Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 16. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ALEX MCCARTHY

Angielski golkiper Southampton był zmuszony aż pięciokrotnie wyciągać futbolówkę z siatki podczas z Tottenhamem przed własną publicznością. Bramkarz The Saints na pewno nie mógł liczyć na duże wsparcie ze strony swoich obrońców, ale sam również nie dołożył od siebie nic wyjątkowego. Zdecydowanie więcej mógł zrobić chociażby przy drugim trafieniu autorstwa Heung-min Sona czy uderzeniu Jamesa Maddisona, który pokonał go z bardzo ostrego kąta.

OBROŃCY

TARIQ LAMPTEY

Lamptey nie pokazał się przeciwko Crystal Palace z tak dobrej strony, jak tydzień wcześniej w starciu z Leicester. Tym razem prawy defensor nie za wiele wniósł do ofensywy Mew, która tego dnia potrzebowała przebudzenia. Bez celnego strzału, bez kluczowego podania, bez dośrodkowania czy nawet próby zagrania długiej piłki. W dodatku przegrał pojedynek w powietrzu z Tyrickiem Mitchellem, totalnie tracąc orientację, co przełożyło się na stratę drugiego gola. Zmieniony już w przerwie, co doskonale podsumowało jego niedzielny występ.

JAN BEDNAREK

Defensywa Southampton rozegrała fatalne zawody przeciwko ekipie Kogutów, a jej najsłabszym elementem niestety był właśnie reprezentant Polski. Popełnił kilka błędów przy trafieniach Spurs. Nieskutecznie przeciął wrzutkę przy golu na 0:2 . Przy bramce na 0:3, urwał mu się Dominic Solanke, choć ostatecznie Bednarek zablokował jego strzał, który dobił do siatki Dejan Kulusevski. Zagubił się przy czwartym trafieniu. Do tego przez całe spotkanie wyglądał na bardzo niepewnego i zagubionego. Wielokrotnie znacznie odstawał w pojedynkach jeden na jednego z rywalami.

TAYLOR HARWOOD-BELLIS

Jak już pisaliśmy: po przegranej 0:5 z Tottenhamem można mieć zarzuty do każdego zawodnika z obrony Southampton. Żeby jednak nie być gołosłownym, już tłumaczymy, co nie spodobało nam się u Harwooda-Bellisa. Pierwszy gol? Zagubił się, przez co ani nie doskoczył do Jamesa Maddisona, ani nie przeciął podania. Trzeci? Gonił za Heung-min Sonem na pół gwizdka, przez co ten mógł spokojnie dośrodkować. Piąty? Powtórka, tylko tym razem urwał się Maddison i sam trafił do siatki.

RAYAN AЇT-NOURI

Algierczyk statystycznie nie zaliczył najgorszego meczu – wygrał osiem z 10 pojedynków, wykreował fantastyczną okazję Jørgenowi Strand Larsenowi. Z drugiej strony zupełnie nie kwapił się, aby podbiec do strzelającego Conora Chaplina przy pierwszej bramce, mimo że ten niezwykle długo składał się do uderzania. Z kolei po przerwie kompletnie zgubił Wesa Burnsa na lewym skrzydle przy kontrze Ipswich i tylko katastrofalne pudło Liama Delapa uratowało mu honor. Jednak w doliczonym czasie gry jego przegrany pojedynek w powietrzu z Jackiem Taylorem przy dośrodkowaniu z narożnika pozbawił Wolves punktów w tym meczu, a dzień później Gary’ego O’Neila pracy na Molineux. Wiemy też, że Aït-Nouri nie zagra w pierwszym meczu jego następcy, bo po końcowym gwizdku dostał drugą żółtą kartkę za udział w szamotaninie.

ANDREW ROBERTSON

Szkot był zdecydowanie najgorszym zawodnikiem w meczu Liverpoolu z Fulham, choć zagrał nieco ponad kwadrans. Już w 16. minucie spotkania otrzymał czerwoną kartkę po faulu ratunkowym wynikającym ze złego przyjęcia piłki. Liverpool mimo wszystko zdołał zremisować, ale 30-latek bez wątpienia ponosi odpowiedzialność za stratę punktów The Reds w spotkaniu, które powinni wygrać.

POMOCNICY

MATHEUS NUNES

Manchester City prowadził w derbach i niespecjalnie drżał o to przewagę do samej końcówki meczu – aż do momentu, gdy Portugalczyk zaliczył fatalne podanie do tyłu. Złym wycofaniem oddał piłkę Amadowi Diallo, by ledwie kilka sekund później go sfaulować w polu karnym i dać United jedenastkę na 1:1. W tym momencie zaczęła się implozja Obywateli. Nie będzie chyba nadużyciem, jeśli stwierdzimy, że Nunes przegrał im mecz, a przynajmniej to od niego wszystko się zaczęło.

HAMZA CHOUDHURY

Choudhury w spotkaniu z Newcastle United przyjął rolę obserwatora widowiska. Miejsce miał nie najgorsze, bo na samej murawie St James’ Park, więc mógł z bliska oglądać poczynania piłkarzy Srok. Najpierw przypatrywał się jak Anthony Gordon ścina w jego kierunku i strzela z dystansu na bramkę Hermansena. Dziesięć minut później ponownie z jego strefy poszło uderzenie Joelintona. W obu przypadkach pomocnik nawet nie zrobił kroku w stronę rywali. Jeszcze przed przerwą niecelnie zagrał na prawe skrzydło, z czego poszedł natychmiastowy kontratak Newcastle (oczywiście nawet nie próbował naprawiać swojego błędu powrotem do defensywy, człapiąc w środku pola). Na koniec kompletnie odpuścił Lewisa Halla przy stałym fragmencie, dając mu czas i miejsce na dogranie na dalszy słupek do Alexandra Isaka przy bramce na 0:3. Absolutny DISASTERCLASS.

FLYNN DOWNES

Najlepszym podsumowaniem jego bezradności w pierwszej połowie starcia ze Spurs niech będzie pojedynek z Djedem Spence’em przy golu na 0:1. Pomocnik Świętych nie był w stanie zatrzymać rywala po piłkarsku, więc próbował ściągnąć go na murawę, ale… i tak nie dał rady. Całe szczęście, że Koguty po przerwie, przy prowadzeniu 5:0, zdjęły nogę z gazu, bo byłoby jeszcze bardziej upokarzająco.

NAPASTNICY

JEREMY DOKU

Od Belga wypadałoby oczekiwać, że zrobi wiatr i różnicę, gdy rywale mają dobrze zorganizowaną defensywę. Jak się jednak okazało, kompletnie nie poradził sobie z Noussairem Mazraouim, choć w teorii powinien mieć zdecydowaną przewagę szybkości nad Marokańczykiem. Festiwal strat, nieudanych dryblingów (aż siedem z 11 prób) oraz braku pomysłu na jakiekolwiek ożywienie ataków Obywateli w derbach.

GABRIEL MARTINELLI

Słabiuteńki występ Brazylijczyka w starciu z Evertonem. Miał odciążyć zatłoczoną prawą stronę Arsenalu, ale na lewej flance zupełnie nie dawał nawet odrobiny błysku. Rzadko kiedy okazywał się lepszy od 39-letniego Ashleya Younga i był często niechlujny z piłką przy nodze. Nie zaliczył nawet jednej udanej próby dryblingu (na pięć!). Miał jedną sytuację z ostrego kąta pod koniec pierwszej połowy, ale Jordan Pickford poradził sobie z jego strzałem. Na ostatni kwadrans Mikel Arteta wprowadził w jego miejsce Leandro Trossarda.