To nie tak miało wyglądać. Manchester City przystępował do sobotniego finału Pucharu Anglii jako zdecydowany faworyt. Obywatele liczyli, że na Wembley osłodzą sobie gorzki sezon, wkładając do gabloty krajowe trofeum. Choć trochę uszczęśliwią kibiców, którzy w tym sezonie tak często zaznawali negatywnych emocji. Sukcesy w ostatnich latach sprawiły, że ten rok stał się dla nich niemal obcy. Crystal Palace postanowiło jednak ten scenariusz podrzeć na strzępy. Podopieczni Pepa Guardioli po dobrym, ale jednocześnie rozczarowującym meczu znów nie dali rady. Zamiast pięknego pożegnania, mamy bolesne podsumowanie rozgrywek, o których na Etihad Stadium chcą jak najszybciej zapomnieć.
Dzisiejszy mecz na Wembley miał spiąć piękną klamrą nieuchronnie kończący się etap, który sympatykom Manchesteru City kojarzy się z wybitnymi meczami, pobitymi rekordami i niezliczoną liczbą zdobytych trofeów. Kevin De Bruyne oficjalnie odejdzie latem z klubu, a tą samą drogą mogą podążyć Bernardo Silva, Ederson, Jack Grealish i İlkay Gündoğan. Pep Guardiola wielokrotnie powtarzał, że gdyby nie ta grupa piłkarzy, nie byłoby tych wszystkich zdobytych pucharów. Podkreślał, że byłoby to niemożliwe. Natomiast nie będzie kolejnego zdobytego trofeum. Manchester City zagrał naprawdę dobry mecz, ale to nie wystarczyło, by pokonać Crystal Palace. Tym samym Kevin De Bruyne i reszta „złotego pokolenia” nie wpisze do swoich bogatych CV kolejnego wielkiego triumfu.
Menedżer Orłów Oliver Glasner przyznał po kwietniowym meczu przeciwko City (2:5 na Etihad Stadium), że Guardiola będzie musiał zmienić taktykę na finał, bo on i jego sztab będą przygotowani, widząc, jak Obywatele zagrali w starciu ligowym. No i Pep zmienił. Po raz pierwszy w wyjściowym składzie zagrali razem Erling Haaland, Kevin De Bruyne i Omar Marmoush. Do tego Savinho i Doku na skrzydłach. Tak ofensywnie nastawiony zespół kreował sobie dużą liczbę sytuacji, ale brakowało wykończenia. Zdarzały się jednak fragmenty meczu, po których fani City nie mogli mieć nadziei na odwrócenie wyniku.
Znowu przekombinowali?
Piłkarze City z pewnością doskonale zdawali sobie sprawę, jaki plan na ten mecz będzie miało Crystal Palace. Niestety dla ekipy z Manchesteru — mimo to nie potrafili się temu przeciwstawić. Orły były świetnie zorganizowane i tylko czekały na kontrataki. Po jednym z nich do siatki trafił Eberechi Eze. Trzeba wspomnieć, że fantastyczne jest to, że to akurat ten piłkarz wpisał się na listę strzelców. Odrzucany z kilku akademii, do wielkiej piłki wszedł swoją ścieżką i dziś został bohaterem południowego Londynu.
Ekipa z Manchesteru od utraty bramki próbowała szybko wrócić do meczu. Mieli ku temu doskonałą okazję w postaci rzutu karnego. Tego nie wykorzystał jednak Omar Marmoush. Czemu do jedenastki nie podszedł Erling Haaland, który jest podstawowym wykonawcą? To naprawdę dziwna decyzja po stronie City. Nie można w tej sytuacji nie docenić świetnej parady Deana Hendersona. No, ale właśnie. Czy ten sam Henderson nie powinien zostać wyrzucony z boiska za zagranie piłki ręką poza polem karnym. Sędzie główny po konsultacji z VAR-em uznał, że nie doszło do przewinienia.
Do you think Dean Henderson deserved a red card for this handball? pic.twitter.com/iOJbGRWT6C
— george (@StokeyyG2) May 17, 2025
— „Szczerze mówiąc, Haaland mógł podejść do piłki [przy rzucie karnym]. Nie byłem pewien, w którą stronę uderzy piłkę, ale oddał ją Marmoushowi, i tu już wiedziałem, w którą stronę strzeli” — mówił po końcowym gwizdku Henderson.
Dla City bolesne jest to o tyle, że Henderson (w dodatku wychowanek Manchesteru United) zagrał doskonały mecz, kilkukrotnie ratując swój zespół przed utratą gola. Zmarnowany karny Marmousha to tylko jedna ze świetnych okazji, jakie City miało, by doprowadzić do wyrównania. Swoje szanse mieli też O’Reilly, Doku oraz Echeverri. Ten ostatni dosyć niespodziewanie pojawił się na boisku, debiutując w barwach City.
