spowodowana urazem stawu skokowego na przełomie września i października. Poza tym ta współpraca przynosiła tak obfite owoce, że Duńczyk ani przez moment nie pomyślał, by coś w tym układzie mieszać.

Układzie, który niejako stanowi kolejną ewolucję jego linii ataku. Zaczęło się w trakcie sezonu 2019/20, gdy jeszcze w Championship skonstruował słynne trio „BMW”. Umieścił dwóch dryblerów i demonów szybkości – wspomnianego tutaj Mbeumo oraz Saïda Benrahmę – po bokach występującego na „dziewiątce” Olliego Watkinsa. Jednak po przegranym finale Play-Offów (1:2 z Fulham) Watkins i Benrahma zdecydowali się na oferty z innych klubów, dołączając latem 2020 roku odpowiednio do Aston Villi i West Hamu.

W ich miejsce ściągnięto Ivana Toneya, świeżo upieczonego króla strzelców League One. Mimo 24 wiosen na karku dopiero pierwszy raz zasmakował on występów w Szóstej Lidze Europy. Przeskok o jeden szczebel wyżej nie stanowił jednak dla niego żadnego problemu. Znów został najlepszym strzelcem rozgrywek, zdobywając aż 31 bramek w sezonie zasadniczym i pieczętując awans do Premier League.

Elita przypasowała Anglikowi, a Thomas Frank wiedział jak go na najwyższym poziomie wykorzystać. W premierowej kampanii najczęściej grywał razem z Bryanem jako dwójka napastników w ustawieniu 3-5-2. W następnej, gdy drużyna pokazała już nieco bardziej agresywne podejście, opierając się na szybkich kontratakach po długich podaniach z linii defensywy, strzelił 20 bramek plasując się tylko za plecami Erlinga Haalanda i Harry’ego Kane’a. Pszczoły zdobyły aż 13 punktów więcej niż rok wcześniej, poprawiając się o cztery pozycje (przeskok z 13. na 9. lokatę).

Jeśli konsekwentnie, przez sześć kolejnych sezonów, masz w swoich szeregach najlepszych strzelców w rozgrywkach, to znaczy, że coś robisz dobrze” – mówił Frank po niedawnej wygranej z Brighton. Słusznie zwrócił uwagę, że tylko Liverpool – z Mohamedem Salahem i Luisem Díazem (42) – posiada duet, który ukąsił rywali więcej razy niż Mbeumo i Wissa (39).

Odpowiedni francuski zaciąg

Skauting i odpowiednia rekrutacja to rzeczy, które Brentford opanowało na naprawdę najwyższym szczeblu, jeśli chodzi o ekipy, które nie mają aż takich środków, jak ci najwięksi gracze na rynku. Dwa miesiące temu pisaliśmy o Carlosie Balebie, stanowiącym żywy dowód na to że Brighton to klub, oferujący gwarancję rozwoju młodym graczom. Po prostu wiesz, że na miejscu znajdują się fachowcy i tak wypracowana kultura pracy, że wykorzystasz w 100% swój potencjał. Na Gtech Community Stadium panuje zbliżony mikroklimat. Choć akurat ze względu na brak zespołu rezerw, akademii albo klubu satelickiego (Brighton ma belgijski Royale Union Saint-Gilloise) trafią już nieco bardziej dojrzali piłkarsko gracze.

Mbeumo i Wissa to idealni przedstawiciele tej szkoły. Kameruńczyk został pozyskany jeszcze przed awansem z 2020 roku z francuskiego Troyes. Za 19-letniego wówczas gracza zapłacono nieco ponad 5 milionów funtów. Kongijczyk, cztery lata starszy w momencie transferu niż kolega, zawitał do Londynu tuż przed pierwszą kampanią w Premier League z FC Lorient za 9 milionów funtów. Choć obaj w barwach Pszczół przeszli inną drogę – Wissa na początku dostawał zdecydowanie mniej okazji – dziś to najlepsi strzelcy stołecznej ekipy (pierwszy 20 trafień, drugi 19) z wyraźną przewagą nad trzecim Kevinem Schade (11 goli). Również jedni z najlepszych w całej Premier League (4. i 6. miejsce).

Był wtedy skrzydłowym (w FC Lorient), ale podobało mi się, że wyglądał na znakomitego w docieraniu do ostatniej linii w polu karnym. Dlatego pomyślałem: »Tak, to jest zawodnik, który będzie strzelał dla nas gole«. To drugi skrzydłowy, którego zmieniłem na numer 9 z niezłym skutkiem” – mówił Frank po zremisowanym starciu z Arsenalem (1:1), w którym Wissa wpisał się na listę strzelców.

