Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 30. kolejki Premier League.
BRAMKARZ
MADS HERMANSEN
Duńczyk często ratował skórę swoim kolegom w tym sezonie, ale w potyczce na Etihad Stadium się nie popisał. Faktem jest, że zaliczył bardzo udaną interwencję przy strzale Savinho w pierwszej połowie. Jednak kilka minut wcześniej zapisał na koncie fatalny błąd, wypuszczając piłkę z rąk po dośrodkowaniu ze strony Rúbena Diasa. Do futbolówki dopadł Omar Marmoush i skierował ją do sieci, podwyższając na 2:0. Można zrzucić trochę winy w tej sytuacji na Wouta Faesa, który nieco wytrącił go z równowagi, ale na tym poziomie nie przystoi robić takich błędów.
BEN JOHNSON
Środowy wieczór dla Johnsona, mimo wygranej jego zespołu, to raczej z tych z gatunku do zapomnienia. Wahadłowy Ipswich Town nie za bardzo kwapił się do pomocy Alexowi Tuanzebe, który miał niemałe kłopoty z Antoinem Semenyo. Gdy postanowił jednak cofnąć się do defensywy, to tak niechlujnie wybił piłkę, że od razu podarował bramkę kontaktową dla Bournemouth. W ofensywie również słabiuteńki – podawał ze skutecznością ledwie 59%, na siedem wrzutek tylko jedna znalazła adresata w polu karnym, a w dodatku nie wykorzystał idealnej sytuacji, by jeszcze przed przerwą podwyższyć prowadzenie, uderzając z główki ponad bramką Kepy.
KONSTANTINOS MAVROPANOS
To na jego konto idzie jedyna bramka stracona przez West Ham United w konfrontacji z Wolverhampton. Grek mógł o wiele lepiej zachować się przy trafieniu Strand Larsena. Do tego popełnił kilka zupełnie niepotrzebnych fauli oraz miał problemy z wyprowadzeniem piłki do wyżej ustawionych partnerów. Kolejny bardzo mizerny występ stopera The Hammers.
PATRICK DORGU
Duńczyk zaliczył bardzo słabe spotkanie na City Ground. Do spółki z Noussairem Mazraouim zawalił sytuację z kontrą Anthony’ego Elangi, najpierw przegrywając z nim walkę na połowie gospodarzy i dając się wyprzedzić, a następnie nie nadążając z blokiem, gdy jego marokański kolega przesunął się do Morgana Gibbsa-White’a. Nie oferował nic w ataku, chociaż Man United wielokrotnie podchodził pod szesnastkę graczy Nuno Espirito Santo. Popełnił kilka bardzo prostych błędów technicznych przy przyjęciu piłki czy próbach krótkich podań, czym wytracał rytm akcji ofensywnych gości. Katastrofa.
TIMOTHY CASTAGNE
Reprezentant Belgii zdecydowanie nie będzie dobrze wspominać występu na Emirates. Nie radził sobie w pojedynkach 1 na 1 z Martinellim czy Lewisem-Skellym, pokazując przy tym, że nie był w stanie dotrzymać tempa zawodnikom Arsenalu. Najlepszym podsumowaniem słabego występu Castagne’a jest moment, kiedy Martinelli założył mu siatkę, a prawy obrońca mógł tylko osunąć się na boisko.
HEUNG-MIN SON
Przez całe spotkanie trudno było znaleźć element, w którym wyróżniałby się na plus. Czasami mogło się nawet wydawać, że Koreańczyk po cichu zszedł z murawy, bo zupełnie nie mógł dojść do głosu. W samej końcówce wydawało się, że zdoła odkupić swoje winy i zdobędzie bramkę na wagę remisu w derbach Londynu. Son zmarnował jednak doskonałą szansę, którą powinien zakończyć golem.
Match-defining moment. Well played, Rob! 🙌#CFC | #CHETOT pic.twitter.com/slDIHtDa71
— Chelsea FC (@ChelseaFC) April 4, 2025
JAMES WARD-PROWSE
Bardzo wyraźnie odstawał od bardziej wybieganej linii pomocy Wolverhampton. Wyglądał troszeczkę jak stary lis, który nie ma szans w motorycznym pojedynku z napędzoną watahą Wilków. Łatwo tracił futbolówkę i w końcu został zdjęty z placu gry w drugiej części spotkania.
EMILE SMITH ROWE
Na pewno chciał pokazać się z bardzo dobrej strony podczas swojego powrotu na Emirates Stadium. Jednak chęci to zazwyczaj zdecydowanie za mało. Smith Rowe był jednym z najsłabszych graczy Fulham podczas ich konfrontacji z Arsenalem. Środkowi pomocnicy i obrońcy The Gunners bardzo łatwo radzili sobie z Anglikiem, który nie był w stanie oderwać się od ich krycia. Trener Marco Silva skrócił jego cierpienia, gdy zdjął go na ławkę rezerwowych w 67. minucie.
BRAJAN GRUDA
Młody Niemiec miał za zadanie zastąpić kontuzjowanego Georginio Ruttera. Miał jednak spore problemy, żeby wejść w spotkanie i przez większość czasu pozostawał niewidoczny. Nie wpłynął na grę kolegów i nie był w stanie wnieść absolutnie nic do ataku Brighton.
EVAN FERGUSON
Najlepiej o poziomie jego gry świadczy fakt, że został zdjęty już w przerwie. Trener Graham Potter nie mógł już patrzeć na kompletną bezradność jego napastnika. Wypożyczony z Brighton and Hove Albion snajper został całkowicie schowany do kieszeni przez formację defensywną Mew. Jednak w momencie, gdy w końcu udało mu się nieco uwolnić, zepsuł doskonałą okazję na debiutanckiego gola w barwach Młotów, bo minimalnie spalił tę sytuację.
ALEJANDRO GARNACHO
Kibice Manchesteru United powoli zaczynają tracić resztki cierpliwości do argentyńskiego skrzydłowego. Reprezentant Albicelestes znów zaliczył bardzo kiepskie zawody. Nie potrafił wywrzeć pozytywnego wpływu na poczynania drużyny Czerwonych Diabłów i podejmował wiele błędnych decyzji. Brakowało mu przebojowości i precyzji właściwie w każdym fragmencie rywalizacji.