Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 15. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ANDRÉ ONANA

Andre Onana ogólnie spisuje się dobrze w obecnym sezonie, ale w spotkaniu z Nottingham Kameruńczyka nawiedziły najgorsze koszmary z jego debiutanckiego sezonu na Old Trafford. Fatalna interwencja przy strzale Morgana Gibbsa-White, gdzie piłka leciała w środek bramki Manchesteru United. Niezrozumiałe zachowanie do spółki z Lisandro Martinezem po zgraniu piłki głową Chrisa Wooda wprost do bramki. Dwa gole idą na jego konto.

OBROŃCY

KYLE WALKER

W tym sezonie Anglik notuje słabe występy w niemal każdym spotkaniu. Pep Guardiola jednak zdaje się wciąż wierzyć w swojego ,,żołnierza” i nie zamierza z niego rezygnować, mimo ewidentnego spadku formy. Przeciwko Crystal Palace maczał palce w obu straconych golach. Przy pierwszym utrzymał w grze Daniela Muñoza, łamiąc linię spalonego. Przy drugim dał się totalnie zdemolować Maxence’owi Lacroix w pojedynku główkowym.

TAYLOR HARWOOD-BELLIS

Nie no, ale żeby obrońca Southampton popełnił błąd, po którym drużyna traci gola? Kto to słyszał? A tak na serio – stoper Świętych nie popisał się przy jedynej bramce spotkania z Aston Villą. Miał prostą piłkę do opanowania, a wpakował się z nią prosto w Jhona Durana, który ją przejął i popędził sam na sam. Znów ta sama płyta. Wpadka w defensywie i w efekcie przegrana. Jak oni to dobrze znają na St Mary’s…

IGOR JULIO

Igor Júlio wszedł w 89. minucie w miejsce Kauro Mitomy, aby zabezpieczyć dostęp do bramki po tym, jak Jamie Vardy dał gospodarzom gola kontaktowego. Niestety, zamiast zapanować nad wydarzeniami na boisku i utrzymać korzystny rezultat, brazylijski obrońca wpadł na pomysł, aby pobawić się dryblera przed swoją szesnastką. Skończyło się kompromitującą stratą na rzecz Stephy’ego Madvidiego, a ostatecznie golem na 2:2. Impuls z ławki był, ale nie w tę stronę, co trzeba.

LISANDRO MARTINEZ

Lisandro Martinez, podobnie jak jego kolega z bramki, nie może zaliczyć swojego występu do miana tych udanych. Mecz z Tricky Trees był ogólnie kompromitujący dla całej defensywy Czerwonych Diabłów, ale do Argentyńczyka można mieć chyba szczególne zarzuty. Przegrane pojedynki główkowe, w tym kluczowy przy złym kryciu Milenkovicia przy rzucie rożnym dla Nottingham, co poskutkowało szybką utratą bramki oraz nieporozumienie z André Onaną i pozwolenie na stratę kuriozalnego gola po zgraniu piłki głową Chrisa Wooda były gwoździem do trumny przy finalnej ocenie występu Martineza.

MARC CUCURELLA

Można żartobliwie zapytać, czy powinniśmy tu wrzucić Cucurellę, czy jego obuwie. Hiszpan z pewnością zostanie zapamiętany po meczu z Tottenhamem przez dwa poślizgi prowadzące do bramek Dominica Solanke i Dejana Kulusevskiego. Lewy obrońca wpakował swój zespół w niemałe kłopoty w pierwszym kwadransie, po czym szybko zmienił korki na nowe. Po końcowym gwizdku wrzucił zdjęcie, na którym problematyczne buty wylądowały w koszu, ale i tak sobie nagrabił. Przynajmniej udało się odrobić straty z nawiązką…

POMOCNICY

YVES BISSOUMA

Linia pomocy Tottenhamu była całkowicie pogubiona w meczu z Chelsea, a Yves Bissouma był jej jednym z jej najgorszych graczy. Wisienka na torcie występu pomocnika Spurs to z pewnością rzut karny sprokurowany przez niego faulem na Moisesie Caicedo. Malijczyk w absolutnie nieprzemyślany sposób zatrzymał Ekwadorczyka, a jedenastkę na gola zamienił Cole Palmer.

PAPE MATAR SARR

Można tu w sumie zrobić kopiuj-wklej streszczenia występu Bissoumy. Senegalczyk nie potrafił uspokoić sytuacji w środku pola, gdy Chelsea przycisnęła i odwróciła losy meczu z 2:0 na 2:4, a w dodatku również sprowokował bezsensowną jedenastkę zamienioną na gola. Po co pchał Cole’a Palmera, który uciekał od bramki? Tego nie wie chyba nawet on sam.

ALEJANDRO GARNACHO

Argentyńczyk zaliczył kolejny mecz pod wodzą Rúbena Amorima, w którym pozostawał poza grą przez większość czasu. Przeciwko Nottingham Forest pokazał się właściwie tylko przy pierwszej bramce dla Czerwonych Diabłów, gdy w tempo wyszedł do podania Manuela Ugarte, ale zmarnował dobrą okazję. Miał jednak szczęście, bo Matz Sels zbił piłkę pod nogi Rasmusa Højlunda. Bał się pojedynków z obrońcami, zwłaszcza z Olą Ainą. Portugalski szkoleniowiec stracił do niego cierpliwość już po godzinie.

NAPASTNICY

JORDAN AYEW

Ayew wskoczył do podstawowej jedenastki w miejsce Facundo Buonanotte (Argentyńczyk nie mógł zagrać z macierzystym klubem), ale nie dał żadnych argumentów Ruudowi van Nistelrooyowi. Pierwsza bramka zdecydowanie idzie na jego konto, bo nie za bardzo kwapił się z doskokiem do Tariqa Lampteya, który przepięknym uderzeniem ze skraju szesnastki dał prowadzenie gościom. Zresztą gdy miał bronić, był mijany jak tyczka. Również w ataku ciężko mu się było odnaleźć. Zaliczył sporo strat i podejmował bardzo słabe decyzje w obrębie szesnastki. Zmieniony już po godzinie gry.

ADAM ARMSTRONG

Southampton nie dojechało na spotkanie na Villa Park, a jego napastnicy tym bardziej. Ekipa Russella Martina wyszła na dwie dziewiątki, które razem oddały aż dwa (zablokowane) strzały. Ani jedno z nich nie było jednak dziełem Armstronga. Były gracz Blackburn zaliczył kolejny bardzo frustrujący występ. Przegrał wszystkie cztery pojedynki na ziemi, zaliczył ledwie 20 kontaktów z piłką oraz wykonał 13 udanych podań. Ten sezon dobitnie weryfikuje jego umiejętności na poziomie Premier League.