Obaj przeskoczyli w tym sezonie Ivana Toneya pod względem całkowitej liczby bramek w rozgrywkach Premier League (45 bramek Wissy i 42 Mbeumo wobec 36 Toneya). Z kolei wynik Bryana w klasyfikacji kanadyjskiej – 27 punktów (20 goli i 7 asyst) – to najlepszy rezultat w klubie od czasów Anglika z kampanii 2022/23 (25 oczek).

Mbeumo, Wissa i Damsgaard

Wspomniana wyżej potyczka z nadmorskim Brighton okazała się siódmą w obecnych rozgrywkach (a 18. w sumie), w której oboje trafili do siatki. Dwa tygodnie temu, w przegranym starciu z Fulham (2:3), taki wyczyn miał miejsce się po raz ósmy. To najlepszy wynik wśród ofensywnych par w tym sezonie Premier League. Dobry występ jednego wydaje się wpływać na meczową dyspozycję tego drugiego. Zresztą, jak jest to widoczne na poniższym wykresie, do spółki z Mikkelem Damsgaardem, również mającym za sobą rewelacyjną kampanię (aż 10 asyst na koncie!), stanowią serce ataku Brentford. Średnio w ciągu 90 minut oddają łącznie 4,7 uderzeń na bramkę i kreują 2,2 okazje strzeleckie.

Liczba strzałów, wykreowanych okazji i udziałów w ataku pozycyjnym drużyny wśród piłkarzy Brentford w obecnym sezonie Premier League. Źródło: The Athletic.

Ten duet uosabia pewną cechę charakterystyczną Pszczół. Frank wielokrotnie w ciągu ostatnich lat wspominał o dodawaniu kolejnych „warstw” do taktyki swojego zespołu. Można to porównać do aplikacji, której funkcjonalność z biegiem wypuszczanych wersji jest rozszerzana oraz lepiej zoptymalizowana. W przypadku londyńskiej ekipy obserwujemy nieco więcej faz ataku pozycyjnego, a co za tym idzie dłuższe sekwencje podań, szczególnie przeciwko rywalom z ich półki.

W dopiero co zakończonym sezonie Pszczoły wykręciły swoje najwyższe średnie posiadanie piłki (47,2%) i wymieniały najwięcej podań w ciągu 90 minut (351,2) od czasu awansu do Premier League. W premierowej kampanii te liczby były zdecydowanie niższe, równe odpowiednio 44,8%307,3. To już nie tylko jest daleka piłka ze strony Davida Rayi czy Marka Flekkena lub Mathiasa Jensena, by uruchomić kontratak z każdej możliwej pozycji na murawie.

Jeśli chodzi o ustawienie, Thomas Frank coraz częściej zaczął świadomie rezygnować z wariantu 3-5-2 na rzecz 4-3-3. Duńczyk przestawił Keane’a Lewis-Pottera – nominalnego skrzydłowego – na lewą stronę defensywy, gdzie były gracz Stoke City doskonale się odnalazł. Z kolei po drugiej stronie z biegiem czasu coraz śmielej radził sobie 20-letni Michael Kayode pozyskany z ACF Fiorentiny zeszłego lata.

Prędkość przenoszenia piłki (m/s) wobec średniej ilości podań na sekwencję w wykonaniu ekipy Thomasa Franka od czasu awansu do Premier League. Widać, że zespół coraz częściej dłużej utrzymuje się przy futbolówce. Źródło: The Athletic.

Współpraca Kayode z Mbeumo przy okazji wspomnianego meczu przeciwko Mewom układa się wręcz wzorowo. Włoch dokładnie wiedział, w które półprzestrzenie wejść, a kiedy obiec swojego kameruńskiego kolegę, dzięki czemu wielokrotnie tworzyli na stronie przewagę dwóch na jednego. Dzięki temu Kameruńczyk szalał i rozrywał defensywę przeciwnika swoją szybkością. Prawie skompletował hat-tricka, pakując piłkę do sieci i z prawej, i z lewej nogi, w dodatku jeszcze asystując przy golu Yoane’a.

