Z jednej strony ciekawy trener pracujący od zaledwie kilku miesięcy i świetny finisz poprzednich rozgrywek. Z drugiej – odejście największej gwiazdy… Czego spodziewać się po Crystal Palace w sezonie 2024/25 w Premier League? Niektórzy mogą ich typować na największe zaskoczenie.

Sytuacja przed sezonem

Crystal Palace gra w Premier League od ponad dekady. W ciągu 11 lat od awansu prezentowało niebywałą wręcz regularność. Zawsze plasowało się… na miejscach 10-15. Ostatni sezon, choć długo zapowiadał się na rozczarowujący, zakończyli właśnie na 10. lokacie, ale w dużej mierze była to zasługa dobrego finiszu pod wodzą nowego menedżera, Olivera Glasnera. Mocne zakończenie rozgrywek może obudzić nadzieje na przebicie wiszącego nad głową „szklanego sufitu”.

Wydaje się, że na Selhurst Park mają wszystko, aby zrobić krok do przodu: ciekawy menedżer, interesujący nowi piłkarze, dobra atmosfera wokół klubu (choć w połowie poprzedniej kampanii zrobiło się już toksycznie, a kibice narzekali na brak ambicji zarządu i domagali się zwolnienia Roya Hodgsona)…

Jedyna łyżka dziegciu w beczce miodu to odejście świetnego Michaela Olise, ale Orły zarobiły za niego wielką kasę, więc można wykorzystać to do wzmocnienia. Niemniej, zapowiada się spokojny, bezpieczny rok z małymi nadziejami na walkę o wskoczenie na „jednocyfrowe miejsca”.

Transfery

Jeśli chodzi o poczynania na rynku transferowym przed sezonem 2024/25, to najważniejsze w kontekście Crystal Palace jest odejście Michaela Olise. Prawdopodobnie najlepszy zawodnik zespołu został sprzedany za rekordową dla klubu kwotę. Bayern Monachium wyłożył na niego ponad 50 milionów funtów, przebijając nieznacznie sumę zapłaconą przez Manchester United za Aarona Wan-Bissakę. Sprawę Francuza omówimy jednak dokładniej w dalszej części tekstu.

A ruchy do klubu? Tutaj mamy trzy istotne wzmocnienia. Następcą Olise najprawdopodobniej ma zostać znany nam z Watfordu Ismaïla Sarr. Senegalczyk wraca do Anglii po roku gry w Olympique’u Marsylia. I jako gracz bazujący na dobrym dryblingu, może okazać się dobrym wyborem. Problemem są jego indywidualne statystyki, bo na najwyższym poziomie nigdy nie dorównał byłej już gwieździe Orłów.

Ciekawym wzmocnieniem ofensywy powinien też okazać się Daichi Kamada. Ofensywny pomocnik to dobry znajomy Glasnera z Eintrachtu Frankfurt. Panowie wygrali razem Puchar Niemiec i Ligę Europy, a Japończyk dwukrotnie wykręcił pod wodzą Niemca ponad 15 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej na murawach Bundesligi. Na dodatek udało się go wyciągnąć z Lazio na zasadzie wolnego transferu, więc 28-latek to inwestycja o minimalnym ryzyku. Interesująco wygląda również postać Chadiego Riada. 21-letni Marokańczyk poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Realu Betis, który wykupił go z FC Barcelony, by od razu sprzedać do Anglii. Jego miejsce w składzie może zależeć od tego, czy odejdzie Marc Guehi, łączony z Newcastle United. Obaj powinni rywalizować o pozycję lewego stopera w trzyosobowym bloku obronnym, choć Anglik prawie nie grał w sparingach z powodu udziału w Euro, więc najwięcej dowiemy się pewnie na starcie sezonu.

Menedżer

Przyszedł w lutym, poprowadził drużynę w zaledwie 13 spotkaniach, ale jego wpływ na zespół było widać bardzo wyraźnie. Oliver Glasner wygląda na trenera, który może zbudować na Selhurst Park naprawdę ciekawy projekt. Najlepszym dowodem niech będzie fakt, że pod jego wodzą ekipa z Londynu uzbierała praktycznie połowę swojego dorobku punktowego, bo aż 24 z 49 oczek i zanotowała ponad połowę ligowych zwycięstw (7 z 13). W międzyczasie wygrała z Liverpoolem, zlała West Ham 5:2, Manchester United aż 4:0, a Aston Villę nawet 5:0. W tabeli Premier League za okres pracy 49-letniego menedżera plasują się na czwartym miejscu. Na sezon 2024/25 pod wodzą Austriaka fani Crystal Palace mogą więc czekać z niecierpliwością.

