Sobotnie zmagania w Premier League rozpoczęliśmy od przystawki na Tottenham Hotspur Stadium. Spurs podejmowali na swoim stadionie ekipę Bournemouth. Pora wyciągnąć najważniejsze wnioski z tego spotkania.
Zabójczy Węgier
Mowa rzecz jasna o Milosie Kerkezie. Reprezentant Węgier rozegrał kapitalne zawody na tle drużyny Ange’a Postecoglou. Praca na boisku podopiecznego Andoniego Iraoli jest nie do przecenienia.
Milos Kerkez made as many tackles as Tottenham (4) in the first half at the Tottenham Hotspur Stadium. 💪#TOTBOU pic.twitter.com/EvOph5iftn
— WhoScored.com (@WhoScored) March 9, 2025
Kerkez wyprowadził genialną akcję bramkową w pierwszej połowie. Węgier po przejęciu piłki pod swoim polem karnym przebył znakomity rajd pod bramkę Spurs dośrodkowując piłkę idealnie na Marcusa Taverniera. Wpływ 21-latka na taktykę i grę Wisienek w pressingu jest nieoceniony.
Powroty bywają trudne
Christian Romero nie może zaliczyć swojego powrotu po kontuzji do miana udanego. Argentyńczyk znalazł się w składzie Tottenhamu po raz pierwszy od grudnia ubiegłego roku. Obrońca Kogutów jednak od samego początku źle wszedł w spotkanie i popełniał masę kuriozalnych błędów.
Można to po części wytłumaczyć brakiem rytmu meczowego. Nie mniej jednak, jeśli mowa o liderze defensywy Spurs nie można przejść obok takiego faktu obojętnie. Defensywa Tottenhamu jest w tym sezonie niezwykle podatna na straty bramek, ale Romero musi stanąć na wysokości zadania i podnieść poziom swojej gry w najbliższych spotkaniach.
Szalone zwroty akcji
Andoni Iraola ma prawo być wściekły na swoich piłkarzy. Bournemouth przez większą część spotkania było lepszą drużyną i pewnie prowadziło 2:0 ze Spurs. Zawodnicy jednak za szybko pokpili sprawę i stracili kontrolę nad meczem.
Tottenham można pochwalić za postawę po stracie drugiej bramki. Pape Sarr zaskakującym centro strzałem podpiął swoją drużynę do meczu. Zawodnicy Ange’a Postecoglou postanowili pójść za ciosem. Heung-Min Son wywalczył rzut karny i zamienił go na bramkę wyrównującą.
W kontekście walki o europejskie puchary trzeba traktować końcowy wynik, jako stracone punkty przez Wisienki. Bournemouth wciąż naciska na miejsca premiowane grą w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Plany na zwycięstwo przekreślili jednak gracze Tottenhamu, którzy zaprezentowali świetny comeback.