Liga skrzydłowych i „dziesiątek”

Mbeumo idealnie wpasowuje się w kategorię bramkostrzelnych skrzydłowych lub ofensywnych pomocników, którzy w głównej mierze zdominowali Premier League w ostatnich lat kosztem tradycyjnych „dziewiątek”. Liverpool ma Salaha, Arsenal Bukayo Sakę, Chelsea Cole’a Palmera, Wolves Matheusa Cunhę, West Ham Jarroda Bowena, a Tottenham Hueng-min Sona. Wcześniej Spurs mieli Harry’ego Kane’a, który był w ofensywie alfą i omegą. Nie zajmował się tylko dokładaniem stopy w polu karnym, bez względu na to, kto prowadził drużynę z północnego Londynu. Wissę też by można podciągnąć pod tę tezę, aczkolwiek, obecnie to raczej snajper niż skrzydłowy jak w przeszłości.

Ciężko znaleźć na ten moment ekipy poza Manchesterem City (Erling Haaland), Aston Villą (Ollie Watkins) i Newcastle United (Alexander Isak), które w sporej mierze bazują na bramkach swoich typowych napastników, biorąc pod uwagę więcej niż jeden sezon. Ten jest odchyleniem od normy, ponieważ postacie Jeana-Philippe’a Matety (14 bramek) czy Chrisa Wooda (20) przeczą tej tezie. Brentford też bazowało na golach Toneya. Natomiast, gdy ten zdecydował się odejść do Arabii Saudyjskiej, sztab musiał znaleźć na to lekarstwo.

Styl Franka pasujący do profilów Wissy i Mbeumo skupią się na tym, jak Brentford tworzy i wykorzystuje wolną przestrzeń. Duńczyk nadal chce, aby zespół pressował wysoko i często grał jeden na jednego w defensywie. Choć, gdy obejmują prowadzenie, sporo piłek wykopują daleko do przodu, często sprytnie ustawiając się tak, jakby chcieli grać krótkimi podaniami i długim zagraniem omijają cały pressing. Są jednymi z najlepszych w lidze w grze niskim blokiem. To oznacza, że ​​rzadko stają muszą rozbijać głęboką obronę rywali w fazie ataku” – pisał w niedawnym felietonie na łamach The Athletic Liam Thorme.

Tylko raz w ciągu ostatnich pięciu lat zdarzyło się, aby dwóch graczy z tego samego zespołu spoza Big Six zdobyło ponad 20 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Miało to miejsce w zeszłym sezonie, gdy tej sztuki dokonali Alexander Isak i Anthony Gordon w Newcastle United (odpowiednio 21G+2A oraz 11G+10A).

Tymczasem w rozgrywkach 2024/25 Brentford nie tylko powtórzyło ten wynik, ale było bardzo blisko, aby mieć w swoich szeregach dwóch strzelców na minimum 20 bramek, co nie zdarzyło się od sezonu 2018/19, gdy Sadio Mané i Mohamed Salah strzelili po 22 gole. Ostatecznie wobec trafienia Bryana Mbeumo (20G+7A), które zapewniło punkt w ostatniej kolejce na Molineux, Pszczołom brakło jedynie jednej bramki Yoane Wissy (19G+4A). Dla Thomasa Franka to ogromne wyróżnienie.

Elastyczny snajper i kliniczny finiszer

Jego ofensywny duet nie stanowi przecież tradycyjnej pary w linii ataku. Wissa często pełni funkcję samotnego, lecz bardzo wszechstronnego i elastycznego napastnika. Lubi dryfować na skraju pola karnego, ale również często cofa się do drugiej linii niczym „fałszywa dziewiątka”. Jednak co intrygujące, wszystkie jego trafienia (aż 19) padły z bliskiej odległości od bramki przeciwnika. Do spółki z Alexandrem Isakiem miał najwyższe średnie xG w przeliczaniu na pojedynczy strzał w Premier League (0,21). W dodatku Wissa jest obunożny i potrafi radzić sobie w powietrzu – pięć goli strzelił lewą stopą, dziewięć prawą, a kolejne cztery z główki.

Mapa okazji strzeleckich Yoane Wissy w sezonie 2024/25 Premier League. Widać, że Kongijczyk skupia się głównie na wykańczaniu sytuacji w samej szenastsce. Źródło: The Analyst.

Z kolei Mbeumo to niezwykle zwinny drybler obdarzony piekielną szybkością i doskonałą techniką użytkową. Choć ma tendencję do ścięć do środka pola z prawego skrzydła, większość kontaktów z piłką zalicza właśnie na flance. Preferuje uderzenia lewą nogą, ale trzy spośród jego trafień (na przykład bramka w ostatniej kolejce przeciwko Wolves) w tegorocznych rozgrywkach padły po strzałach prawą nogą.

