Kiedy Sandro Tonali przychodził do Newcastle United, Włoch nie tryskał ogromnym entuzjazmem. A przynajmniej tak dawał się poznać światu zewnętrznemu. Później przyszło kilkumiesięczne zawieszenie i wydawało się, że kariera Tonaliego w Anglii będzie jednym wielkim koszmarem. Dziś tak negatywne predykcje można wyrzucić do kosza. Sandro Tonali jest liderem Newcastle United pewnie zmierzającego do Ligi Mistrzów. Biega jak opętany, wygrywa pojedynki, kreuje i strzela bramki. Trudno dziś sobie wyobrazić Sroki bez ciemnowłosego człowieka w środku pola. A pomyśleć, że oprócz ogromu ciężkiej pracy 24-latka, za wszystkim stoi… jedna prosta modyfikacja taktyczna.

Kiedy oczy całego piłkarskiego świata koncentrowały się na Madrycie, gdzie Real Madryt mierzył się w rewanżowym meczu Ligi Mistrzów z Arsenalem, w północno-wschodniej Anglii odbywał się mecz pomiędzy Newcastle United a Crystal Palace. Z pewnością nawet kibicom, którzy na co dzień śledzą rozgrywki Premier League, mogło umknąć to spotkanie w kalendarzu. Było to bowiem starcie zaległe spowodowane udziałem Srok w finale Pucharu Ligi, gdzie pokonali Liverpool.

Mimo że mecz na St James Park rozgrywał się w cieniu hitu na Santiago Bernabeu, to dostarczył naprawdę ogromu emocji. Newcastle zdeklasowało Orły aż 5:0, a cztery bramki zaaplikowało swoim rywalom już w pierwszej połowie. Była to już ich szósta wygrana z rzędu we wszystkich rozgrywkach, dzięki czemu wskoczyli na 3. miejsce w ligowej tabeli. Po tak genialnym występie na pochwały zasługują wszyscy piłkarze, ale jeden zdecydowanie się wyróżnił. Jest nim Sandro Tonali. Włoch od dłuższego czasu sprawia, że wszystkim jego kolegom na boisku gra się łatwiej, a Newcastle wygląda jak maszyna, której nie da się zatrzymać.

Fizyczny potwór

Jest doliczony czas gry niedzielnego meczu Newcastle United z Manchesterem United. Sandro Tonali przejmuje piłkę na 20. metrze i pędzi w kierunku pola karnego Manchesteru United. Ostatecznie w ciągu kilkunastu sekund melduje się pod chorągiewką w narożniku boiska, po czym oddaje piłkę do kolegi. Ta akcja była symbolem tego, jak w ostatnich miesiącach gra pomocnik Srok. Mimo że to Bruno Guimarães i Joelinton są częściej doceniani przez ekspertów, to Tonali wyrósł na gościa, bez którego trudno wyobrazić sobie ekipę Srok. Jest punktem, który scala cały system w jedną dobrze funkcjonującą maszynę. Efekt? Sześć wygranych z rzędu we wszystkich rozgrywkach i awans na 3. miejsce w tabeli Premier League. Przy takiej formie podopiecznych Howe’a i kolejnych potknięciach Arsenalu, wicemistrzostwo jest w zasięgu.

Tonali stał się piłkarzem, który dosłownie jest wszędzie. Widać, że mimo późnego etapu sezonu, fizycznie wygląda doskonale. Gra bardziej w typie pomocnika box-to-box i realizuje się w tym perfekcyjnie. Potwierdzają to jego działania na boisku. Wspiera swoich obrońców, często asekurując wolne przestrzenie. Zalicza kluczowe odbiory, a do tego potrafi wiele wnieść do gry ofensywnej. Pokazał to choćby w środowy wieczór, asystując przy bramce Harveya Barnesa.

24-latek to serce, ale przede wszystkim płuca całego Newcastle United. Spośród pomocników, którzy rozegrali w Premier League ponad 2000 minut, Tonali przebiegł drugi najdłuższy dystans w całym sezonie. To pokazuje, że były piłkarz Milanu nie jest typowym graczem środka pola, który trzyma pozycję, ale wszechstronnym zawodnikiem, którego umiejętności pomagają Srokom w wielu aspektach meczu.

Dyrygent orkiestry

Fantastyczna gra Tonaliego znacząco przekłada się na poprawę wyników Newcastle United. Od kiedy trójka Tonali-Bruno-Joelinton gra regularnie i nie zmaga się z problemami zdrowotnymi, Sroki stały się dobrze zbilansowanym zespołem, który znów wygląda jak drużyna na poziomie Ligi Mistrzów. W niedzielnym meczu z Manchesterem United zawodnicy drugiej linii Newcastle wyglądali, jakby wszystko robili dwa razy szybciej, lepiej i z większą energią, niż rywale z Old Trafford. O mocy drugiej linii The Magpies boleśnie przekonali się także podopieczni Arne Slota, którzy musieli uznać ich wyższość w finale Pucharu Ligi. Świetną grę Tonaliego doceniają także jego koledzy.

– „Widać, że pokrywa każde źdźbło trawy na boisku. Jest bardzo opanowany przy piłce i daje dużą swobodę Bruno i Joelintonowi. Sposób, w jaki te trzy elementy się łączą, sprawia, że ​​świetnie się uzupełniają. Oznacza to, że jako atakujący dostajesz więcej piłek” – powiedział po meczu z Crystal Palace Jacob Murphy. Wzrost formy Newcastle United idealnie zbiegł się z wystrzałem gry Sandro Tonaliego. Do tego doszła lepsza współpraca z wcześniej wspomnianymi partnerami w drugiej linii. Sroki wyglądają w tym momencie jak najlepsza ekipa w lidze obok Liverpoolu.

