Wygraj tak dużo, abyś zapomniał, jak to jest przegrać”. Taki post na swoich socialach opublikowało Nike zaraz po finale Euro 2024. Twarzą tej reklamy został nie kto inny jak Rodri – świeżo upieczony Mistrz Europy. Amerykański gigant nie mógł znaleźć bardziej dopasowanej persony w świecie futbolu do tego motta. Hiszpan w zasadzie nie przegrywa i w klubie, i w reprezentacji, co udowodnił w Niemczech, sięgając z La Furia Roja po końcowy triumf. Połączenie skrajnie idealne. Pytanie tylko, czy na tyle wyraziste dla kapituły Złotej Piłki, by bezdyskusyjnie wręczyć mu ten najwyższy indywidualny piłkarski laur.

Rodri’s on Fire

Rodri nie należy do grona piłkarzy, którzy na siłę szukają poklasku i uznania w oczach innych. Hiszpan nie ma tatuaży, nie jeździ najnowszym modelem Rolls Royce’a ani nie posiada konta na Instagramie. Unika światła fleszy i mocno chroni swoją prywatność. Przypomina pod tym względem Lukę Modricia, tyle że Chorwat na co dzień występuje w Realu Madryt – największym klubie na świecie. Wychowanek Atlético ma nieco więcej spokoju, bo z całym szacunkiem do Manchesteru City, ale to jeszcze nie ta sama medialna liga.

Natomiast mam nieodparte wrażenie, że turniej za naszą zachodnią granicą zmienił postrzeganie gracza Obywateli dla tych osób mniej zaznajomionych z Premier League. 28-latek odegrał integralną rolę w ekipie Luisa de la Fuente. Choć szkoleniowiec zmienił go w przerwie finałowego starcia, bez jego udziału Hiszpanie nie odzyskaliby po dwunastu latach miana najlepszej futbolowej nacji na Starym Kontynencie.

Euro 2024 nieuchronnie wywindowało jego nazwisko we wszystkich dyskusjach pojawiających się w mediach odnośnie do indywidualnych osiągnięć. Być może to wciąż nie jest jeszcze półka Erlinga Haalanda czy Kyliana Mbappe, ale wydaje się, że na tym piłkarskim Olimpie może już swobodnie się rozsiąść.

Wayne Rooney na łamach The Times wysnuł nawet tezę, że to lepszy gracz niż legendarny Sergio Busquets, ponieważ poza swoimi defensywnymi obowiązkami pełni niezwykle istotną funkcję w strukturze ofensywnej klubu i narodowej kadry. Jednak tych przykładów powszechnego uznania pojawiło się więcej. Koledzy z kadry utworzyli dla niego szpaler po ostatnim gwizdku finału z Anglią, gdy odbierał statuetkę dla najlepszego piłkarza turnieju. Selekcjoner reprezentacji Hiszpanii opowiadał w mediach, że jego zdaniem plebiscyt Złotej Piłki jest już rozstrzygnięty. A tysiące kibiców z Półwyspu Iberyjskiego świętując triumf swoich graczy, śpiewało serenadę „Rodri’s on Fire”.

Ta pieśń swój początek miała rok temu w Stambule, gdy klubowi koledzy zanucili te słowa po finale Ligi Mistrzów, w którym 28-latek zdobył decydującą bramkę w finale Ligi Mistrzów przeciwko Interowi, przypieczętowując historyczną potrójną koronę. W przypadku graczy stricte defensywnych, odpowiedzialnych w głównej mierze za grę w ostatniej tercji, trudno określić pojedynczy moment, w którym z szanowanych graczy stają się symbolami kultury. Ta turecka noc mogła być tym punktem zwrotnym.