W porównaniu do Wissy Kameruńczyk potrafi uderzyć z dystansu. Jego styl do cna przypomina Salaha i jak na wybitnego gracza przystało, zdecydowanie przewyższa on swój współczynnik oczekiwanych trafień. Według modelu matematycznego Opty Mbuemo wykręcił jedynie 12,28 xG, ale zakończył sezon z 20 bramkami na swoim koncie. Wykreował kolegom aż 70 okazji strzeleckich (w tym 44 z otwartej gry), plasując się tylko za plecami Egipcjanina (87), Bruno Fernandesa (88), Cole’a Palmera (87) i Enzo Fernándeza (78). Przy czym współczynnik oczekiwanych asyst (xA) miał już najwyższy w lidze – 9,16 w porównaniu do 8,81 drugiego Salaha.

Mapa wykreowanych sytuacji strzeleckich przez Bryana Mbeumo w sezonie 2024/25 Premier League. Kameruńczyk tworzy sytuacje zarówno z otwartej gry, jak i ze stojącej piłki. Źródło: The Analyst.

To, co sprawia, że ich współpraca jest wyjątkowa, to sposób, w jaki oboje szukają siebie nawzajem w ostatniej tercji boiska. Mimo że w przypadku ekipy duńskiego szkoleniowca posiadanie piłki i wymienionych podań rośnie z roku na rok, to jednak ani jeden, ani drugi nie wymieniają ich zbyt wiele na tle innych zespołów. Bryan, choć tylko dwukrotnie asystował przy trafieniach Yoane’a, gdy już podaje do Kongijczyka, to aż 27,3% z tych zagrań kończyło się szansą na zdobycie bramki. Tylko współpraca Jacoba Murphy’ego i Alexandera Isaka przekłada się na wyższy wynik w tej klasyfikacji (32,1%).

Liczba kombinacji prowadzących do wykreowania sytuacji strzeleckich pomiędzy parami zawodników w sezonie 2024/25 Premier League. Wyższy procent niż para Mbeumo – Wissa ma jedynie Murphy – Isak. Źródło: Premier League.

Młodsza wersja Mohameda Salaha

Patrząc na kombinacje Mbeumo z kolegami, zdecydowanie więcej podaje w kierunku Mikkela Damsgaarda i Christiana Nørgaarda, ale to nie oni są adresatami tych kluczowych. Wissa nie podaje do nikogo innego tak często, jak do Kameruńczyka, kreując mu siedem okazji strzeleckich. Doskonałym przykładem pozostaje ta przy drugiej bramce Brentford w styczniowym meczu przeciwko Southampton (5:0). 28-latek otrzymał podanie w polu karnym Świętych, zatrzymał się na chwilkę i wraz z obrotem ciała zagrał do wybiegającego Bryana. Młodszy kolega uderzeniem pod poprzeczkę pokonał bezradnego Aarona Ramsdale’a.

Koncentrując się na fazach przejściowych, Frank ma do dyspozycji zawodników, którzy kochają się ścigać na dystansie i gnoić długie piłki posyłane przez Marka Flekkena. Zarówno Mbeumo, jak i Wissa znajdują się w pierwszej szóstce, jeśli chodzi o liczbę sprintów wśród napastników i skrzydłowych. Przy czym ten pierwszy przewodzi w tej klasyfikacji z 341 sprintami na swoim koncie.

Czołówka klasyfikacji wykonanych sprintów przez graczy ofensywnych w sezonie 2024/25 Premier League. Brentford ma tutaj dwóch przedstawicieli. Źródło: Premier League.

W majówkę miałem przyjemność wraz z kolegą zasiadać (a właściwie to stać, bo trafiliśmy do serca kotła Nottingham Forest) na trybunach City Ground, oglądając potyczkę pomiędzy Tricky Trees a Pszczołami, zakończoną wygraną londyńczyków 2:0. Podopieczni Thomasa Franka nie pozwolili gospodarzom na żadną klarowną sytuację w ofensywie. Skrupulatnie pilnowali dostępu do własnej bramki, często wciągając rywali na własną połowę. Chris Wood był odcięty od jakichkolwiek podań i wrzutek w jego kierunku, a Morgan Gibbs-White został zmieniony w 75. minucie, co pokazało frustrację Nuno Espirito Santo.

Najistotniejszą różnicę czyniły wspomniane tutaj długie wykopy ze strony Flekkena albo Seppa van den Berga. To one przyniosły obie bramki. Drugą z nich strzelił Wissa, który po zagraniu od bramkarza i pomyłce w ocenie sytuacji Nikoli Milenkovicia, na pełnym spokoju podciął piłkę nad Matsem Selsem, umieszczając ja w siatce.

