Co tydzień, po spotkaniach weekendowych, Adam Bate w The Debrief wybiera wyróżniające się statystyki, nowinki taktyczne czy ciekawe ustawienia zawodników. Pod lupę brytyjskiego dziennikarza po pierwszej kolejce trafiło trzech zawodników.

Faraon dalej nieoceniony

Mohamed Salah zdobył bramkę w wygranym 2:0 spotkaniu z Ipswich Town. Oznacza to, że żaden inny zawodnik nie strzelał w pierwszy weekend sezonu częściej niż Egipcjanin. Jednak inną statystyką, która rzuca się w oczy w przypadku skrzydłowego to liczba sprintów, których miał w meczu 31. W tej kolejce tylko jeden zawodnik miał ich więcej. Co ciekawe był to Leif Davis, który rywalizował z Salahem na boisku. Walka biegowa wiązała się z wysoko ustawioną linią defensywy Ipswich, o czym mówił trener Arne Slot. „Ich środkowy obrońca zawsze biegł w kierunku Szoboszlaia. To oznacza, że zostawiasz trzech obrońców przeciwko trzem napastnikom”. Energia gwiazdy Liverpoolu w połączeniu z jego inteligentnymi ruchami była dużym kłopotem dla zespołu Kierana McKenny. Ważnym piłkarzem, dzięki któremu Salah zyskiwał przestrzeń, był Diogo Jota. Portugalczyk przez większość spotkania schodził do lewej strony, co robiło dużo miejsca w centrum prawoskrzydłowemu The Reds. Pozycja 32-latka, z racji jego wieku, może zmierzać w kierunku środka boiska. Sky Sports przypomniało w tym wypadku przykłady Cristiano Ronaldo, Ryana Giggsa czy Johna Barnesa.

Saka daje 3 punkty

W meczu Arsenalu z Wolves najbardziej rzucającym się w oczy piłkarzem był Bukayo Saka. Reprezentant Anglii najpierw asystował przy bramce Havertza, po czym strzelając bramkę ustalił wynik spotkania. Statystyką, w jakiej górował gwiazdor Kanonierów, były kontakty z piłką w polu karnym przeciwnika. Miał ich 15, natomiast drudzy w tej kategorii piłkarze (Martinelli, Salah, Diaz, Jota) mieli ich 11. Dla Saki jest to wynik lepszy niż w całym zeszłym sezonie. Mikelowi Artecie należy się duże uznanie za to jak udaje mu się izolować obrońców od swoich skrzydłowych. Biorąc pod uwagę ostatnie trzy sezony Premier League, skrzydłowymi, którzy najczęściej znajdywali się w sytuacji 1 na 1, byli Bukayo Saka (766) i Gabriel Martinelli (569). Jest to jeden z kluczowych aspektów dzięki którym Arsenal stał się głównym rywalem Manchesteru City w walce o mistrzostwo. Zespół Artety dzięki umiejętnościom indywidualnym i inteligencji piłkarskiej Saki, ma gwarantowane okazje tworzone z bocznych sektorów boiska.

Pressing zamiast napastnika

Piłkarzem który na pewno nie ma tak dobrej prasy jak Saka i Salah jest Mason Mount. Po spotkaniu Manchesteru United z Fulham, Anglik był krytykowany za swój występ, w którym oddał tylko jeden strzał na bramkę. Nie stanowił większego zagrożenia dla przeciwnika, a jego zmiennik, Joshua Zirkzee, zdobył jedynego gola w spotkaniu. Mount pracował jednak ciężko bez piłki, wykonując aż 23 skoki pressingowe. Jest on liderem w tej statystyce po pierwszej kolejce. Jest to tym bardziej imponujące, jeśli weźmiemy pod uwagę, że zawodnik został zmieniony po godzinie gry. Erik ten Hag rok temu wskazywał element kontrpressingu jako obszar, który wymaga poprawy. Zapewniał, że Mason Mount jest piłkarzem, który poprawi tą statystykę w drużynie. Jednak 25-latek głównie się leczył lub siedział na ławce. Manchester United bardzo cierpiał na brak piłkarza potrafiącego wypełniać luki przy odbiorze, po stracie futbolówki na połowie przeciwnika. Tworzyło to ogromne dziury między formacjami obrony i pomocy, co przeciwnicy wykorzystywali do szybkich ataków. W spotkaniu z Fulham takich sytuacji było już znacznie mniej, chodź nadal nie jest idealnie w tym elemencie. Były gracz Chelsea, pomimo słabej formy sportowej, ma pracować w odbiorze, aby Czerwone Diabły odzyskiwały piłkę jak najdalej od swojej bramki. To dlatego ten Hag w przeszłości wystawiał na pozycji „10” Wouta Weghorsta, Marcela Sabitzera czy Scotta McTominaya. Natomiast Mount ma do zaoferowania znacznie więcej niż praca bez piłki, na co kibice Manchesteru United z niecierpliwością czekają.