Oddychamy! Niezły rollercoaster zafundowali nam piłkarze Liverpoolu i Manchesteru United. Było tu wszystko. Dramatyzm, kontrowersje, mnóstwo wylanego potu w trudnej pogodzie, piękne gole. Strzelanie zaczął Lisandro Martinez pięknym golem, wyrównał Gakpo jeszcze piękniejszym, gdy wydawało się, że karny Salaha da Liverpoolowi zwycięstwo, Diallo wyrównał stan meczu. W ostatnich sekundach spotkania Maguire zmarnował stuprocentową sytuację. Zasłużony remis, wyrównane i emocjonujące spotkanie na Anfield.

United nadal potrafi się postawić

Obie drużyny przystępowały do meczu w zgoła innych nastrojach i sytuacjach. Liverpool w fenomenalnej dyspozycji, z serią zwycięstw, w marszu po mistrzostwo. United po serii niepowodzeń, napięciach wewnętrznych, dyskusji medialnej wokół potencjalnej walki o utrzymanie. Można było się spodziewać pogromu na Anfield, a niektórzy kibice Diabłów mogli nawet trzymać kciuki za obfitsze opady śniegu i odwołanie spotkania.

Wydaje się jednak, że waga spotkania i klimat „Bitwy o Anglię” wrócił do obozu Manchesteru United. Tak jakby każdemu bardziej się chciało, od samego początku ekipa Amorima była bardzo skoncentrowana, a z czasem zaczęli dochodzić do głosu w ofensywie. Konsekwentnie realizowali plan i celowali w słaby punkt (Trent Alexander-Arnold), co dwukrotnie się opłaciło. Chociaż było tam bardzo dużo niedociągnięć, to patrząc przez pryzmat oczekiwań (a raczej ich braku), można być pod wrażeniem ogólnej gry Czerwonych Diabłów. To może dawać nadzieję ich kibicom na dalszą część sezonu – niestety, nie zawsze gra się na Anfield, a zmotywować się na mecze z Leicester czy Crystal Palace jest trudniej.

Trent jedną nogą w Madrycie? Głową raczej tak

Nadal nie wiadomo co z przyszłością Trenta. Początek stycznia to natężenie plotek i pewnie rozmów Liverpoolu, Realu oraz agentów. Czy to mogło wpłynąć na dyspozycję Trenta Alexandra-Arnolda? Nigdy nie słynął z dobrej gry w defensywie, ale aż tak?

Właściwie od pierwszych minut Manchester United kierował swoje ataki na prawą stronę Liverpoolu. Już na początku meczu Trenta ograł Dalot, potem ponownie uciekł mu za plecy i stworzył świetną okazję Amadowi. Przy jednej z ładnych akcji The Reds, Alexander-Arnold poślizgnął się i stracił piłkę, zamiast wypuścić Salaha w pojedynek sam na sam z Onaną. Niestety, potem wcale nie było lepiej. Na karuzelę znów wrzucił go Dalot, przy golu Martineza nie wiedział nawet gdzie jest jego przeciwnik, spacerując na granicy pola karnego. Gol Amada idzie na konto Konate, ale Trent także w niezrozumiały sposób nie przeciął dośrodkowania Bruno. Jeszcze tuż przed zejściem z boiska na połowie przeciwnika podał wprost do Diallo, który wyprowadził groźną kontrę United. Fatalny występ Anglika, nie przypominał ani trochę zawodnika, który tak imponował w tym sezonie.

To było po prostu bardzo dobre widowisko! Pozytywy i negatywy

Fenomenalny gol Gakpo. W końcu dobry mecz Dalota i Ugarte, który był wszędzie i zbierał bezpańskie piłki. Bruno Fernandes, który w końcu zajął się grą i kreował sytuację za sytuacją dla kolegów. Petarda Lisandro Martineza – co on w ogóle robił w polu karnym?! Kolejny gol Diallo przeciwko The Reds, on ma na nich pomysł. Dobra zmiana Bradleya, który po nawinięciu Bruno mógł dać zwycięstwo Liverpoolowi. Świetne parady Onany, jak przy strzale głową Van Dijka pod koniec.

Na minus? Trent Alexander-Arnold – wszystko co zrobił. Dramat De Ligta – nawinięty przy straconym golu, ręka i karny dla Liverpoolu. Hojlund, który był ciałem obcym i nie widać w jego grze żadnego progresu. Trochę bezbarwni Salah i Luis Diaz – mimo gola z karnego Egipcjanina. Robertson, Konate i Virgil bardzo dziś niepewni. Harry Maguire, który miał na nodze piłkę meczową, ale w 97. minucie nie trafił z kilku metrów w bramkę.

Przed meczem goście remis braliby w ciemno, ale po ostatnim gwizdku… obie strony mogą czuć jednocześnie niedosyt, jak i ulgę ze zdobycia jednego punktu. Wymiana ciosów skończyła się pudłem Maguire’a, więc United nie przełamało się na Anfield. Liverpool pozostaje liderem, ale ich odwieczny rywal postawił większy opór niż można się było spodziewać.