Klątwa graczy Manchesteru City

Bernardo Silva w jednym z wywiadów wspomniał kiedyś o niezwykłym fakcie, że wszystkie gwiazdy ekipy z Etihad Stadium zazwyczaj zostają pominięte przy tych najistotniejszych nagrodach. W plebiscycie Złotej Piłki 2022 Kevin De Bruyne był trzeci, Haaland przed rokiem drugi. Norweski snajper mimo kosmicznego sezonu przegrał z Messim o ponad 100 głosów. Gdy doszło do wyboru Piłkarza Roku FIFA, Argentyńczyk pokonał byłego napastnika Borussii większą liczbą głosów oddanych przez kapitanów drużyn narodowych, bo obaj zgarnęli po 48. Zawsze coś staje na przeszkodzie. Pech, triumf Argentyny w Pucharze Świata czy zasady…

Nie da się wykluczyć, że to kwestia prestiżu samego klubu. Po latach wielu zwycięstw i absolutnej dominacji na Wyspach można odnieść wrażenie, że City wciąż wywołuje mniej rozgłosu niż Manchester United, Liverpool czy Chelsea. A już na pewno pozostaje w cieniu Realu Madryt, FC Barcelony lub Bayernu Monachium. Kto wie, może to klątwa samego Pepa? Z takim menedżerem na stanowisku – którego imię i nazwisko są od dawna wpisane w annały futbolu – trudno jest zdobyć globalne uznanie. Istniała spora szansa, że transfer Haalanda zmieni tę sytuację w niebieskiej części miasta, ale nawet on przegrał. On – skandynawski cyborg zaprogramowany na sukces.

Sympatycy Premier League znają wartość i status Rodriego od lat. Przez niektórych fanów Obywateli ze względu na niezrównaną umiejętność poprowadzenia swojej drużyny ku kolejnym trofeom nazywany jest „Godrim”. Hiszpan jest piłkarzem kompletnym, wzorem dla innych pomocników, najlepszym w swoim fachu defensywnym graczem drugiej linii.

Czasami przed rozpoczęciem meczu, gdy prezentowane są składy drużyn, ciężko uwierzyć, ile talentu kataloński szkoleniowiec potrafi zostawić na ławce rezerwowych. Zdarza się, że obok siebie siedzą Haaland, de Bruyne, Jack Grealish oraz Kyle Walker i w głowie kłębią się myśli, jak piekielnie mocną kadrę ma do dyspozycji. Jednak wystarczy, że tego składu z powodu kontuzji lub wykluczenia wypada Rodri, i plan Pepa pęka niczym bańka mydlana.

Wartość byłego gracza Atletico dla City jest niewyobrażalna – w ciągu ostatnich 18 miesięcy Rodri zdobył więcej trofeów dla swojego klubu i reprezentacji (8), niż przegrał meczów (5). Kosmiczna statystyka. Mistrzowie Anglii nie przegrali żadnego z ostatnich 50 ligowych spotkań, gdy 28-latek pojawiał się w wyjściowym składzie (tylko Sol Campbell zaliczył dłuższą serię). W ubiegłym sezonie wystąpił w 34 z 38 kolejek. Bilans? 27 zwycięstw i 7 remisów. Aż trzy z tych czterech spotkań, które opuścił, City przegrało. Ta jedyna wiktoria przypadła na potyczkę ze spadkowiczem z Luton. Gdy przebywał na murawie zespół miał bilans bramkowy +61, a gdy przyglądał się z boku lub z trybun zaledwie +1. „Godri” pasuje tu idealnie.

Nieodtwarzalny

Chciałoby się powiedzieć, że w świecie, w którym dysponujemy tyloma danymi, da się go w wartościowy sposób zastąpić. Desygnować do gry tego i tego piłkarza, i odtworzyć defensywnego pomocnika za pomocą „agregatu” tak, jak czynił to Billy Beane – wieloletni generalny menedżer Oakland Athletics i prekursor filozofii „Moneyball” – którego droga do sukcesu została przedstawiona w filmie o tym samym tytule z Bratem Pittem w roli głównej. Jednak w futbolu nie jest to takie proste. Każdy występ w tym sezonie dokładnie uwypuklał skalę uzależnienia City od Rodriego.

