Kolejna seria spotkań za nami! Jak zwykle nie zabrakło emocji, a nasi redaktorzy postanowili wyróżnić tych, którzy na to w ich opinii zasłużyli. Po zaciętym głosowaniu, tak przedstawia się jedenastka najlepszych zawodników minionej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

DAVID RAYA

To był kolejny wyborny występ golkipera Arsenalu! Hiszpan zachował drugie czyste konto w tym sezonie. Obronił łącznie 3 strzały zawodników Aston Villi. Wszystkim w pamięci najbardziej zapadła jednak jego kosmiczna parada przy uderzeniu Olliego Watkinsa. Raya leżał na murawie po tym, jak piłka uderzyła w poprzeczkę, a Watkins strzelał „szczupakiem” z odległości około 5 metrów od bramki. Mimo tego, golkiper Kanonierów zdążył wybić się w górę jak sprężyna i sparować piłkę do boku. Kilkanaście minut później Leandro Trossard zdobył bramkę na 1:0 dla Armat. Już teraz możemy powiedzieć, że była to jedna z najlepszych interwencji całej bieżącej kampanii.

OBROŃCY

IBRAHIMA KONATÉ

Liverpool pokonał Brentford 2:0 w ligowym debiucie trenera Arne Slota na Anfield. The Reds przez zdecydowaną większość meczu kontrolowali przebieg spotkania, ale zdarzały im się też chaotyczne fragmenty, w których do głosu próbowali dojść rywale. Wówczas na wysokości zadania stawał Ibrahima Konate. Wyłączył z gry Bryana Mbuemo i świetnie asekurował wychodzącego wyżej Trenta Alexandra-Arnolda. Królował w pojedynkach powietrznych. Wygranie jednego z nich zapoczątkowało kontratak, który przyniósł pierwszego gola dla piłkarzy z Anfield. Francuz bardzo udanie antycypował zamiary rywali przy dryblingach oraz długich podaniach na otwarte pole. Był po prostu prawdziwą ostoją bloku obronnego Liverpoolu.

MAX KILMAN

W obronie nie można mu było nic zarzucić. Był solidny, pewny, dominował w powietrzu, bardzo skutecznie operował też piłką. Do świetnego meczu z tyłu, ukoronowanego czystym kontem, dołożył też naprawdę imponującą asystę. Ruszył z piłką spod własnego pola karnego, urwał się Eberechiemu Eze, minął Adama Whartona i po przebiegnięciu połowy boiska dograł do wychodzącego na skrzydle Jarroda Bowena. Ten po wygraniu pojedynku z Chadim Riadem wpakował piłkę do siatki, ustalając wynik meczu z Crystal Palace na 2:0.

JAN PAUL VAN HECKE

Był nieco bardziej aktywny w defensywie niż jego koledzy po lewej stronie boiska, co zaowocowało aż 3 przechwytami i 4 odbiorami. W pierwszej połowie niemalże bezbłędny, pokazując jak umiejętnie wykorzystać swoje warunki fizyczne – zwłaszcza bardzo długie nogi – i zachować odpowiedni balans pomiędzy agresją a opanowaniem, aby maksymalnie utrudnić życie przeciwnikom. Po przerwie miał pecha, wpychając piłkę do własnej bramki po szarży Amada Daillo, ale to w zasadzie jedyne, co można mu wytknąć po potyczce na The Amex.

MICKY VAN DE VEN

Do czystego konta holenderski stoper dołożył jedną z najlepszych asyst na tym etapie sezonu angielskiej ekstraklasy. Van de Ven popędził z piłką od własnego pola karnego do szesnastki oponentów i kapitalnie wyłożył piłkę do Sona, który wpakował futbolówkę do siatki. 23-letni środkowy obrońca bezbłędnie radził sobie również we wszystkich elementach gry defensywnej.

POMOCNICY

NONI MADUEKE

Jeszcze w nocy z soboty na niedzielę podpadł kibicom Wolverhampton Wanderers, gdy nazwał na Instagramie ich miasto „zadupiem”. Na Molineux przywitały go więc gwizdy. Odpowiedział na nie… hattrickiem, więc chyba najlepiej, jak tylko mógł. Między 49. a 63. minutą Chelsea rozegrała trzy podobne akcje. Cole Palmer oddawał do Madueke na prawe skrzydło, a ten za każdym razem znajdował drogę do bramki José Sá. Ostatnio pojawiały się plotki mówiące o tym, że 22-latek może zostać sprzedany. Jeśli ktoś w klubie o tym myślał, to chyba już przestał.

