Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 19. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ALPHONSE AREOLA

OBROŃCY

AXEL DISASI

Francuski środkowy obrońca popełnił absolutnie koszmarny błąd przy bramce na 0:2 dla Ipswich Town. Defensor Chelsea zdecydowanie za lekko podawał do swojego kolegi z drużyny i tym zapoczątkował akcję bramkową zespołu beniaminka. Poza tym bardzo przeciętnie wyglądał w pojedynkach z atakującymi oponentów. Brakowało mu w nich zwrotności oraz szybkości.

JOACHIM ANDERSEN

Duńczyk zebrał zapewne sporą burę w szatni za swoje zachowanie przy trafieniu Evanilsona. Duński stoper zdecydowanie zbyt łatwo odpuścił w kryciu brazylijskiego snajpera Bournemouth, który z wielką łatwością wyprzedził go i umieścił futbolówkę w siatce. Po całym zdarzeniu mógł tylko paść na murawę i błagalnie spoglądać w kierunku sędziego liniowego.

LISANDRO MARTINEZ

Oprócz jednej długiej piłki, po której do świetnej sytuacji strzeleckiej doszedł Rasmus Højlund, Argentyńczyk nie zrobił w tym meczu nic, za co moglibyśmy go pochwalić. Przede wszystkim nie wywiązał się ze swoich obowiązków defensywnych. Bardzo słabo zachował się w sytuacji, po której padła druga bramka dla Newcastle. Oczywiście – w pojedynku powietrznym z Joelintonem nie miał zbyt dużych szans, natomiast samo ustawienie i postawa pozostawia wiele do życzenia. Podobnie zresztą było przy pierwszej bramce – Martinez zostawił Isaka zupełnie niepilnowanego, a ten nie pomylił się w takiej sytuacji. Należy jeszcze odnotować, że ten mecz 26-latek rozpoczął z opaską kapitańską na ramieniu, a występ zakończył już w 65. minucie.

KOSTAS MAVROPANOS

Z wielką siłą rażenia ofensywy Liverpoolu mieli problem właściwie wszyscy piłkarze West Hamu United. Mavropanos był kręcony przez napastników The Reds w każdą możliwą stronę. Najefektowniej zrobił to Mohamed Salah, który położył Greka na ziemię i asystował przy bramce ustanawiającej wynik meczu na 5:0 dla 19-krotnych mistrzów Anglii.

MADS ROERSLEV

25-letni Duńczyk był zdecydowanie jednym z najsłabszych ogniw Brentford podczas ich ostatniej konfrontacji z Arsenalem przed własną publicznością. Defensor The Bees w niektórych fragmentach spotkania wyglądał na zagubionego i nie potrafił antycypować zamiarów Kanonierów. Nie potrafił także wydatnie wesprzeć ataków Pszczółek prawą flanką.

POMOCNICY

JACK HARRISON

To właśnie angielski skrzydłowy zaliczył stratę po, której bramkę zdobył zespół Nottingham Forest. Podobnych strat zawodnik Evertonu miał więcej, ale nie były one aż tak opłakane w skutkach. Jego poczynania były bardzo chaotyczne i nie wywierały pozytywnego wpływu na grę ekipy z niebieskiej części Merseyside. Trener Sean Dyche również to dostrzegał i już w przerwie zdjął Harrisona na ławkę rezerwowych.

CASEMIRO

Brazylijczyk może mieć sobie sporo do zarzucenia po poniedziałkowym spotkaniu z Newcastle. Pod koniec pierwszej połowy były zawodnik Realu Madryt miał świetną szansę na zdobycie bramki kontaktowej. Akcję wykończył jednak w najgorszy możliwy sposób – uderzył z pierwszej piłki i nawet nie trafił w bramkę. A mógł oddać futbolówkę do lepiej ustawionego kolegi albo chociaż ją przyjąć i oddać celny strzał. Z kolei po jednym z jego niecelnych zagrań do groźnej sytuacji doszli piłkarze Srok, jednak szczęśliwie dla Casemiro tamta akcja nie zakończyła się bramką. W sumie Brazylijczyk utracił piłkę aż 15 razy, a swój występ zakończył już w 64. minucie.

ABDOULAYE DOUCOURE

Środek pola Evertonu zdecydowanie odstawał poziomem od drugiej linii Nottingham Forest w ich ostatnim starciu na Goodison Park. Przyjezdni bardzo szybko przejęli tę część boiska i kontrolowali tempo gry. Zdaje się, że najmizerniej wyglądała dyspozycja Doucoure. Francuski defensywny pomocnik spędził na boisku pełne 90 minut, ale trudno znaleźć moment, który działa na jego korzyść. Śmiało można go natomiast ganić za błąd przy golu Morgana Gibbsa-White’a.

HEUNG-MIN SON

NAPASTNICY

JAMIE VARDY

Zabrakło kilku centymetrów, by Leicester miało rzut karny po faulu na swoim kapitanie, ale ostatecznie wszystko pokrzyżował niewielki spalony. Poza tym starcie z Manchesterem City upłynęło Vardy’emu głównie pod znakiem zmarnowanych okazji. Anglik stanął oko w oko ze Stefanem Ortegą po błędzie Joško Gvardiola, ale wygonił się z piłką i Niemiec zatrzymał jego strzał z ostrego kąta. W drugiej świetnej okazji po wrzutce z lewej strony nie potrafił nawet uderzyć w światło bramki. Przeciwko Obywatelom, nawet w słabej formie, trzeba wykorzystywać takie okazje.