Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka 4. kolejki Premier League.
JORDAN PICKFORD
W tym tygodniu wybór bramkarza do naszej antyjedenastki kolejki nie był łatwy. I wcale nie było to spowodowane wieloma opcjami wyboru na tej pozycji, a faktem, że właściwie żaden golkiper podczas ostatniej serii gier angielskiej ekstraklasy nie zaliczył występu, który od razu skazywałby go na wpisanie do naszego zestawienia hańby. Ostatecznie padło na Pickforda, który w meczu z Aston Villą odnotował kilka ponadprzeciętnych interwencji, ale jednocześnie stracił aż trzy bramki. Przy dwóch ostatnich nie miał szans, ale przy pierwszym trafieniu Watkinsa mógł zrobić nieco więcej.
WESLEY FOFANA
Fofana był przez większość spotkania na Vitality Stadium niepewny i zaliczył kilka strat. Być może wszystkie te mniejsze wpadki uszłyby mu płazem, gdyby nie katastrofalne podanie do Roberta Sáncheza z pierwszej połowy, gdy wsadził na minę hiszpańskiego golkipera, doprowadzając do rzutu karnego dla Bournemouth. Na jego szczęście kolega z drużyny obronił uderzenie Evanlinsona, czym uratował i czyste konto, i szansę na trzy punkty.
MARC GUÉHI
Można mieć wątpliwości co do zachowania Anglika przy obu golach dla Leicester. Przy pierwszym swoim niskim ustawieniem utrzymał w grze Jamie’ego Vardy’ego, a potem przegrał z Anglikiem pojedynek szybkościowy i fizyczny. Przy drugim nie zdołał przeciąć wrzutki, która śmignęła mu tuż nad głową, choć interwencję mógł mu trochę utrudnić wspomniany już Vardy, skaczący do niej tuż przed nim. Ostatecznie Guéhi raczej nie ma zbytnich powodów do zadowolenia.
JACK STEPHENS
Głupi, niebezpieczny, bezsensowny i kompletnie niepotrzebny faul zapewnił zawodnikowi Southampton miejsce w naszej antyjedenastce. Anglik ewidentnie nie wytrzymywał już napięcia i na rozładowanie emocji wybrał sobie właśnie taki sposób. Na zegarze niemal 80. minuta spotkania, zwycięstwo Manchesteru United wygląda na przesądzone, a 30-latek decyduje się brutalnie zaatakować Garnacho. Wyprostowana noga w powietrzu trafiła prosto w kolano Argentyńczyka. Tutaj nie ma o czym dyskutować – celem stopera The Saints z pewnością nie była piłka. Z kronikarskiego obowiązku musimy też odnotować, że pomijając nawet czerwoną kartkę, Stephens rozegrał po prostu bardzo słabe zawody. Złamał chociażby linię spalonego przy pierwszym golu rywali. W ogólnym rozrachunku od portalu WhoScored za ten występ otrzymał notę 5,56 – dotychczas najniższą w obecnej kampanii Premier League.
https://twitter.com/footballpund10/status/1834943734447796250?s=46&t=5WJtAU1BhurRc7DLpVbYZA
ILLA ZABARNY
Przez większą część meczu Chelsea nie stwarzała większego zagrożenia pod bramką Bournemouth, ale jak już to zrobiła, to Ukrainiec się nie popisał. Stoper Wisienek mocno zagubił się, gdy Jadon Sancho dograł do Christophera Nkunku. Pilnował na radar, potem kręcił się nieskładnie, nie potrafił go przepchnąć. Chwilowy brak koncentracji kosztował utratę wszystkich punktów w starciu, w którym ekipa Andoniego Iraoli stworzyła sobie zdecydowanie więcej dogodnych okazji od rywali.
MOHAMED SALAH
Egipcjanin podczas konfrontacji z Nottingham Forest był zupełnie niewidoczny, a jeżeli już zdołało mu się znaleźć przy piłce to najczęściej kończyło się to stratą futbolówki lub strzałem z nieprzygotowanej pozycji. Lider The Reds nie potrafił w żaden sposób konkretnie zagrozić bramce rywali. Gubił się zarówno w chwili, gdy decydował się na indywidualną akcję i pójście w drybling, jak i przy próbie podania do lepiej ustawionego partnera. Zdecydowanie była to ta najgorsza wersja Mo.
DOMINIK SZOBOSZLAI
Wszystkie jego starania zawsze okazywały się zupełnie nadaremne. Węgierskiemu pomocnikowi zawsze brakowało precyzji przy najważniejszym kontakcie lub podaniu w pobliżu bramki rywali. Frustrował kibiców oraz swoich partnerów wieloma niedokładnymi zagraniami lub kompletnie bezsensownymi wyborami. Zdecydowanie nie był to udany występ dla reprezentanta Madziarów.
JACK HARRISON
Czasami cały występ może przekreślić jedno głupie zachowanie – faul czy wielkie pudło. W tym przypadku był to jednak błąd prowadzący do utraty bramki. Bramki, która była niezwykle bolesna, bo doprowadziła do remisu, tym samym roztrwaniając dwubramkową przewagę The Toffees. Anglik niezgrabnie skierował piłkę wprost pod nogi Olliego Watkinsa. Harrison próbował przeciąć nadlatująca piłkę, ale zrobił to w tak nieporadny sposób, że futbolówka poleciała w poprzek pola karnego i dopadł do niej napastnik The Villans, a ten nie zwykł marnować przecież takich sytuacji.
⚽️Ollie Watkins
Aston Villa 2-2 Everton pic.twitter.com/QHxpB5wbhV— PL Goals (@_PL_Goals) September 15, 2024
BRENNAN JOHNSON
W starciu z Arsenalem skrzydłowy Tottenhamu wyglądał trochę jak zacięta płyta. Praktycznie każdą akcję kończył płaskim dograniem w pole karne, ale to nie dawało kompletnie żadnych efektów. Gdy już miał okazję do oddania strzału na bramkę Kanonierów, uderzał zwyczajnie słabo lub niecelnie. Kompletnie bezproduktywny występ.
CAMERON ARCHER
Cameron Archer do spotkania z Manchesterem United nigdy nie wykonywał rzutu karnego w meczu w seniorskiej piłce. Jego próba przeciwko André Onanie pokazała, dlaczego trenerzy nie ufali mu w tej kwestii. Gdy Święci nabierali rozpędu i mogli po raz pierwszy w sezonie objąć prowadzenie, 22-latek nie za bardzo utrudnił interwencję kameruńskiemu golkiperowi ani przy pierwszym strzale, ani przy dobitce. Co było potem, wszyscy wiedzą. Beniaminek się totalnie posypał. Poza nietrafioną jedenastką rzadko dawał pretekst, by o nim wspomnieć (co obrazuje 1/5 wygranych pojedynków), a Russell Martin zapewnił mu zjazd do bazy już w 62. minucie.
MICHAIL ANTONIO (2)
W obliczu kontuzji nowego napastnika West Hamu – Niclasa Füllkruga, Julen Lopetegui musiał poszukać zastępstwa. Wybór padł na Antonio, a ten nie wywiązał się najlepiej z postawionego mu zadania. Na boisku spędził zaledwie 45 minut, po przerwie siedział już na ławce rezerwowych. W tym czasie napastnik Młotów nie zrobił zupełnie nic, za co moglibyśmy go pochwalić. Jeden zablokowany strzał, wiele niecelnych zagrań i kompletnie bezzębny występ. To już kolejny raz, kiedy 34-latek udowadnia, że nie jest w stanie stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką rywali.