Kontuzje najważniejszych piłkarzy w zespole potrafią całkowicie zrujnować przebieg sezonu danej drużyny. Idealnym przykładem na potwierdzenie tej tezy jest Manchester City, który od urazu Rodriego jest cieniem ekipy, która sięgała po cztery mistrzostwa Anglii z rzędu. Nie tylko The Citizens boleśnie się o tym przekonują. Wystarczy spojrzeć, co dzieje się np. w Tottenhamie. Nie da się ukryć, że trudno walczyć o najwyższe cele, jeśli piłkarze regularnie walczą z kontuzjami. Receptą na sukces może być więc zdrowie i unikanie dużej liczby urazów. Ta realizuje się w Nottingham Forest, które odważnie zmierza do Ligi Mistrzów. Co stoi za ich sukcesami? Świetna gra zespołu, doskonała praca trenera, ale też najmniejsza liczba kontuzji i opuszczonych minut przez urazy w tym sezonie Premier League.
Wielu menedżerów z pewnością z zazdrością zerka do Nottingham, widząc jak duży komfort pracy w zakresie zdrowia piłkarzy ma Nuno. Ange Postecoglou, Mikel Arteta, czy Pep Guardiola wiele by dali, by ich kadra była tak kompletna przez cały sezon, jak ta Tricky Trees. Nottingham rozgrywa fenomenalny sezon, który najpewniej zakończy się awansem do europejskich pucharów. W najlepszym wypadku nawet do Ligi Mistrzów. Jest to efekt świetnej pracy Nuno Espírito Santo na ławce trenerskiej, ale też wielu innych czynników. Stabilnej jedenastki, braku konieczności gry w europejskich pucharach i dostosowania taktyki do możliwości fizycznych piłkarzy. To wszystko złożyło się na fakt, że piłkarze Nottingham Forest doznali w tym sezonie najmniejszej liczby kontuzji oraz opuścili najmniej minut z powodu kontuzji spośród wszystkich ekip w angielskiej elicie. Jest to naprawdę imponujący wynik, patrząc na intensywność oraz wymagania, jakie stoją każdego weekendu przed gwiazdami Premier League. Składają się jednocześnie na doskonały wynik punktowy zespołu. Co więc sprawia, że gabinety lekarskie w ośrodku treningowym Forest są w tym sezonie tak puste?
Najmniej kontuzji ze wszystkich
Do ostatniego ligowego spotkania z Ipswich Town Nottingham Forest przystępował tylko bez jednego kontuzjowanego piłkarza. Był nim rezerwowy bramkarz Carlos Miguel. Nikt w angielskiej elicie nie ma takiego komfortu przy selekcji składu jak Nuno Espírito Santo. Jeśli spojrzymy sobie na przekrój dotychczasowego sezonu, to z poważniejszymi kontuzjami zmagali się Danilo oraz Ibrahim Sangare. Oba urazy miały jednak miejsce w pierwszej części trwającej kampanii. Doliczyć możemy jeszcze Taiwo Awonyiego, który co chwila zmaga się z lekkimi dolegliwościami. Poza tym żaden z zawodników nie był wyłączony z gry na dłuższy czas.
Po listopadowej przerwie na kadrę Nuno mocno zareagował, gdy usłyszał od dziennikarzy, że jego zespół nie musi martwić się kontuzjami. – „Żartujecie, prawda? W pierwszym meczu straciliśmy Danilo. Kilka meczów później straciliśmy również Sangare. Nie znam dokładnie statystyk, ale potrzebujemy wszystkich zawodników, potrzebujemy wszystkich naszych opcji w trakcie sezonu” – stwierdził menedżer Forest. I miał stuprocentową rację. Nie byłoby obecnych sukcesów ekipy z City Ground, gdyby regularnie poza grą byli tacy gracze jak Gibbs-White, Wood, czy też Hudson-Odoi.
W nowoczesnym futbolu praktycznie każdy element jest odłączony od przypadku. Nie inaczej jest w kwestii kontuzji. Fakt, że piłkarze Nottingham złapali ich w tym sezonie najmniej, jest efektem wielu czynników. – „Myślę, że w przypadku Forest kluczowy jest ich styl gry” – analizuje Luke Anthony, fizjoterapeuta i naukowiec sportowy, w rozmowie z portalem The Athletic. Jego zdaniem Nuno perfekcyjnie dostosował styl gry do możliwości motorycznych i fizycznych jego graczy. Jest bardzo sprzyjający dla unikania kontuzji, a jednocześnie niezwykle skuteczny w zdobywaniu punktów, co obrazuje tabela Premier League.