Nowy system z trójką z tyłu, dobrze funkcjonujący pressing, duża swoboda w ofensywie, odblokowany Jean-Philippe Mateta… wraz z przybyciem Glasnera w obozie The Eagles zaszło wiele pozytywnych zmian. Można zastanawiać się, co jego podopieczni pokażą po pierwszym okresie przygotowawczym przepracowanym pod jego wodzą. W budowaniu ekip „Orłów” ma już doświadczenie. Tak bowiem mówi się na Eintracht Frankfurt, z którym wygrał Puchar Niemiec i Ligę Europy? W Londynie byliby wniebowzięci, gdyby nawiązał do takich sukcesów, ale pewnie znajdą się i stawiający ich w roli kandydatów do miana największego pozytywnego zaskoczenia.

Gwiazda drużyny

Po odejściu Olise nie ma innej opcji – tutaj musimy wskazać Eberechiego Eze. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie na nim będzie spoczywać największa odpowiedzialność za wyniku Crystal Palace w sezonie 2024/25. Tym razem, pod nieobecność Francuza, przystępuje do rozgrywek z łatką bezdyskusyjnego lidera. Pytanie, czy udźwignie to, jak kilka lat temu Wilfried Zaha. W poprzedniej kampanii Eze i Olise grali razem tylko 13-krotnie. Pomimo tego Anglik wykręcił wówczas aż 11 z 17 bramek i asyst, którymi się popisał. Bez wątpienia obaj sobie mocno pomagali.

Teraz jednak nadchodzi nowe wyzwanie. A o tym, że 26-latek jest klasowym zawodnikiem, nie trzeba przekonywać żadnego kibica Premier League. Świetny drybling, bardzo dobre stałe fragmenty gry, pozytywna „bezczelność” na murawie – to gracz umiejący zrobić coś z niczego. I chyba przerastający tę drużynę, przynajmniej patrząc na nią przez pryzmat kilku poprzednich lat.

Presezon

Palace zaczęło okres przygotowawczy od dwóch sparingów z zespołami z niższych lig, remisując z Charlton Athletic i wygrywając 6:3 z Crawley Town. Potem nadeszły dwa sparingi w USA – również zakończone zwycięsko, po 3:1 z ligowymi rywalami: Wolverhampton Wanderers i West Hamem. Na koniec nadszedł remis 1:1 z francuskim Nantes, już w Londynie. Orły kończą więc presezon bez porażki.

Crystal Palace było najliczniej reprezentowanym zespołem w angielskiej kadrze, więc kilka ważnych ogniw dołączyło do reszty drużyny ze sporym opóźnieniem. O ile Adam Wharton i Dean Henderson, którzy w Niemczech nie zagrali ani minuty i byli dostępni dość szybko, to Eberechi Eze i Marc Guehi wystąpili w tylko jednym sparingu.

Podobnie wygląda sytuacja Daniela Muñoza, który doszedł z Kolumbią do półfinału Copa America. Do tego Mateta jeszcze kilka dni temu grał w finale Igrzysk Olimpijskich z Francją, więc również miał mocno zaburzone przygotowania. Na domiar złego Guehi wypada nawet na dwa miesiące z powodu kontuzji i, jak już wspominaliśmy, niewykluczone, że odejdzie do Newcastle United. Pozostaje więc trochę niewiadomych.

Największe zagrożenie

Jeśli fani Crystal Palace mają się czym martwić przed startem sezonu, to odejściem Olise. Oczywiście udało się na nim naprawdę dobrze zarobić, ale to prawdopodobnie najlepszy zawodnik zespołu. Jak drużyna poradzi sobie bez niego? To kluczowe pytanie. Kluczowa dla odpowiedzi będzie dyspozycja nowych nabytków. Jeśli Kamada i Sarr zapełnią powstałą lukę, można liczyć na udaną kampanię.

Należy jednak pamiętać, że Francuz maczał palce w 16 bramkach w Premier League przy zaledwie 19 występach. I to w rozgrywkach, które poszatkowały mu kontuzje! Strata takiego piłkarza to bezdyskusyjnie wyzwanie. Największe, jakie czeka Orły w nadchodzących rozgrywkach.