Ostatnie starcie Evertonu z Liverpoolem było wyjątkowe z wielu powodów. Oczywiście, po pierwsze to derbowe spotkanie największych klubów nad rzeką Mersey, po drugie zakończyło się remisem po bramce autorstwa Jamesa Tarkowskiego w siódmej minucie doliczonego czasu gry, a po trzecie The Reds są faworytem do zdobycia mistrzostwa Anglii. Wciąż jednak za najważniejszą okoliczność można uznawać fakt, że były to ostatnie derby Liverpoolu na Goodison Park.
Kolejne wydanie tej emocjonującej rywalizacji, gdy gospodarzem będą The Toffees, odbędzie się już na obiekcie nazwanym Bramley-Moore Dock Stadium, a w skrócie Everton Stadium. Nowy stadion The Peoples Club był naprawdę mocno promowany oraz zapowiadany przez władze klubu już od dłuższego czasu. Przyglądając się jednak szczegółom tego projektu, nie można się temu zupełnie dziwić.
Pierwsze koty za płoty
Na wstępie warto zaznaczyć, że pierwszy, testowy mecz w nowym domu The Toffees odbył się już 17 lutego. Zmierzyły się w nim młodzieżowa drużyna gospodarzy oraz ich odpowiednicy w strukturach Wigan Athletic. Liverpoolczycy przegrali to spotkanie 1:2.
Historyczne debiutanckie trafienie na nowym stadionie ustrzelił 18-letni Harrison Rimmer, który jest wielkim fanem… Liverpoolu. Angielski pomocnik Wigan zdobycie bramki celebrował pokazaniem do kamery sześciu palców, które miały oczywiście w domyśle symbolizować sześć wygranych pucharów Ligi Mistrzów przez lokalnych rywali Evertonu z czerwonej części miasta.
Do tego wydarzenia na konferencji prasowej w żartobliwy sposób odniósł się nawet sam trener obecnego lidera tabeli Premier League, Arne Slot. Holenderski szkoleniowiec po tym, gdy dziennikarz Vinny O’Connor ze stacji Sky Sports wspomniał o nowym obiekcie lokalnych rywali, zapytał ironiczne „O, a kto strzelił tam pierwszego gola”, a na koniec całą sytuację skwitował gromkim śmiechem.
Arne Slot's laugh when he finds out the first person to score at Everton's new stadium was a Liverpool fan 😂 pic.twitter.com/oSOJezWM7o
— This Is Anfield (@thisisanfield) February 18, 2025
Prawdziwa inauguracja dopiero w następnym sezonie
Sympatycy Evertonu rzecz jasna nie będą nadmiernie rozpaczać z powodu tamtego spotkania, które w gruncie rzeczy było jedynie meczem testowym i w dłuższej perspektywie na pewno nie będzie uznawane za inaugurację nowego obiektu (w końcu podczas niego na trybunach zasiadło jedynie 10 tysięcy widzów). Ta nastąpi natomiast wraz z pierwszym domowym meczem Klubu Ludu w następnej kampanii Premier League.
Proces budowy rozpoczął się w 2021 roku. Władze od początku zakładały, że drużyna nie będzie przenosić się na ten obiekt w trakcie rozgrywek, a dopiero na początek kolejnego sezonu.
– „Nasza decyzja o nieprzeprowadzaniu się w środku kampanii nie jest w żadnym wypadku wynikiem opóźnień w budowie. To jest decyzja klubu. Wynika z posiadanej wiedzy komercyjnej, kompleksowego przeglądu wymaganej logistyki, analizy ewentualnego wpływu na naszą działalność piłkarską, a także co bardzo istotne, opinii kibiców uzyskanych w ramach naszego niedawnego badania odnośnie do oceny przenosin, które przeprowadziliśmy na puli 10 tysięcy naszych fanów” – mówił jeden z klubowych dyrektorów Colin Chong, kiedy pod koniec 2023 roku dementował medialne plotki o opóźnieniu w budowie.
Społeczność związana z The School of Science bardzo mocno czeka, by po raz pierwszy hucznie przywitać swoich ulubieńców w nowej siedzibie, ale jednocześnie wiele wspomnień nie pozwala doszczętnie zapomnieć o Goodison Park, który służył Evertonowi ponad 130 lat!
Historia przetrwa nawet buldożery
Goodison Park zostało bowiem wybudowane w 1882 roku. Na żadnym innym angielskim stadionie nie rozegrano więcej meczów najwyższej klasy rozgrywkowej. Raz gościł uczestników finałowej potyczki Pucharu Anglii. W 1966 roku rozegrano na nim natomiast półfinał mistrzostw świata pomiędzy reprezentacją Republiki Federalnej Niemiec a kadrą Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. RFN triumfowało wówczas 2:0.
Dom podopiecznych trenera Davida Moyesa był także wykorzystywany do wielu wydarzeń pozasportowych. Niejednokrotnie odbywały się na nim śluby nowożeńców. Z kolei fani serii filmów Rocky i Creed zapewne pamiętają, że to właśnie na Goodison odbyła się bokserska walka Ricka „Pretty’ego” Conlane’a i Adonisa Creede’a. Warto dodać, że rolę oponenta podopiecznego legendarnego Rocky’ego Balboy zagrał aktor Tony Bellew – rodowity mieszkaniec Liverpoolu, a prywatnie zagorzały kibic The Toffees.
Niestety po zakończeniu trwających rozgrywek bogata historia obiektu zostanie zakończona przez buldożery i inne maszyny budowlane. Stadion będzie bowiem zburzony, a w jego miejscu powstanie osiedle mieszkaniowe. Wszystko to zostanie zrealizowane w ramach projektu Goodison Park Legacy, a wyburzenie ma być nawet poprzedzone specjalnymi uroczystościami pożegnalnymi.