Liczba kontuzji w poszczególnych zespołach Premier League w sezonie 2024/25. Grafika: The Athletic
Stabilna jedenastka
Forest udało się w tym sezonie znaleźć złoty środek, który pozwala kibicom na City Ground marzyć, że ich drużyna znów będzie mogła występować na europejskich arenach. Nuno dzięki temu, że jego piłkarze są ciągle dostępni do gry, ma ogromny komfort podczas wybierania składu. Trzeba przyznać, że korzysta z niego doskonale. Przede wszystkim Portugalczyk ufa ścisłej grupie piłkarzy, których konsekwentnie wystawia w wyjściowej jedenastce. Dość powiedzieć, że 9 zawodników ekipy Tricky Trees zagrało w pierwszym składzie w 22 lub więcej spotkań rozgrywek Premier League. Co więcej, piłkarze tacy jak Ola Aina, Matz Sels, Murillo, Nikola Milenković i Chris Wood zagrali od pierwszej minuty we wszystkich lub opuścili jedno spotkanie obecnej kampanii.
Kiedy ta sama grupa zawodników może regularnie ze sobą grać, znacząco wpływa to na zgranie, rozumienie na boisku oraz egzekucję wypracowanych na treningach schematów. Występy piłkarzy klubu z Nottingham doskonale to pokazują. Nuno może w tym sezonie liczyć na swoich najlepszych piłkarzy praktycznie przez cały sezon od pierwszej kolejki i regularnie na nich stawia. Średnio menedżer Forest dokonuje 1.6 zmian w wyjściowym składzie na mecz. To najniższy wynik obok Fulham oraz Newcastle United. W dodatku Portugalczyk aż siedmiokrotnie w obecnych rozgrywkach posyłał na boisko tych samych jedenastu ludzi.
To potwierdza, że dzięki konsekwencji oraz stabilnej jedenastce zespół z Midlands szybko stał się prawdziwą rewelacją tego sezonu. Chemia, jaka wytworzyła się szczególnie między graczami ofensywnymi, sprawia, że Forest może dziś realnie myśleć o awansie do Champions League. Tę pędzącą naprzód i zdrową kadrę mogła szybko wywrócić marcowa przerwa na reprezentację. Na szczęście dla kibiców oraz samego Nuno spośród 14 piłkarzy, którzy wyjechali na kadrę, tylko Chris Wood wrócił z drobnymi problemami.
Winning team. 🎉 pic.twitter.com/zNzSRtPCOc
— Nottingham Forest (@NFFC) March 27, 2025
Styl gry nie zabija piłkarzy
Bardzo ciekawym wątkiem w kontekście łapania kontuzji przez piłkarzy jest wpływ stylu gry preferowanego przez menedżera na częstotliwość ich występowania. Często urazy spowodowane są pechowych ułożeniem nogi na boisku, czy też ostrym faulem ze strony rywala. Coraz częściej jednak piłkarze wypadają z gry przez zbyt duże obciążenia treningowe oraz meczowe. Co ciekawe, powodem urazów mogą też być zbyt małe obciążenia zawodników na treningu.
– „Jednym z największych czynników powodujących urazy mięśni dwugłowych jest nadmierne narażenie na dystanse sprinterskie lub częstotliwość sprintów. Oznacza to, że jeśli nie obciążasz się regularnie biegami sprintem, to gdy próbujesz osiągnąć maksymalną prędkość w meczu, a ostatnio nie robiłeś tego na treningu, będziesz bardziej podatny na uraz” – twierdzi Anthony w rozmowie z The Athletic. Jest to bardzo interesujące spojrzenie na problem nadmiernego łapania kontuzji przez piłkarzy. Analizując te słowa, na myśl od razu przychodzi pewien klub z północnego Londynu.
Tottenham w tym sezonie jak żadna inna drużyna w lidze walczy z ciągłymi urazami swoich kluczowych piłkarzy. Przede wszystkim cierpią gracze z linii obrony. Jak bardzo wpływ stylu gry Ange’a Postecoglou ma wpływ na tę kryzysową sytuację? Okazuje się, że jest on naprawdę duży. Spurs regularnie naciskają na rywali intensywnym pressingiem, a ich linia obrony gra bardzo wysoko. To powoduje, że środkowi obrońcy często muszą ścigać się z atakującymi rywali, którzy atakują przestrzeń za ich plecami. – „Tottenham jest przeciwieństwem Forest, jeśli chodzi o agresywny pressing, wysoką linię obrony i potrzebę krycia przez środkowych obrońców, często przy dużej prędkości. Mają stosunkowo wąską kadrę i cały czas stawiają te wymagania tej samej grupie graczy” – dodaje Anthony.