Jednak również szybkość Mbeumo potrafiła szokować. Skrzydłowy momentami dobiegał na skrzydle do takich piłek, opanowując je przy samej linii końcowej, że większość graczy nawet nie pomyślałaby, żeby do nich ruszyć. Na żywo wygląda jak kopia Salaha, i podobnie jak Egipcjanin ma fantastycznie ułożoną lewą stopę. Z poziomu krzesełka naprawdę da się dostrzec, jak inteligentna jest ekipa Franka, która doskonale wie, co chce osiągnąć w konkretnych fazach meczu.

Adiós Mbeumo? Adiós Wissa?

Mimo że swoją uwagę skupiłem głównie na meczach Brentford przeciwko Brighton Howe & Albion, Southampton czy Nottingham Forest, tych wyśmienitych występów podopiecznych Thomasa Franka było więcej. Zwłaszcza jeśli popatrzy się na postawę dwójki bohaterów tego tekstu. Warto tu przypomnieć chociażby starcia z Ipswich (4:3), gdy obaj zdobyli po dublecie, czy z Newcastle United (4:2), gdy ponownie wpisywali się na listę strzelców, a Mbeumo jeszcze dołożył asystę do Kevina Schade.

Jedyne w zasadzie, do czego można się przyczepić, to fakt, że rzadko strzelali przeciwko tym wielkim. Mecz ze Srokami i gol Wissy z Arsenalem to jedyne takie wyjątki. Jednak ciężko nie odnieść wrażenia, że Pszczoły mają wyjątkowy duet w swoich szeregach. Mówimy o parze zawodników, z których jeden zdobył 20 bramek, a drugi 19. Takimi liczbami w ostatnich latach mogły się pochwalić tylko:

  • Liverpool w sezonie 2018/19 Mohamed Salah i Sadio Mané – obaj po 22,
  • Spurs w sezonie 2020/21 – Harry Kane i Heung-min-Son – odpowiednio 23 i 17
  • ponownie Spurs  w sezonie 2021/22 Harry Kane i Heung-min Son – odpowiednio 17 i 23
  • Manchester City  w sezonie 2023/24 Erling Haaland i Phil Foden – odpowiednio 27 i 19.

W dodatku zaawansowane statystyki pokazują, że chociaż ekipa z Gtech Community Stadium nie przewodzi w klasyfikacji podań, to ta dwójka doskonale potrafi się odnaleźć względem siebie i wyprowadzić kolegę na czystą pozycję.

W zachodnim Londynie raczej są skazani na scenariusz, w którym przynajmniej jeden z nich opuści latem drużynę. To najlepsi gracze z dolnej części tabeli obok Matheusa Cunhi lub Eberechiego Eze. Są w stanie wskoczyć do podstawowej jedenastki czołowych ekip i nie boisz się, że sobie nie poradzą. Oni wchodzą z drzwiami i z futryną, od razu dorzucając konkretne liczby.

Toney i Raya opuszczali Brentford jako reprezentanci swoich krajów na turniejach międzynarodowych, w dodatku z dwoma lub trzema sezonami gry w Premier League. Dlatego moim zdaniem poszli poniżej swojej wartości rynkowej. Klub nie może sobie teraz pozwolić, aby to samo stało się z Mbeumo lub Wissą, ponieważ obaj mają jeszcze rok do końca swoich kontraktów. Tu trzeba jednak dodać, że klub w obu przypadkach ma jeszcze roczne opcje. Ale to jest lato, kiedy albo muszą zmusić ich do podpisania przedłużenia, albo muszą powiedzieć: «Dobrze, musimy ich sprzedać tego lata»”.

„Oczywiście sytuacja Toneya była skomplikowana przez zawieszenie. W idealnym świecie powiedzieliby: «Żegnaj Toney» pod koniec sezonu 2022/23, kiedy znakomicie sobie radził. Ten wyrok zaszkodził nie tylko jego karierze, ale i Brentford pod względem pieniędzy, które mogliby za niego wtedy dostać. Tego lata będą już bardziej tego świadomi i byłbym w szoku, gdyby obaj [Mbeumo i Wissa] byli nadal w zespole na początku następnego sezonu. Jeden z nich może, ale raczej nie obaj” – stwierdził w połowie maja Jay Harris w The Athletic FC Podcast.

Gtech Community Stadium to już dla nich za mała scena. Obaj zasługują, by swój talent pokazać w środowe wieczory przy akompaniamencie hymnu Ligi Mistrzów przed publiką w Monachium, Madrycie czy Neapolu. Aczkolwiek, sugerując się doniesieniami transferowymi, Mbeumo przyjdzie na Old Trafford trochę na to poczekać…