Gloria victis? To nie tutaj, do jedenastki tych, którym poszło zapraszamy do okienka numer 1. Tutaj mamy nasz mały kącik wstydu z zawodnikami notującymi fatalne spotkanie. Niektórym poszło w tej kolejce na tyle fatalnie, że aż zdecydowaliśmy się o nich napisać. Oto nasza Antyjedenastka pierwszej kolejki Premier League. 

BRAMKARZ

ALEX MCCARTHY

Southampton miało mecz z Newcastle United pod kontrolą – w dużej mierze dzięki temu, że Sroki grały przez ponad godzinę w osłabieniu. Tak naprawdę The Magpies nie stworzyli żadnej groźnej okazji, ale pomocną dłoń wyciągnął do nich golkiper Świętych. Złe podanie, prosto pod nogi Alexandra Isaka, poskutkowało setką, którą wykorzystał Joelinton. To był zresztą… jedyny celny strzał gospodarzy. Gdyby nie prezent dla rywali od Anglika, Soton praktycznie na pewno wywiozło by punkt z trudnego terenu. A tak? Przegrało 0:1.

OBROŃCY

ASHLEY YOUNG

Fatalne zawody rozegrał weteran przeciwko Brighton. Wracał na pół gwizdka przy pierwszym golu straconym przez Everton. W efekcie grający po jego stronie Kaoru Mitoma mógł wpakować piłkę do siatki właściwie bez żadnej presji. Po zmianie stron popełnił z kolei poważny błąd. Źle przyjął piłkę, Japończyk mu ją odebrał i wychodził już sam na sam, ale Young ściągnął go za koszulkę na ziemię. Tym samym zarobił czerwoną kartkę i zakończył występ po niewiele ponad godzinie.

VLADIMIR COUFAL

West Ham rozpoczął ten sezon angielskiej ekstraklasy od porażki 1:2 z Aston Villą. Jednym z najsłabszych ogniw Młotów w spotkaniu z The Villans był właśnie czeski prawy obrońca. 31-letni defensor znów odstawał pod względem motorycznym. Znów brakowało mu zwrotności oraz przyspieszenia przy pojedynkach na skrzydle. Morgan Rogers pokonywał go z dziecinną łatwością. Bardzo możliwe, że już od następnej kolejki Coufal zostanie zastąpiony przez Aarona Wan-Bissakę.

FABIAN SCHÄR

Wiemy, że Newcastle wygrało. Zgadzamy się też z większością osób, które widziały spięcie Schära z Benem Breretonem Diazem, że Chilijczyk przycwaniaczył, zachował się nie fair, prowokując rywala i zasłużył na krytykę. Niemniej, obrońca Newcastle dał się nakręcić i zachował się nieodpowiedzialnie, przez co dał sędziemu argumenty do pokazania czerwonej kartki. Co do tej decyzji zresztą również mamy uzasadnione wątpliwości, ale stoper powinien jednak zachować spokój. Jego impulsywne zachowanie mocno skomplikowało sytuację drużynie, osłabiając ją jeszcze przed upływem 30 minut.

LEVI COLWILL

Mogliśmy mieć wątpliwości co do jego zachowania przy obu trafieniach Manchesteru City. Przy bramce Erlinga Haalanda wraz z Wesleyem Fofaną zostawili zdecydowanie za dużo miejsca na skraju szesnastki Bernardo Silvie, po czym Anglik nie zdołał jeszcze przeciąć zgrania Portugalczyka. Przy drugim golu zachował się chyba trochę zbyt pasywnie, nie naciskając Mateo Kovacicia, który trafił zza pola karnego.

POMOCNICY

ENZO FERNANDEZ

Chelsea przegrała 0:2 z Manchesterem City, ale nie cała ich drużyna zasłużyła na wielką krytykę po ostatnim gwizdku. Kilku zawodników wyglądało zdecydowanie lepiej od grupy graczy, którzy zagrali zdecydowanie poniżej oczekiwań. Bezapelacyjnie do tej drugiej grupy należy Enzo Fernandez. Argentyńczyk wyglądał na bardzo zagubionego. Nie radził sobie w pojedynkach o futbolówkę. Często wyraźnie spóźniał się w swoich reakcjach. Do tego był zdecydowanie zbyt pasywny przy akcji, która zakończyła się golem Mateo Kovacicia.

ABDOULAYE DOUCOURÉ

Co tu dużo mówić, z takim środkiem pola Everton może mieć naprawdę ciężko o wykreowanie odpowiednich sytuacji swoim graczom ofensywnym. Malijczyk rozegrał nieco ponad 60 minut i mówiąc szczerze, nie zrobił przez ten czas nic, za co moglibyśmy go pochwalić. W sumie 23 kontakty z piłką i oszałamiające jak na pomocnika 12 celnych podań. Oprócz tego kilka niecelnych zagrań, strat i w ogólnym rozrachunku występ, który zupełnie nie przystoi graczowi Premier League.

IDRISSA GUEYE

Abdoulaye Doucouré zadbał o to, żeby nic nie działo się w ofensywie The Toffees, a 34-latek z kolei zapewnił Brighton otwartą drogę do strzelenia kolejnej bramki. Fatalne wyprowadzenie piłki Gueye skończyło się startą futbolówki w okolicach koła środkowego. Piłkarze Mew bardzo szybko przetransportowali się w pole karne bronione przez Pickforda i nie pozostawili mu najmniejszych szans. Występ tego duetu środkowych pomocników zupełnie do zapomnienia. To nie może się więcej powtórzyć.

NAPASTNICY

HWANG HEE-CHAN

Bardzo anonimowy występ Koreańczyka, który nie zdołał wywrzeć najmniejszego pozytywnego wpływu na poczynania ofensywne watahy Wilków. Obrońcy Arsenalu zupełnie nie pozwolili mu na rozwinięcie skrzydeł. Nie radził sobie zarówno z piłką przy nodze, jak i bez niej, gdy bezskutecznie starał się pokazać partnerom do podania. Cała drużyna Wolves w starciu z Arsenalem wyglądała dość mizernie, ale to właśnie 28-latek był ich najsłabszym elementem.

NICOLAS JACKSON

Pod koniec pierwszej połowy trafił do siatki Manchesteru City. Okazało się jednak, że nie przytrzymał linii spalonego, choć miał ustawienie obrońców jak na dłoni. Później miał jeszcze niezłą szansę, gdy jego ekwilibrystyczne, improwizowane uderzenie trafiło wprost w Edersona. Generalnie klasyk w wykonaniu Senegalczyka: dużo chaosu, niejednokrotnie złe wybory – niewiele się u niego zmieniło przez lato.

HEUNG-MIN SON

Nie był to wymarzony start Tottenhamu i tak samo, nie był to udany mecz lidera drużyny Ange Postecoglou. Od Koreańczyka powinniśmy zwyczajnie wymagać więcej i zwłaszcza z takim rywalem, jak Leicester to on powinien pociągnąć drużynę do zwycięstwa. Skończyło się na zaledwie jednej wykreowanej sytuacji i wielu przegranych pojedynkach. W sumie 32-latek wygrał jedynie połowę potyczek, a dodatkowo w jego zagraniach było sporo niedokładności. Widać po prostu, że to nie jest jeszcze optymalna wersja Koreańczyka.