Wszystko to w czasie problemów Eddiego Howe’a, który przebywa w szpitalu z powodu zapalenia płuc. Chwilowo zastępuje go więc jego asystent Jason Tindall. 47-latek też bardzo chwalił byłego zawodnika Milanu. – „Ma wiele wspaniałych cech. Jest wyjątkowy z piłką, czy to przy jednym, czy przy dwóch kontaktach. Zawsze podejmuje naprawdę dobre decyzje. Jest bardzo szybki i doskonale czyta grę” – powiedział Tindall.

Przełomowa decyzja taktyczna

W ostatnich tygodniach Newcastle wrzuciło szósty bieg i wygląda, jak drużyna, której po prostu nie da się zatrzymać. Wszystko więc wskazuje na to, że Sroki zakończą sezon w pierwszej czwórce. Początek kampanii nie wskazywał jednak, że The Magpies będą zajmowali tak wysoką pozycję. Drużyna była niezbalansowana, a Howe usilnie szukał złotego środka, który naprawi problemy jego zespołu. Znalazł go pod koniec listopada. Newcastle po kolejnym bezbarwnym meczu zremisowało na wyjeździe z Crystal Palace. Co jednak istotne, menedżer zdecydował się wystawić w tym spotkaniu Sandro Tonaliego na pozycji defensywnego pomocnika, przesuwając jednocześnie Bruno i Joelintona bliżej ataku. Włoch nie zagrał fantastycznego spotkania, ale pokazał przebłyski, które wskazywały, że ta formuła może się sprawdzić.

Później był remis 3:3 z Liverpoolem i porażka z Brentford, które znów wlały wiele wątpliwości w plan Howe’a. Ten jednak postanowił trzymać się swoich założeń. Konsekwentnie wystawiał Tonaliego na pozycji defensywnego pomocnika i nareszcie coś przeskoczyło. 10 wygranych i dwa remisy w kolejnych 12 spotkaniach, w których Włoch wystąpił w wyjściowym składzie. Od kiedy 24-latek gra na „szóstce”, żadna inna drużyna z Premier League nie wygrała więcej meczów, a tylko Liverpool zdobył w tym czasie więcej bramek (61 do 58).

Zmiana pozycji Włocha było więc „strzałem w dziesiątkę”. Wygląda to tak, że Howe znalazł odpowiedni klocek i włożył go do idealnie pasującego otworu, który złożył całą budowlę w jedną całość. Dla Newcastle najważniejsze jest, że cofnięcie Tonaliego na pozycję defensywnego pomocnika nie ograniczyło jego gry, a uwypukliło silne strony. Współpraca z Bruno i Joelintonem pozwala całej trójce na częste rotacje, które powodują, że nie są na siłę przykuci do swoich pozycji. Tonali idealnie realizuje powierzone mu zadania. Jego przygotowanie fizyczne, nad którym pracował podczas okresu zawieszenia, pozwoliło mu realizować tę bardzo wymagającą rolę w systemie gry Srok.

Kontakty z piłką Sandro Tonaliego w ostatnim meczu z Crystal Palace. Źródło: Opta

Wrócił z czyśćca

Kilkumiesięczne zawieszenie, przez które Tonali stracił swój cały debiutancki sezon w barwach Newcastle United, mogło go podłamać. Włoch przeniósł się do nowego kraju, gdzie jest inna kultura i pogoda znacznie różniąca się od tej na półwyspie Apenińskim. Ten trudny okres mógł negatywnie wpłynąć na jego psychikę oraz pewność siebie. Trzeba pamiętać, że 24-latek od dziecka był wielkim kibicem AC Milanu. Kiedy jego ukochany klub niemal „wypchnął” go siłą do Premier League, mógł poczuć się naprawdę podłamany. Jego profesjonalizm nie pozwolił mu jednak zejść na złą drogę.

Podczas rozbratu z piłką Tonali skupił się przede wszystkim na poprawie swojej kondycji fizycznej. Teraz świetnie widać efekty tej pracy. Włoch z pewnością zdawał sobie sprawę, jak duże wymagania stoją przed piłkarzami każdego weekendu w meczach Premier League. Ostatnie tygodnie pokazują jednak, że te nie robią na Tonalim absolutnie żadnego wrażenia. Szalone sprinty w doliczonym czasie gry tylko to pokazują. Zanim Sroki sprowadziły do siebie Tonaliego, ten już od długiego czasu był obserwowany przez Eddiego Howe’a.

Anglik widział w nim kolejny element swojej układanki. Wierzył, że będzie mógł wprowadzić The Magpies na jeszcze wyższy poziom. Od kiedy Saudyjski Fundusz Inwestycyjny rządzi na St James Park, Newcastle konsekwentnie podnosi swoją poprzeczkę. Dwa sezony temu dało to awans do rozgrywek Ligi Mistrzów. W obecnej kampanii tej wyczyn najprawdopodobniej się powtórzy. Duża w tym zasługa Sandro Tonaliego, który od człowieka na siłę wrzuconego nad rzekę Tyne, stał się liderem, który porywa tłumy i inspiruje kolegów do wspaniałych rzeczy.