Choć z pozoru trudno wyróżniać się, gdy większość twoich obowiązków stanowi przejęcie piłki w środku pola lub pod własną bramką oraz oddanie jej zawodnikom ustawionym wyżej na boisku i lepiej czującym się w ofensywnych aspektach gry, to jemu ta sztuka się udaje nad wyraz. Phil Foden, Kevin de Bruyne, Bernardo Silva, Jérémy Doku, Erling Haaland i Julián Álvarez. Absolutna śmietanka. Tymczasem Rodri i tak ma istotny wkład w zdobywanie bramek dla zespołu. Jego osiem goli przebili tylko Anglik, Argentyńczyk i Norweg, a więcej niż dziewięć asyst osiągnął jedynie Belg.

Hiszpan już dawno był defensywnym pomocnikiem, który potrafi wszystko, czego można oczekiwać od kogoś na jego pozycji. W pierwszej kampanii po transferze do Anglii (2019/20), miewał jeszcze momenty zawahania związane ze zdecydowanie wyższym tempem gry. Czasami sprawiał wrażenie zdekoncentrowanego. Zapominał o doskoku do pressingu czy w łatwy sposób gubił piłkę pod własną bramką. Jednak Pep popracował i nad nim. Rozwijając ofensywne umiejętności wymagane w ostatniej tercji, wyniósł swoją grę na zupełnie inny poziom.

To dlatego, że jest w stanie zrobić wszystko. Tempo, jakie ma, zwłaszcza jego charakter i szybkość myślenia są niesamowite. Jego umiejętność gry krótkich i długich podań też. Gdy sytuacja idzie nie tak, to zrobi krok, by wrócić w szesnastkę, cofnie się, czasami ruszy do przodu. Zawsze jest gotowy na każdy scenariusz” – powiedział w marcu Pep Guardiola, okrzykując swojego gracza najlepszym defensywnym pomocnikiem na świecie.

Sama liczba jego dotknięć i podań wykonywanych pod presją ze strony przeciwników jest niezwykła. W każdym ze swoich sezonów w Premier League plasował się w czołowej trójce, jeśli chodzi o liczbę podań i kontraktów z piłką. Według danych FBRef w ubiegłym roku był liderem oby tych kategorii, wykonując prawie 400 podań (z dokładnością 92%!) i zaliczając ponad 450 kontaktów więcej niż drudzy w tych klasyfikacjach odpowiednio Lewis Dunk oraz Pascal Groß.

Zawodnicy z największą liczba kontaktów z piłką w Premier League 2023/24 (i ich liczba wykonanych podań). Widać tutaj wyraźną przewagą Rodriego w obu aspektach. Źródło danych: The Athletic. Wykres wykonany przez autora tekstu.

Wydaje się, że spora część planu gry ekipy z Etihad Stadium jest tak naprawdę nastawiona na oddawanie mu piłki, by rywal mógł skupić pressing na jego osobie, w ten sposób otwierając wolne przestrzenie dla kolegów. To ogromna odpowiedzialność, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak często ma futbolówkę przy swojej nodze. Przeciwnicy roją się wokół niego od lat, więc może nie jest zaskoczeniem, że obecnie wydaje się, że widzi rzeczy w zwolnionym tempie.

Może przyjąć i zagrać na jeden kontakt. Może zaliczyć dwa, trzy, a nawet cztery czy pięć w zależności od tego, czego wymaga dana sytuacja. Zawsze dokładnie rozumie, co się zaraz wydarzy i w ułamku sekundy wybiera odpowiednie rozwiązanie, aby jego zespół wyszedł z przewagą. Jakby był w stanie zatrzymać czas i przeanalizować na chłodno wszystkie dostępne opcje. Kibic przed ekranem nigdy nie ma wrażenia, aby utrzymywał piłkę zbyt długo lub oddawał ją zbyt szybko. A wszystko to ciągłą presją, i to nie tylko przez jeden sezon, czy nawet dwa, ale przez ostatnie cztery lata.

