Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 8. kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ALPHONSE AREOLA

Francuz aż czterokrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki w ostatniej ligowej potyczce z Tottenhamem. Obronił kilka strzałów ekipy Kogutów, ale nie ustrzegł się też błędów. Szczególnie przy trzecim trafieniu Spurs można mieć do niego sporo pretensji. Lepiej zachować mógł się też przy uderzeniu Dejana Kulusevskiego, które miał na rękach, ale ostatecznie futbolówka wpadła do bramki, a także przy golu Heung-min Sona na 4:1, przy którym dał się łatwo pokonać z dość ostrego kąta.

OBROŃCY

JOACHIM ANDERSEN

Przeciwko Aston Villi cała defensywa Fulham nie wyglądała zbyt dobrze, bo straciła przecież trzy bramki, ale na negatywne wyróżnienie zasłużył Joachim Andersen. Czerwona kartka otrzymana za faul na Olliem Watkinsie, który mu się urwał, przelała czarę goryczy podczas fatalnej drugiej połowy w wykonaniu gospodarzy.

JEAN-CLAIR TODIBO

Fatalny występ w wykonaniu Francuza. Przegrywał niemal każdy pojedynek w defensywie z napastnikami Tottenhamu. Był spóźniony przy wielu akcjach ofensywnych Kogutów. Na domiar złego był zaplątany w absurdalną bramkę samobójczą z udziałem Alphonse’a Areoli. Mecz do zapomnienia dla obrońcy West Hamu.

JAKUB KIWIOR

Trzeba przyznać, że Kiwior wszedł z ławki w trudnym momencie meczu przeciwko Bournemouth. Drużyna Mikela Artety grała w dziesiątkę od 30. minuty spotkania za sprawą czerwonej kartki dla Williama Saliby. Kuba pojawił się na boisku w celu zabezpieczenia linii defensywnej Kanonierów. Niestety Polak w drugiej połowie za sprawą złego podania w strefie obronnej w dużym stopniu przyczynił się do sprokurowania rzutu karnego przez Davida Rayę. Dwie minuty później trener Arsenalu zdjął z boiska reprezentanta Polski.

POMOCNICY

WES BURNS

Skrzydłowy Ipswich Town był kompletnie nieefektywny w ofensywie. Nie pokazał żadnych ciekawych zagrań, żadnego wartościowego dryblingu, ani razu nie wrzucił udanie do partnerów. Nie wygrał też ani jednego pojedynku z przeciwnikami. Zaliczył za to fatalne zachowanie przy bramce na 1:0 dla Evertonu, gdy zaplątał się we własnym polu karnym i oddał piłkę rywalom, co dało im trafienie.

LUCAS PAQUETA

Brazylijczyk w ostatnich tygodniach nie kreuje, nie strzela, nie angażuje się w obowiązki defensywne. Jest ogromnym problemem dla Julena Lopetegui’ego. Nie inaczej był w spotkaniu ze Spurs, w którym zapomniał pokryć Brennana Johnsona przy dośrodkowaniu w pierwszej połowie (na jego szczęście Walijczyk nie trafił do bramki w idealnej sytuacji). Nie nacisnął nawet Yvesa Bissoumy przy drugim golu dla gospodarzy, a trzecia bramka padła po jego niepotrzebnej stracie w środku pola. Zmieniony już po godzinie gry.

MOHAMMED KUDUS

Fakt, Mohammed Kudus strzelił jedyną bramkę West Hamu w przegranym meczu z Tottenhamem. Trzeba przyznać że nawet do końca drugiej połowy Ghańczyk prezentował się z naprawdę dobrej strony. Jednak gdy wynik w drugiej połowie spotkania był już sprawą przesądzoną, z piłkarzy West Hamu zaczęła wylewać się frustracja. Największym boiskowym chamstwem wykazał się Kudus. Łącznie przy jednej akcji był zamieszany bodaj w trzykrotne złamanie przepisów. Najpierw kopiąc Micky’ego van de Vena i uderzając go w twarz, przy okazji okładając Richarlisona i Pape Matara Sarra. Reprezentanta Ghany czeka teraz kara zawieszenia.

RYAN FRASER

Anglik wszedł na murawę w 62. minucie, przy stanie 2:0 dla Southampton. Opuścił ją niewiele ponad 10 minut później z czerwoną kartką i udziałem przy dwóch straconych golach. 30-latek miał spore problemy z Abdulem Fatawu. Przy trafieniu na 2:1 zmiennik Leicester ograł go, zanim wyłożył piłkę Facundo Buonanotte. W sytuacji, która przyniosła rzut karny skutkujący golem na 2:2, nie upilnował Ghańczyka, który oddał celny strzał głową, a potem sfaulował próbującego go dobić do pustej bramki Jamiego Vardy’ego, za co wyleciał z murawy. A co gorsza osłabieni Święci stracili jeszcze bramkę na 2:3 w samej końcówce.

NAPASTNICY

JADEN PHILOGENE

Anglik zameldował się na boisku w 61. minucie spotkania z Fulham i choć brakowało naprawdę niewiele, to nie zdołał dograć tego do końca. Z boiska wyleciał kilka minut przed końcowym gwizdkiem, a to wszystko za sprawą dwóch żółtych kartek, które 22-latek otrzymał na przestrzeni zaledwie czterech minut. Popełnił dwa faule, które na tym etapie meczu i z pewnym wynikiem (bo Aston Villa miała wówczas dwubramkowe prowadzenie) były zupełnie niepotrzebne. Warto podkreślić, że nie wszyscy zgadzają się z drugim napomnieniem dla piłkarza The Villans, jednak mając już jedną żółtą kartkę na koncie, Philogene powinien wystrzegać się jakiegokolwiek kontaktu z rywalem.

ALEXANDER ISAK

Szwed ma spore kłopoty z wykańczaniem akcji, od kiedy wrócił do gry po wyleczeniu urazu. Mecz z Brighton przy dobrych wiatrach mógł zakończyć nawet z hat-trickiem na swoim koncie, bowiem oddał aż siedem uderzeń na bramkę Barta Verbruggena (aż cztery celne). Co więcej, najlepsze okazje miał jeszcze przy stanie 0:0, zanim Danny Welbeck otworzył wynik spotkania. Jednak najpierw ze środka pola karnego uderzył prosto w kolegę z drużyny, a następnie przegrał pojedynek sam na sam z holenderskim golkiperem.

LEANDRO TROSSARD

Występ Trossarda przeciwko Bournemouth zostanie zapamiętany z sytuacji, w której wsadził na konia Williama Salibę. Katastrofalne wycofanie piłki w przyczyniło się do tego, że Arsenal musiał kończyć mecz w dziesiątkę po faulu ratunkowym Francuza. Poza tym zajściem, ciężko sobie przypomnieć Trossarda podczas istotnych akcji ofensywnych Kanonierów w meczu z Wisienkami.