Arsenal i Martin Zubimendi osiągnęli porozumienie w sprawie warunków kontraktu. Hiszpan ma zostać pierwszym nabytkiem Kanonierów przed startem nowego sezonu. Padło już słynne „here we go”.

Już w piątek pojawiały się informacje, że Arsenal jest blisko dopięcia transferu, którego bohaterem ma zostać Martin Zubimendi. Ben Jacobs informował, że klub osiągnął porozumienie z zawodnikiem, ale zdaje sobie sprawę, że hiszpański pomocnik może jeszcze postanowić, że zostaje w Realu Sociedad. Tak było niemal rok temu, gdy wszystko wskazywało, że Zubimendi przejdzie do Liverpoolu, ale transakcja ostatecznie nie wypaliła.

Niemniej, teraz informacje Jacobsa potwierdza Fabrizio Romano. Najbardziej znany transferowy insider poinformował, że defensywny pomocnik zgodził się podpisać „długoterminowy kontrakt” z The Gunners. Padło już słynne „here we go”, co oznacza, że finalizacja transakcji jest bardzo blisko.

Aby dopiąć transfer, konieczne jest jeszcze wpłacenie klauzuli odstępnego zapisanej w kontrakcie Hiszpana. Wynosi ona 60 milionów euro. Jeżeli do tego dojdzie, Zubimendi zostanie pierwszym letnim nabytkiem Kanonierów. Choć może zostać także pierwszym transferem nowego dyrektora sportowego, Andrei Berty, Ben Jacobs zwraca uwagę, że nad pozyskaniem go pracowali głównie jego poprzednik – Edu Gaspar wraz z bliskim współpracownikiem, Jasonem Ayto.

Z transferem reprezentanta La Furia Roja najprawdopodobniej powiązane jest spodziewane odejście Jorginho. Doświadczony włoski pomocnik ma przenieść się do brazylijskiego Flamengo. Po przejściu Zubimendiego miałby niewiele szans na grę.

Zubimendi przez całą swoją dotychczasową karierę grał dla Realu Sociedad. 26-latek ma już na koncie grubo ponad 200 meczów w ich barwach. Zagrał też 15 razy w reprezentacji kraju, m.in. zdobywając z nią mistrzostwo Europy w 2024 roku. Wystąpił nawet w finale, wchodząc w przerwie starcia z Anglikami.

Co ciekawe, poprzedniego lata Arsenal ściągnął innego środkowego pomocnika z Realu Sociedad – Mikela Merino. Rodak Zubimendiego kosztował 32 miliony euro, a w tym sezonie występował nawet w zaskakującej roli „awaryjnego” napastnika, łatając dziury spowodowane urazami.