Jude, Vinicius i Rodri

France Football kolejną prestiżową Złotą Piłkę wręczy 28 października piłkarzowi uważanemu za najlepszego na świecie w ostatnim sezonie. Po raz pierwszy od dawien dawna w gronie ścisłych faworytów ze sporym prawdopodobieństwem nie znajdzie się ubiegłoroczny triumfator plebiscytu, Leo Messi. Transfer do Interu Miami spowodował, że podobnie jak Cristiano Ronaldo wypadł on na peryferie klubowej piłki i nawet kolejna wygrana w Copa América tego nie zmieni. Wszelakie wyliczenia bukmacherów i tworzone przez ekspertów Power Rankingi wskazują jasno, że o tytuł powalczy prawdopodobnie trzech piłkarzy – Rodri, Jude Bellingham i Vinicius Júnior. W odwodzie pozostają jeszcze nazwiska Daniego Carvajala i Lautaro Martíneza, ale można założyć, że raczej nie przebiją się ponad wymienioną trójkę.

Real Madryt sięgnął po tytuł nie tylko w kraju, ale również na Starym Kontynencie. Vini strzelił drugą bramkę w finale LM, przesądzając o 15. tytule Królewskich, ale później wykartkował się w ostatnim meczu fazy grupowej Copa i nie zagrał w przegranym ćwierćfinale z Kolumbią. Bellingham jesienią zeszłego roku wydawał się murowanym faworytem, by zwyciężyć. Trafiał do siatki za każdym razem, kiedy dotykał piłki. Jego przewrotka w doliczonym czasie gry dała Synom Albionu dogrywkę ze Słowacją. Natomiast samo Euro wpisało się w słabszą dyspozycję w drugiej połowie rozgrywek 2023/24, gdy jego forma wyraźnie wyhamowała. Wciąż jednak ich wybory w miarę się bronią.

W zeszłym roku zarówno Erling Haaland, jak i Rodri zostali pominięci, mimo że odegrali kluczowe role w zdobyciu przez Manchester City historycznej potrójnej korony. Można sobie wyobrazić, że skoro triumf w Lidze Mistrzów nie przesądzał o końcowym zwycięstwie, teraz również nie będzie decydującym wyznacznikiem dla jury. To sprawia, że Rodri jest w dobrej sytuacji. Nawet przegrana na poziomie ¼ finału Ligi Mistrzów z jego bezpośrednimi konkurentami nie pozbawia go szans na końcowe zwycięstwo.

Innym aspektem przemawiającym przeciwko jego kandydaturze jest historyczna wyraźna tendencja do nagradzania graczy z linii ataku – napastników, skrzydłowych czy ofensywnych pomocników. W ostatnich kilku edycjach sukcesywnie pomijano najpierw Virgila van Dijka (choć Holender w 2019 roku przegrał minimalnie – o 7 głosów), a następnie N’Golo Kante i Jorginho. Ostatnim graczem stricte defensywnym był Fabio Cannavaro w 2006 roku, kiedy Squadra Azzura sięgnęła po Puchar Świata. Ostatnim uhonorowanym defensywnym pomocnikiem był Matthias Sammer w 1996 roku, gdy niespodziewanie odegrał kluczową rolę w zdobyciu przez Die Mannschaft Mistrzostwa Europy.

Cannavaro pokonał wówczas Thierry’ego Henry’ego i Ronaldinho, Sammer z kolei Alana Shearera i Ronaldo Nazário – obaj mieli bardziej płodne sezony, jeśli chodzi o liczby niż Bellingham i Vinicius. Istnieje więc precedens, aby tym razem Złotą Piłka powędrowała w ręce piłkarza Manchesteru City. Sam triumf gracza z Wysp miałby szczególne znaczenie. Premier League, dzierżąc status najbogatszej i najlepszej krajowej ligi, zyskałaby potwierdzenie w postaci posiadania w swoich szeregach najlepszego piłkarza. W tym stuleciu tylko dwukrotnie gracz występujący na angielskich boiskach sięgał po wspomniane trofeum – Michael Owen w 2001 roku oraz CR7 siedem lat później.