Koguty mają najniższy w lidze (9,4) współczynnik PPDA, który pokazuje z jak dużą intensywnością zespoły pressują swoich rywali. Dla kontrastu Nottingham Forest znajduje się w tej statystyce na ostatnim miejscu (15,7). Forest jest zespołem, który nie boi się oddać piłki swoim rywalom i czekać na swoje szanse po kontratakach. Doskonale zobrazował to wygrany na początku marca 1:0 mecz z Manchesterem City.
Więcej odpoczynku
Dane jasno pokazują, że Nottingham nie jest drużyną, która napastliwie po stracie piłki atakuje swoich rywali. Mimo tego, ich preferowana taktyka jest naprawdę skuteczna i daje pozytywne rezultaty. Tricky Trees w dotychczas rozegranych 29 ligowych meczach stracili 35 bramek. Średnie xG rywali w meczach z podopiecznymi Nuno wynosi 34. Tylko Fulham, Liverpool i Arsenal mogą w tej rubryce poszczycić się lepszym wynikiem. Obrona została ustabilizowana, ale to ofensywa Forest bryluje w tym sezonie na fenomenalnym poziomie. Choć trzeba zaznaczyć, że według danych zdobyli o wiele więcej bramek (49), niż przewidują statystyki – oczekiwane bramki na poziomie 36.5.
– „Dane i sposób, w jaki przeciążasz graczy, to bardzo ważny element. Naprawdę o to dbamy. Wiele z tego dotyczy zapobiegania kontuzjom. Mamy dobrą platformę, na której możemy się rozwijać i doskonalić.” Słowa Nuno potwierdzają, że sztab Forest intensywnie pracuje, by piłkarze nie byli obciążeni do tego stopnia, by groziło im złapanie urazu. Bardzo pomocny jest fakt, iż Nottingham nie musi grać meczów co trzy dni. Choć co prawda mocno dążą do tego, by to się zmieniło. Kilka dodatkowych dni na regenerację jest niezwykle ważne dla zdrowia zawodników i prewencji przed urazami. Piłkarze Nuno wykorzystują to w obecnej kampanii do absolutnego maksimum. W przyszłym sezonie będą musieli znaleźć inny złoty środek, gdy dojdą im europejskie puchary.
Wolny środek tygodnia to nie tylko szansa na odpoczynek, ale też przygotowanie piłkarzy do wymagań meczowych. Sprinty, ćwiczenia kondycyjne oraz przygotowanie fizyczne, które sprawi, że zawodnicy będą w weekend gotowi do maksymalnego wysiłku bez martwienia się o ewentualne problemy zdrowotne. – „Brak meczu w środku tygodnia to wielka zaleta. Jest po prostu dużo pracy nad kondycją, którą możesz wykonać, jeśli nie musisz grać meczu w europejskich pucharach” – potwierdza Cole Anthony.
Autostrada do Europy
Można się spierać, czy Nottingham Forest korzysta z większej liczby wolnych dni, czy też po prostu dopisuje im ogromne szczęście. Dla nich liczą się przede wszystkim rezultaty, a te w tym sezonie są fantastyczne. Przed drużyną Tricky Trees najważniejszy moment sezonu. Końcówka, w której muszą udowodnić, że będą w stanie poradzić sobie z presją oraz oczekiwaniami kibiców. Raj, jakim jest gra w europejskich pucharach, jest na wyciągnięcie ręki.
Na dzień 28 Marca 2025 roku algorytmy OPTA przewiduje, że Forest ma 70.4% szans na zajęcie miejsca w czołowej czwórce. Anglia jest jednak na dobrej drodze do tego, by awans do Ligi Mistrzów gwarantowało także 5. miejsce w ligowej tabeli. Tutaj według modelu Nottingham ma 86.7% szans. Widać więc jak na dłoni, że musiałby wydarzyć się absolutny kataklizm, a forma zespołu musiałaby drastycznie spaść, by na City Ground w przyszłej kampanii nie zagrano hymnu Champions League.
Nuno Espírito Santo zmartwychwstał. Po fatalnej przygodzie w Tottenhamie Portugalczyk wrócił do Premier League i udowodnił, że jest prawdziwym fachowcem. Dostał wyśmienitą grupę piłkarzy, świetny sztab i wprowadził drużynę na wyższy poziom. Forest jest o krok o wejścia do bram ziemi, którą pamiętają tylko najstarsi kibice z miasta znad rzeki Trent. Za 9 meczów przekonamy się, czy ją przekroczyli.