– „Opuszczenie Goodison będzie dla nas naprawdę trudne, ale kiedy już zobaczysz ten stadion (Bramley-Moore Dock), to wszyscy będą ci go zazdrościć. Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego stadionu. Wszyscy są podekscytowani, zarówno starzy, jak i młodzi. Ten obiekt jest nie z tej ziemi! – stwierdza jeden z fanów obecnych na wspomnianym meczu z Wigan w rozmowie z BBC.
Everton's brand new stadium at Bramley-Moore Dock opened its doors last night to 10,000 fans for an under-18s friendly 🔵🏟 pic.twitter.com/0sx6TMOiWu
— Sky Sports Premier League (@SkySportsPL) February 18, 2025
Więcej, bliżej, mocniej
Przejdźmy jednak w końcu do głównego tematu, a więc szczegółów dotyczących nowego obiektu 9-krotnych mistrzów Anglii. Jego pojemność wyniesie 52 888 miejsc. Plasuje go to na 8. miejscu w klasyfikacji największych stadionów w Anglii. Niewykluczone jednak, że powyższa liczba w przyszłości ulegnie sporemu zwiększeniu.
Wszystko przez potencjalne zmiany w regulacjach prawnych odnośnie do ilości miejsc stojących na obiektach sportowych. Jeżeli finalne decyzje zostaną podjęte na korzyść Evertonu, to ich nowa arena pomieści 62 tysiące obserwatorów. W porównaniu z poprzednikiem byłby to wzrost aż o 22 tysiące miejsc!
Dużej modyfikacji nie uległa natomiast odległość dzieląca trybuny od murawy. Na Everton Stadium będzie to jedynie 5 metrów. O tym, jak istotny dla siły dopingu jest ten fakt, doskonale można się przekonać, chociażby na oddalonym o zaledwie kilka kilometrów Anfield. Kibice The Reds również są ulokowani bardzo blisko placu gry i nie raz było widać, że potrafi to niesamowicie natchnąć piłkarzy do walki.
To nie są tanie rzeczy
Różne źródła szacują, że proces budowy stadionu w ogólnym rozrachunku kosztował około 800 milionów euro. Podział wydatków obejmował nie tylko samo opłacenie prac przy budowie nowego obiektu, a także wielu udogodnień wokół niego. Chociażby 55 milionów funtów przeznaczono na konserwację zabytkowych dzieł w doku Bramley-Moore. Obejmowało to między innymi tory kolejowe, które były wykorzystywane przy transporcie węgla do parowców.
Włodarze Evertonu wierzą jednak, że cały projekt zdoła się im szybko zwrócić. Raport władz podobno przewiduje, że przez rok stadion odwiedzi nawet 1,5 miliona osób. Dodatkowo będzie on też miejscem pracy dla 15 000 ludzi, a dla brytyjskiej gospodarki będzie zastrzykiem finansowym w wysokości 1,3 miliarda funtów.
Na ten moment są to jednak szacunkowe wyliczenia, które nie muszą mieć późniejszego odzwierciedlenia w faktach. Istotna będzie zapewne także sportowa dyspozycja gospodarzy, którzy od kilku ostatnich sezonów balansują na granicy utrzymania w angielskiej ekstraklasie. Ewentualny spadek do rozgrywek Championship niewątpliwie mógłby okazać się dużym utrudnieniem w wypełnieniu powyższego planu.
Wszystko ma być dopięte na Tip(k) Top(k)
Obiekt ma w pełni zaspokajać wszystkie aspekty wymagane przez osoby odwiedzające. Dyrektor kulinarny stadionowej restauracji Adam Bateman jest cenionym kucharzem na Wyspach Brytyjskich i całym świecie. Pracował w wielu restauracjach z gwiazdkami Michelin na terenie różnych krajów. Jak informuje specjalizujący się w doniesieniach dotyczących klubów z Liverpoolu dziennikarz Lewis Steele, Batemanowi zależy, by jedzenie było nie tylko smaczne, ale również wyglądało apetycznie po wstawieniu jego zdjęć na Instagram lub inne media społecznościowe.
Some of the food options available at Everton’s new stadium. Culinary director Adam Bateman, who has worked at Michelin star restaurants across the world, says he wants the food to be “Instagrammable” or worthy of mention on @FootyScran pic.twitter.com/oOWJq0maaa
— Lewis Steele (@LewisSteele_) February 17, 2025
Niestety po testowym meczu z Wigan pojawiły się też pierwsze problemy i zażalenia ze strony kibiców. Aż 7 tysięcy z nich podpisało petycję, która sprzeciwia się utworzeniu zaplanowanej płatnej strefy parkingowej wokół stadionu. Od testowego spotkania w życie weszły nowe ograniczenia prawne. W ich myśl wszystkie firmy znajdujące się w pobliżu stadionu muszą zapłacić roczną opłatę w wysokości 50 funtów za swój pojazd, by zyskać zezwolenie na parkowanie. Władze Liverpoolu zdążyły już odpowiedzieć na postulaty mieszkańców. Rada Miasta przyznała, że jest gotowa wysłuchać opinii obywateli i jest otwarta na ewentualne zmiany.
Inna grupa fanów zdecydowała się natomiast napisać list otwarty do władz, w którym wymieniają wiele problemów z transportem podczas dojazdu na konfrontację z Wigan. Władze zadeklarowały, że również zajmą się tą sprawą w najbliższym czasie i poszukują potencjalnych natychmiastowych rozwiązań. Dodatkowo burmistrz Liverpool City Region Steve Rotheram spotka się z osobami, które zgłosiły problem. Każdemu zależy na tym, by wszystko zostało dopięte na wielką inaugurację w sezonie 2025/2026.