Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

MADS HERMANSEN

W naszym kraju mówi się często, że ciężka praca popłaca. Hermansen się napracował i dzięki temu Leicester wygrało w trenerskim debiucie Ruuda van Nistelrooya na King Power Stadium. Duńczyk zatrzymał aż siedem strzałów Młotów. Dwukrotnie świetnie bronił „na instynkt” – przy uderzeniach Danny’ego Ingsa i Jarroda Bowena w pierwszej połowie. I choć w samej końcówce stracił czyste konto, nie zmienia to jego wysokiej oceny.

OBROŃCY

DEAN HUIJSEN

To tylko wychillowany ziomeczek, który zaliczył dobry występ w obronie i jeszcze dorzucił zwycięskiego gola. Młodzieżowy reprezentant Hiszpanii był bohaterem spotkania z Tottenhamem. Z tyłu nie dał się ani razu ograć rywalom, dominował też w powietrzu. No i grą w powietrzu zagwarantował również Wisienkom wygraną 1:0, bo trafił do siatki głową po wrzutce z rzutu rożnego. Doceniamy też cieszynkę nawiązującą do ostatnich memowych trendów.

WILLIAM SALIBA

Szef, dyrygent, absolutny dominator. Francuz wymiatał w meczu z Manchesterem United. Ofensywa Czerwonych Diabłów nie stworzyła właściwie żadnego zagrożenia z gry i w dużej mierze było to zasługą właśnie lidera obrony Kanonierów. Na dokładkę do rewelacyjnego występu z tyłu musimy oczywiście doliczyć mu też gola na 2:0. Może i lekko szczęśliwego, bo strzelonego… tyłkiem, ale nawet do takiego trafienia wymagane jest dobre odnalezienie się w szesnastce!

ASHLEY YOUNG

Ashley Young w meczu z Wolves zagrał tak jakby przeżywał drugą młodość. Anglik świetnie przymierzył z rzutu wolnego, dzięki czemu zaliczył swoje pierwsze ligowe trafienie w barwach Evertonu. Oprócz tego piłkarz The Toffees świetnie spisał się też w destrukcji, pomagając zachować czyste konto.

POMOCNICY

MOHAMED SALAH

Kolejny popis Egipcjanina w aktualnym sezonie Premier League. Po rewelacyjnym w jego wykonaniu spotkaniu z Manchesterem City, na St James’ Park 32-latek znów siał postrach wśród rywali, zapisując na swoim koncie asystę i dwa trafienia, dając gościom jeden punkt pomimo błędów stojącego w bramce Caoimhína Kellehera i wskakując na pozycję liderę w tabeli strzelców. Właściwie ciężko stwierdzić, czy bardziej dostojne było ostatnie podanie fałszem do Curtisa Jonesa na 1:1, czy podbicie sobie piłki, obrót o 180 stopni i strzał po długim słupku na 3:2. Poezja.

ALEX IWOBI

Spotkanie z Brightonem zaczęło się dla Nigeryjczyka przedwczesnym prezentem mikołajkowym, gdy Bart Verbruggen podał prosto pod jego nogi. Pomocnik Fulham opanował piłkę i spokojnie wpakował ją do bramki, otwierając wynik meczu. W końcówce ustalił go z kolei na 3:1, dobrze utrzymując się przy futbolówce w tłoku w szesnastce i przymierzając w dolny róg. Do tego klasycznie – dużo pojedynków, sporo biegania, czasem trochę chaosu. Tym razem jednak zrobił dużą różnicę na plus.

BOUBACAR KAMARA

Kamara wymiatał podczas spotkania z Brentfordem. Prezentował się dobrze w destrukcji, świetnie operował piłką. Ani razu nie pomylił się, podając do kolegów. Zapoczątkował też akcje bramkową na 1:0 świetnym zwrotem na własnej połowie pomimo presji dwóch rywali. Serce i mózg zespołu The Villans.

JEREMY DOKU

Jeremy Doku był niezwykle przebojowy w spotkaniu z Nottingham. Dobrze wyglądała współpraca Belga z jego rodakiem, Kevinem De Bruyne, która zaowocowała m.in. asystą przy bramce kapitana Obywateli. Skrzydłowy Manchesteru City na dodatek sam strzelił gola, który zamknął spotkanie na Etihad i przypieczętował pierwszą od ponad miesiąca wygraną mistrzów Anglii.

NAPASTNICY

MORGAN ROGERS

Autor pierwszej bramki dla The Villans w meczu z Brentfordem. Najpierw pognał w kierunku bramki Pszczół, oddał piłkę na skrzydło do Olliego Watkinsa, otrzymał podanie zwrotne i uderzył sprzed pola karnego w samo okienko. Był motorem napędowym w ekipie Unaia Emery’ego, raz po raz przeprowadzając kąśliwe szarże środkiem pola. Kilka chwil po swojej bramce wypracował znakomitą okazję Leonowi Bailey’owi, a w samej końcówce również Johnowi Duranowi. W dodatku (choć trochę szczęśliwie) to po jego wrzutce w szesnastkę gości gola strzelił Matty Cash, który przytomnie zamknął akcję na długim słupku, gdy pojedynek w powietrzu przegrał Watkins. Doskonały wieczór.

ALEXANDER ISAK

Gdy podczas meczu z Crystal Palace opuszczał boisko z urazem, na twarzach fanów Newcastle United widzieliśmy wielkie zmartwienie. Przeciwko Liverpoolowi Isak bardzo dobrze pokazał, czemu aż tak się obawiali. Szwed wziął na swoje barki odpowiedzialność za ofensywę Srok. Strzelił pięknego gola na 1:0, asystował Anthony’emu Gordonowi. Kolejny raz gra ekipy z Tyneside w ataku opierała się właśnie na nim.

CHRISTOPHER NKUNKU

Nkunku wyszedł w spotkaniu ze Świętymi w miejsce Nicolasa Jacksona i świetnie sobie poradził na szpicy ataku Chelsea. Choć samych kontaktów z piłką i podań w ciągu meczu nie wykonał za wiele, to jednak wywiązał się ze swojej roli, przytomnie strzelając ze skraju pola karnego do pustej bramki oraz niejednokrotnie swoim ruchem kreując przestrzeń w szesnastce dla kolegów. Tych trafień mogło być więcej, ale raz przeniósł piłkę z główki ponad bramką, a raz trafienia pobawił go… Cole Palmer, który dopadł do piłki, zanim ta wtoczyła się do bramki. Francuz zamiast dubletu skończył więc z golem i asystą, ale chyba niespecjalnie ma powody, by się z tego powodu smucić.