Wczorajsze spotkanie na The Amex nie należało do najciekawszych widowisk tego sezonu Premier League. Brighton i Brentford zagrały bowiem na zero z tyłu, inkasując po jednym oczku do ligowej tabeli. Jednak o ile, po końcowym gwizdku Thomas Frank wraz z Fabianem Hürzelerem mogli uścisnąć sobie dłoń i pogratulować remisu, o tyle sytuacja z drugiej połowy z João Pedro w roli głównej mocno ich podzieliła. Głos w tej sprawie postanowił zabrać również Mark Clattenburg, który podjął się próby wytłumaczenia braku decyzji sędziego.

Jeszcze nie tak dawno, bo na początku listopada, nadmorska ekipa odwróciła na własnym podwórku przebieg potyczki z Manchesterem City, wskakując do TOP 4. Dziś po starciu z Pszczołami mają już na swoim koncie serię sześciu kolejek bez wygranej. Pomimo sporej liczby szans wczoraj ponownie nie udało się przełamać tego impasu. Najpierw Mark Flekken, a później Hákon Valdimarsson (który wszedł jeszcze przed przerwą, gdy Flekken nabawił się urazu) zatrzymywali kolejne próby piłkarzy Mew. Brentford, które do tej pory na wyjazdach spisuje się katastrofalnie, traci do ekipy Hürzelera zaledwie dwa punkty.

Najwięcej po samym spotkaniu mówi się natomiast o zachowaniu João Pedro, które miało miejsce w 75. minucie. Yehor Yarmoliuk pociągnął za koszulkę Brazylijczyka, gdy ten chciał napędzić kontratak Brentford, będąc jeszcze na swojej połowie. W pewnym momencie, słysząc zapewne gwizdek sędziego, Ukrainiec puścił rywala i chciał przebiec koło niego z prawej strony. Jednak były zawodnik Watfordu, nie czekając na decyzję arbitra, postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość, uderzając Yarmoliuka z łokcia. Ostatecznie (na całe szczęście) João jednak chybił, a graczowi Brentford nic się nie stało.

Sędzia tego spotkania, pan Andy Madley, pomimo dobrego ustawienia nie zdecydował się na żadną interwencję. Również z obozu VAR nie otrzymał on żadnego sygnału, aby bliżej przyjrzeć się całemu zdarzeniu.

João Pedro powinien wylecieć z boiska?

Oczywiście, menedżerowie mieli na ten temat zupełnie odmienną opinię. Thomas Frank zabrał tutaj głos jako pierwszy na konferencji prasowej i zapytany, czy ta próba ataku powinna skończyć się czerwoną kartką, jasno stwierdził, że „Tak. Z tego, co rozumiem w przepisach, nie można wymachiwać ręką, żeby kogoś uderzyć, niezależnie od tego, czy się go uderzyło, czy nie. Dlatego mamy VAR. To już się wydarzyło i musimy sprawić, by on [VAR] działał lepiej w przyszłości”.

Z kolei Hürzeler, komentując słowa ze strony Franka i jednocześnie broniąc swojego gracza, zadeklarował, że jego zdaniem João Pedro chciał się tylko „uwolnić” od Yarmoliuka: „To ciekawa opinia, ale ja widzę to zupełnie inaczej. Dla mnie to nie jest czerwona kartka. Dlaczego miałaby to być czerwona? Po prostu próbujesz się uwolnić od kogoś”.

Do sprawy odniosła się także PGMOL, który stwierdził, że Madley postąpił słusznie, nie pokazując czerwonej kartki piłkarzowi gospodarzy, i podkreślił, że VAR może interweniować jedynie w czystych i klarownych sytuacjach. Podobną opinię przed kamerami Amazon Prime wygłosił były sędzia Premier League, Mark Clattenburg. 49-latek zaskakująco przyznał, że jego zdaniem był to bardziej gest w kierunku sędziego niż próba uderzenia ukraińskiego pomocnika Pszczół.

Jeśli spojrzymy na przepisy gry tak, jak są napisane, to musi to być »uderzenie przeciwnika lub próba uderzenia przeciwnika«. Tutaj nie doszło do kontaktu, więc nie można go wyrzucić z boiska za kontakt. Dlatego chodzi o to, czy próbował uderzyć przeciwnika. Im dłużej na to patrzę, tym bardziej, że to nietypowa akcja. Patrzy w kierunku Andy’ego Madleya, kiedy zamachuje ręką. Trzyma rękę dość blisko ciała i myślę, że to bardziej gest w stronę sędziego”.

Andy Madley jest w bardzo dobrej pozycji. Joao Pedro nie mógł zostać wyrzucony z boiska za kontakt, ale mógł zostać wyrzucony z boiska za próbę kontaktu. Uważam, że to bardziej gest niż próba uderzenia. Myślę, że Joao Pedro gestykuluje w stronę sędziego, ale gdyby chciał zamachnąć się i użyć brutalności, zamachnąłby ręką i stworzył kontakt”.

Trzeba przyznać, że oświadczenie ze strony sędziowskiej organizacji, jak i Clattenburga, brzmi trochę absurdalnie. Łatwo zrozumieć odmienne zdanie u menedżerów, kiedy jeden został pokrzywdzony, a drugi próbuje chronić gracza. Tyle że komentarze osób nadzorujących przepisy gry w momencie, gdy intencje 23-latka widać gołym okiem, pozostają wręcz niedorzeczne. Aczkolwiek, to nie pierwsza taka sytuacja w tym sezonie i niestety jesteśmy nieco skazani na kolejne pomyłki sędziowskie.