YVES BISSOUMA

To była ta najlepsza wersja Yvesa Bissoumy. Malijczyk rozpoczął strzelaninę gospodarzy z Evertonem, zdobywając swoje pierwsze trafienie dla Spurs fantastycznym uderzeniem z dystansu prosto pod poprzeczkę bramki Jordana Pickforda. W dodatku pociągał za sznurki w środku pola – dobrze operował piłką, często imponująco zmieniał kierunek gry długimi przerzutami i w razie potrzeby wkraczał przed linię obrony, gdy nadeszła potrzebna zatrzymania ataków ze strony The Toffees. Znakomity występ.

COLE PALMER

Palmer do Madueke raz, Palmer do Madueke dwa i Palmer do Madueke trzy. Niesamowitą powtarzalność złapała ta dwójka w drugiej połowie starcia na Molineux. Cole za każdym razem w kontrataku zagrywał na prawa stronę pola karnego, a Noni skrupulatnie wykańczał jego podania.

Sam reprezentant Anglii też bramkę dołożył i to jeszcze przed przerwą, gdy, wykorzystując dalekie wyjście José Sá, umiejętnie przelobował Portugalczyka, wyprowadzając Chelsea na prowadzenie 2:1. Na minus można mu zapisać zmarnowaną sytuację z początku meczu, gdy piłka utknęła mu pomiędzy nogami, jednak czy po spotkaniu z golem i trzema asystami ktokolwiek o tym będzie pamiętał…

LUIS DIAZ

Kolumbijski magik znów czarował na Anfield! Wielokrotnie problemem skrzydłowego Liverpoolu był brak jakichkolwiek zdobyczy z jego ofensywnych starań. Tym razem Diaz nie tylko zdobył bramkę otwierającą wynik spotkania, ale zdołał też zaliczyć asystę przy golu autorstwa Mohameda Salaha na 2:0. „Lucho” wpisał się na listę strzelców, gdy popisał się fenomenalnym wykończeniem w sytuacji sam na sam z bramkarzem Brentford . Z zimną krwią oddał strzał nie do obrony dla golkipera Pszczół. Bardzo dobrze wyglądał również w pojedynkach dryblingowych, a także w elemencie kreowania akcji. Mógł skończyć rywalizacje z dwoma trafieniami na koncie, ale jego płaski strzał instynktownie wybronił Mark Flekken.

NAPASTNICY

SON HEUNG-MIN

Koreańczyk zaliczył kapitalną rehabilitację po bardzo mizernym spotkaniu w inauguracyjnej kolejce. Wówczas zagrał na tyle słabo, że znaleźliśmy dla niego miejsce w premierowej antyjedenastce kolejki. Tym razem atakujący Tottenhamu w pełni zasłużenie trafił do zestawienia najlepszych piłkarzy minionej serii gier. 32-latek był najlepszym zawodnikiem ekipy Kogutów podczas zwycięskiego starcia z Evertonem.  Najpierw ambitnym naciśnięciem na Jordana Pickforda wymusił popełnienie błędu, który doprowadził do otworzenia worka z bramki. Później popisał się klinicznym wykończeniem i ustalił wynik spotkania na 4:0. W międzyczasie sam wykreował kilka groźnych okazji dla partnerów z drużyny (między innymi dla Christiana Romero).

ERLING HAALAND

Wielu spodziewało się, że Erling Haaland w meczu z Ipswich Town wybierze się na solidne strzeleckie łowy. W końcu mamy sierpień, czylimiesiąc, w którym statystycznie Haaland strzela najwięcej goli, a defensywa beniaminka z Portman Road wyglądała na niezbyt trudnego rywala. Norweg skrzętnie wykorzystywał ich każde potknięcie. Już po 16. minutach gry snajper panujących mistrzów Anglii miał na koncie dublet, a do hat-tricka dobił się w 88. minucie, kiedy idealnie przymierzył zza pola karnego w dolny róg bramki.