The One and Only

W przeszłości jednym z kryteriów głosowania przy przyznaniu nagrody była kariera zawodnika. Innymi słowy, twoje poprzednie sezony również miały wpływ na to, czy zdobyłeś trofeum w danym roku. Pomaga to wyjaśnić, dlaczego Messi i Ronaldo przez lata przekazywali sobie nawzajem tę nagrodę i dlaczego Modrić zgarnął ją w 2018 roku. Jednak po zwycięstwie Messiego w 2021 r. France Football usunęła ten zapis z procesu głosowania. Zamiast tego zasady są następujące, w kolejności od najważniejszego kryterium: wyniki indywidualne, następnie osiągnięcia zespołowe, a na końcu sportowa rywalizacja / fair play / cokolwiek to znaczy.

Biorąc pod uwagę pierwsze dwie kategorie – trzecia chyba jest mocno na wyrost, patrząc na fakt, że niedawnym zwycięzcą został Karim Benzema, którego przeszłość zostawia pewien absmak – Rodri zwyczajnie musi wygrać. Jest najlepszym zawodnikiem – mówię to z bólem serca – najlepszej klubowej drużyny na świecie i najlepszym zawodnikiem najlepszej reprezentacji w Europie. Poprowadził Manchester City do historycznego czwartego tytułu mistrzowskiego w Premier League. Wybór wydaje się oczywisty.

Każdego dnia mówię Rodriemu, żeby podpisał kontrakt z Realem Madryt. Każdego dnia mówię mu, żeby opuścił Manchester, że tam nie ma słońca i przyjechał do Madrytu. Powtarza mi, że ma ważny kontrakt, choć byłby dla nas idealny” – opowiadał w trakcie Euro 2024 Dani Carvajal, który już dawno temu powtarzał władzom w Madrycie, aby sprowadzili 28-latka.

Jest oszałamiająco dobrym pomocnikiem, który potrafi odzyskać piłkę, wygrać pojedynek w powietrzu, napędzić atak progresywnym podaniem. Nigdy nie traci posiadania. W dodatku strzela sporo bramek łącznie z wieńczącym ligowy sezon rozstrzygającym trafieniem z West Hamem. Większość gwiazd potrafi zrobić jedną lub dwie z tych rzeczy – wychowanek Atlético robi wszystkie. Jest wiele aspektów gry pomocnika, które trudno określić ilościowo, ale Rodri naprawdę definiuje doskonałość na swojej pozycji.

Michael Lewis, amerykański pisarz i dziennikarz sportowy, zasłynął niegdyś z nazwania byłego gracza NBA, Shane’a Battiera, „All-Starem bez statystyk” Te określenie dobitnie opisywało to, o ile lepiej jego drużyny radziły sobie, gdy był na boisku, pomimo jego stosunkowo skromnych statystycznych linijek. Battier zawsze stawiał dobro swojego zespołu nad siebie, czyniąc swoich kolegów bardziej efektywnymi na boisku, maksymalnie wykorzystując dyscyplinę, szybkość myślenia i atletyzm. Trafiał na niezłym procencie z gry, za trzy, z linii rzutów wolnych, dwa razy był wybierany najlepszym defensorem ligi. Zawsze jednak pozostawał poza światłem reflektorów.

Nie jest przypadkiem, że gdy dołączył do Big Three Miami Heat w 2011 roku, ci zdobyli tytuł mistrzowski dwa lata z rzędu. W finałach przeciwko Thunder, będąc w cieniu Lebrona Jamesa, Dwayne Wade’a i Chrisa Bosha, potrafił dorzucić rewelacyjne 57,7% zza łuku. Do dziś jest to rekordowa skuteczność rzutów za trzy wśród zawodników, którzy trafili w finałowej serii minimum 15 trójek.

Z głównym bohaterem tego tekstu jest tak samo. Nie ma drugiego zawodnika na świecie, który byłby tak dobry w każdym aspekcie gry jak Rodri. Nie zawsze jest efektowny, bo na pozycji defensywnego pomocnika to utrudnione zadanie, ale nie ma drugiego tak efektywnego piłkarza. Przytoczę jedną statystykę jeszcze raz – od początku ubiegłego roku zdobył osiem trofeów w klubie oraz reprezentacji, przegrywając po drodze pięć spotkań.

Maestro środka pola. Cichy lider. Synonim zwycięstwa.

France Football, wiecie, które nazwisko musi się znaleźć w kopercie.