W środowym meczu pomiędzy Aston Villą, a Brentford swoje pierwsze minuty w tym sezonie Premier League rozegrał Tyrone Mings. Dla Anglika był to powrót do gry w lidze angielskiej po 480 dniach nieobecności. Co prawda obrońca zagrał już wcześniej w meczach Carabao Cup i Ligi Mistrzów, ale na powrót do składu w meczu ligowym musiał poczekać aż do środowego wieczoru.

W sierpniu 2023 roku 31-letni Anglik doznał kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie, która wykluczyła go z gry na ponad rok. O swojej walce o powrót do zdrowia opowiedział w niedawnym wywiadzie.

„Były chwile, w których myślałem, że nie będę w stanie wrócić na boisko. Kontuzja kolana była naprawdę poważna i pojawiło się wiele komplikacji po drodze. Kiedy myślę o tym, gdzie byłem, złe dni w futbolu nie wydają się takie złe. Nie myślałem, że to ostateczny koniec. Zdarzały się jednak momenty, kiedy miałem wrażenie, że walę głową w mur i nie ma żadnych postępów. Jedyne, co mogłem zrobić to iść dalej przed siebie mimo przeciwności losu. Musisz znaleźć w sobie odpowiednie pokłady motywacji zewnętrznej czy wewnętrznej. Ludzie w klubie bardzo mi pomogli, ponieważ wielu z nich wcześniej przechodziło taką kontuzję. Dzięki ich wsparciu jako kolektyw daliśmy sobie z tym radę”mówił Mings.

Obrońca podkreślił również wkład kibiców w jego powrót na boisko, doceniając słowa wsparcia, które od nich otrzymywał.

„Podobał mi się dzisiejszy wieczór na Villa Park. Powrót na boisko, atmosfera i wiadomości, które dostałem od fanów, były naprawdę wzruszające. Wrzawa, jaka zapanowała na stadionie, po wyczytaniu mojego nazwiska pokazała, że było to naszą wspólną drogą”.

Aston Villa po 14 kolejkach Premier League zajmuje 8. miejsce w Premier League z dorobkiem 22 punktów.