Koniec Grealisha
Dzisiejsze zmiany w wykonaniu Guardioli pokazały też, że nie ma w tej drużynie przyszłości dla Jacka Grealisha. Jeśli Manchester City goni wynik, a szkoleniowiec wpuszcza na plac gry młodego Argentyńczyka bez doświadczenia, to dla byłego gracza Villi jest to klarowna wiadomość. Dodatkowo mimo wpuszczenia Fodena i Gündoğana obraz gry nie uległ drastycznej zmianie. Zespół z Manchesteru wciąż naciskał, ale nie był w stanie przebić się przez mur złożony przez graczy Palace. Zawodnikiem, który generował największe zagrożenie, był Jérémy Doku. Belg regularnie wygrywał pojedynki z Muñozem, ale po jego dośrodkowaniach nic się nie wydarzyło.
Nie można też zapominać oczywiście o Kevinie De Bruyne. Kapitan Manchesteru City był aktywny, kreował kolegom okazje, ale nie wystarczyło to do ostatecznego triumfu. Tym samym 33-latek w swoim ostatnim sezonie w niebieskim Manchesterze nie dołoży kolejnego trofeum do swojego dorobku. Już za trzy dni dojdzie do oficjalnego pożegnania legendarnego pomocnika. Fani City z pewnością liczyli, że ten ostatni raz zobaczą, jak ich idol, który swoimi magicznymi podaniami pozwalał im marzyć o największych sukcesach, podniesie puchar. To się jednak nie wydarzyło.
Manchester City grał na Wembley w ostatnich 15 sezonach z rzędu, na co składa się aż 31 spotkań. Dla fanów City przyjeżdżanie na „Etihad South” stało się już nudne. W ostatnich latach wycieczki do Londynu były jednak głównie kojarzone z wygrywaniem. Teraz rzeczywistość jest inna. Ostatnie dwa finałowe spotkania z udziałem Obywateli to porażki. Pamiętajmy, że rok temu musieli uznać wyższość Manchesteru United (1:2).
Forever grateful, @KevinDeBruyne 🩵 pic.twitter.com/1TP2VHU9ZP
— City Xtra (@City_Xtra) May 17, 2025
Zapowiada się ciekawe lato
Przegrany finał Pucharu Anglii tylko potwierdza, że czeka nas bardzo ciekawe lato na Etihad Stadium. Odejście Kevina De Bruyne zostało już potwierdzone. Coraz częściej mówi się o sprzedaży Edersona, Bernardo i Grealisha. Guardiola wielokrotnie powtarzał, że bez liderów tej drużyny wszystkich sukcesów w ostatniej dekadzie by nie było. Mimo to City dzięki dobrym transferom potrafiło zastępować swoje największe gwiazdy. O Agüero, Davidzie Silvie i Kompanym też mówiło się jako niezastąpionych. Przyszłość pokazała, że nie była to do końca prawda. Problemem dla City jest fakt, że kilka transakcji w ostatnich latach nie było tak udanych, jak przewidywano. Kalvin Phillips i Matheus Nunes to niewypały. Doku i Savinho wciąż są bardzo młodzi, ale nie wydaje się, że będą w stanie dać tyle drużynie ile Riyad Mahrez czy Raheem Sterling.
Kluczowe jest też, jak swoje pierwsze okienko transferowe w nowym klubie poprowadzi Hugo Viana. Portugalczyk po Klubowych Mistrzostwach Świata oficjalnie zastąpi na stanowisku dyrektora sportowego Txikiego Begiristaina. Hiszpan był fundamentalną postacią pionu sportowego City. To on dopinał najważniejsze transfery i to on regularnie ulepszał kadrę tak, by Pep Guardiola mógł sięgać po największe trofea.
City będzie chciało latem przede wszystkim wzmocnić drugą linię. Są poważnie zainteresowani Florianem Wirtzem, Morganem Gibbsem-Whitem oraz Tijjanim Reijndersem. Trudno uwierzyć, że cała trójka latem zamelduje się w Manchesterze, ale ktoś z nich na pewno. Wzmocnień potrzeba także w defensywie, która wyglądała w tych rozgrywkach tragicznie. Zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie poziom i stabilną formę, jaką prezentowali defensorzy w poprzednich sezonach.
Dzisiejszy mecz dla wielu zawodników miał być ostatnim tańcem. Zamiast tego okazał się ostatnim upadkiem w pełnym rozczarowań sezonie. Manchester City po historycznej kampanii 2023/24, w której zdobył czwarte mistrzostwo Anglii z rzędu, zostało brutalnie sprowadzony na ziemię. Sezon bez trofeum dla kibiców z niebieskiej części Manchesteru to coś, od czego zdążyli się odzwyczaić. Zobaczymy, czy w przyszłym sezonie Pep Guardiola będzie w stanie wnieść ten zespół na nowy poziom oraz ilu piłkarzy postanowi na jeszcze jeden rok zostać i potrenować w deszczowym Manchesterze.