Liverpool pokonał na wyjeździe Paris Saint-Germain po bramce, którą strzelił niespodziewany bohater – Harvey Elliott. Anglik przyznaje, że wchodził na murawę głównie z zamiarem obrony wyniku. Wykorzystał jednak swoją szansę i ma nadzieję, że pozwoli mu to odmienić rozczarowujący sezon.

Harvey Elliott ma problemy z regularną grą w tym sezonie, prowadzący Liverpool Arne Slot widzi w nim zmiennika. Wciąż nie rozpoczął ani jednego meczu ligowego w podstawowym składzie za kadencji Holendra. To właśnie młody Anglik zapewnił jednak The Reds wyjazdową wygraną w pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain. Zaledwie kilkadziesiąt sekund po wejściu z ławki, w pierwszym kontakcie z piłką, pokonał Gianluigiego Donnarummę i strzelił jedynego gola spotkania.

Choć obecny sezon jest rozczarowujący dla 21-latka, ten wieczór może być dla niego przełomowy. Jak przyznaje, trafienie w takich okolicznościach to dla niego wielka sprawa. Frustrację brakiem występów stara się przekuć w dobrą postawę na murawie i przyniosło to efektu.

Dla takich wieczorów zawsze chcę grać w Lidze Mistrzów. Z mojej strony nie chodzi jednak o bycie sfrustrowanym tak, że wszyscy to widzą, a o upewnienie się, że jestem gotowy, by pomóc drużynie. Może i wszedłem na pięć minut, ale wciąż byłem mentalnie nastawiony na to, aby jak najbardziej pomóc zespołowiprzyznał w rozmowie z klubowymi mediami. Nigdy nie wiesz, co przyniesie futbol, potrzebujesz małych momentów. To one sprawiają, że twoja pewność siebie rośnie coraz bardziej. Mam nadzieję, że nadejdą kolejne szanse, ale zależy to głównie od tego, jak będę pracował na treningach i boisku”.

Elliott: „Po prostu chcieliśmy nie stracić gola”

Wychowanek Fulham opowiedział też o okolicznościach wejścia na boisko. Gdy zastępował na nim Mohameda Salaha, głównym celem było… utrzymanie remisu pomimo naporu PSG. Gospodarze dominowali, ale ostatecznie jeden z niewielu ataków przyniósł efekt w postaci jego bramki. To właśnie na barkach Elliotta spoczęła odpowiedzialność za wykorzystanie kluczowej szansy.

Mówiąc szczerze, po prostu chcieliśmy nie stracić gola – jeśli to się nie stanie, to nie przegrasz meczu. Jeśli zdarzyłaby się szansa, to do nas należało ją wykorzystać. Kluczowe było jednak to, byśmy skutecznie bronili. Na ławce rozmawialiśmy, że musimy robić to, jakby od tego zależało nasze życie i liczyć na jedną okazję – opowiadał. Od razu wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz, bo mają bardzo dużo jakości, zwłaszcza, grając u siebie. To jednak pokazało siłę mentalną nas jako drużyny i klubu walczącego do końca. Otrzymaliśmy naszą nagrodę”.

Na początku stycznia media obiegła informacja, że Liverpool ustalił cenę, za którą będzie gotowy sprzedać utalentowanego pomocnika. Czy spotkanie na Parc des Princes pomoże mu w częstszych występach? Pora się przekonać. Jak do tej pory uzbierał zaledwie 76 minut w lidze. W Champions League zagrał w czterech spotkaniach, trzykrotnie wchodząc z ławki, lecz zdobył aż trzy gole. Łącznie, na wszystkich frontach, zaliczył 18 występów, ale tylko cztery od pierwszej minuty. Sytuację Anglika naturalnie utrudniła spowodowana kontuzją dwumiesięczna pauza z początku sezonu, ale jego notowania stoją zdecydowanie niżej, niż pod koniec kadencji Jürgena Kloppa.