Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

MARK FLEKKEN

To właśnie dzięki kapitalnej dyspozycji Holendra Brentford zagrało na „zero z tyłu” w spotkaniu z Chelsea. Bez problemu radził sobie z atakami The Blues, przy okazji kilkukrotnie odzyskując piłkę po dalekich wyjściach z linii bramkowej. W trakcie meczu zaliczył sześć udanych interwencji, w tym dwie po groźnych strzałach Pedro Neto oraz Reece’a Jamesa (w sumie wybronił aż 1,09 oczekiwanej bramki). Niedzielny występ zapewnił Flekkenowi jego piąte czyste konto w tym sezonie i tym samym pierwsze na własnym stadionie w trwających rozgrywkach.

OBROŃCY

DANIEL MUÑOZ

W sobotnie popołudnie Muñoz do spółki z ustawionym na prawej stronie Jeffersonem Lermą pozbawili jakichkolwiek argumentów Kauro Mitomę (Japończyk został zmieniony już w 63. minucie). Jeszcze lepiej radził sobie pod bramką rywali, gdzie umiejętnie współpracował z Ismaïlą Sarrem, prowadząc swoją flanką kolejne akcje ofensywne (Pervis Estupiñán tutaj także nie miał za wiele do powiedzenia). Hiszpan raz po raz kreował sytuacje kolegom, a po przerwie płaskim, precyzyjnym uderzeniem ze skraju szesnastki pokonał Barta Verbruggena. Do gola dołożył sześć wygranych pojedynków i trzy przechwyty.

LENY YORO

Potrzebował nieco czasu niedzielnego popołudnia w derbowym starciu, ale czym dłużej trwał mecz, tym Yoro wyglądał lepiej. Do tego stopnia, że jasno można stwierdzić, że stanowił najpewniejsze ogniwo środka defensywy w drużynie Rúbena Amorima. Nieźle wyprowadzał piłkę z defensywy (pod warunkiem, że nie decydował się na długie zagrania, bo te wciąż stanowią dla niego problem). Imponował też fizycznością i nie miał problemów w obronie z zawodnikami Obywateli, zwłaszcza z Nico O’Reillym, który próbował kilkukrotnie go przetestować. Zaliczył trzy przechwyty i ani razu nie został przedryblowany.

REECE JAMES

Anglik dobrze kontrolował sytuację na lewej flance Chelsea, a miał trochę pracy, bo to po jego stronie grał przecież Bryan Mbeumo. Trzy odbiory i pięć wybić (odpowiednio pierwszy i drugi w zespole The Blues w tych statystykach) stanowią dowód jego dobrej pracy w defensywie. Przydał się też w ataku. Wykreował dwie szanse bramkowe i sam sprawdził Marka Flekkena, ale ten obronił jego strzał głową.

TINO LIVRAMENTO

W tyle solidny, w ataku aktywny i bardzo przydatny. Livramento wypracował pierwszą bramkę Jacoba Murphy’ego zagraniem w poprzek pola karnego, po którym kolega musiał tylko dostawić nogę. Zagrał na niemal 90-procentowej skuteczności podań, wygrał pięć z siedmiu pojedynków z rywalami. Wyglądał naprawdę dobrze, choć zagrał na lewej stronie defensywy, a przecież najlepiej czuje się na drugiej flance.

POMOCNICY

JACOB MURPHY

Dwukrotnie znalazł się tam, gdzie powinien i dwukrotnie zrobił z tego dobry użytek. Jego dublet w spotkaniu z Leicester nie należał do najpiękniejszych, ale jednak dwa razy wpakował piłkę do siatki! Najpierw dobrze zamknął dogranie Tino Livramento, potem przytomnie dopadł do futbolówki po tym, jak odbiła się od poprzeczki po strzale Fabiana Schära z własnej połowy. Dzięki jego bramkom mecz został właściwie zamknięty już po 11 minutach.

EBERECHI EZE

Rewelacyjne spotkanie byłego gracza Queens Park Rangers. Ofensywny pomocnik zaliczył dwie asysty w starciu z Brighton na Selhurst Park. Zwłaszcza ta pierwsza, gdy już na samym początku wypatrzył na skraju szesnastki Jean-Philippe’a Matetę, zasługuje na szczególne wyróżnienie. W dodatku zaraz po trafieniu Francuza mógł wpisać się na listę strzelców, bo jak dziecko nawinął Jana Paula van Hecke, ale jego uderzenie minimalnie minęło słupek bramki gości. Cztery udane dryblingi, w sumie sześć wygranych pojedynków i 89% dokładność podań. Maestro.

PABLO SARABIA

Wszedł na boisko w 65. minucie przy stanie 1:0 dla Ipswich i odmienił spotkanie. Strzelił wyrównującego gola i wyłożył piłkę na tacy Jørgenowi Strandowi Larsenowi, który zdobył gola na wagę zwycięstwa. Wprowadzenie Hiszpana z ławki pozwoliło właściwie całkowicie zamknąć sprawę utrzymania Wolves. Dzięki pokonaniu beniaminka nie mają już chyba się czego bać.

ALEX IWOBI

Dużo pracował, zarówno w ataku, jak i w obronie, a przy okazji maczał palce w aż dwóch z trzech trafień Fulham w meczu z Liverpoolem. Druga bramka to w dużej mierze właśnie jego dzieło. Najpierw przejął złe wybicie głową Andy’ego Robertsona w szesnastce, a następnie sam (z pomocą lekkiego rykoszetu) wpakował piłkę do siatki. Należy mu też zapisać asystę przy trafieniu Rodrigo Muniza – choć przypadkową, bo Brazylijczyk zebrał pionową „świecę” od kolegi.

NAPASTNICY

BRENNAN JOHNSON

Mecz z Southampton był pierwszym od dłuższego naprawdę dobrym spotkaniem w wykonaniu reprezentanta Walii. Pewnie wykorzystał dwie sytuacje (w całym meczu miał ich trzy), które zakończyły się bramkami dla Tottenhamu. Był bliski zdobycia hattricka, jednak w końcówce spotkania to Mathys Tel podszedł do wykonania rzutu karnego. Po spotkaniu ze Świętymi Johnson ma na koncie 11 goli w Premier League, najwięcej ze wszystkich zawodników Spurs w tym sezonie.

EVANILSON

Brazylijczyk w końcu wraca do formy po kontuzji. Z West Hamem był wszędzie, irytując w zasadzie każdego z defensorów Młotów. Jednak cały zespół gospodarzy najbardziej denerwował swoim wyczuciem. Niby zwykłe dwa gole z bliska, ale trzeba też umieć się znaleźć w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. A mecz mógł skończyć nawet z hattrickiem.