Na jego ogromnym talencie poznali się dawno temu skauci Bayernu Monachium. Natomiast już niekoniecznie kolejni szkoleniowcy Bawarczyków, od których zbyt wielu szans nie otrzymywał. Na ostatnie Euro pojechał tylko dlatego, że ze składu Oranje wyleciał tuż przed startem imprezy Teun Koopmeiners. Choć znaczącej roli nie odegrał, to udało mu się zadebiutować w seniorskiej kadrze w meczu z Turcją. Czasami jest przyrównywany do Zlatana ze względu na swoją fryzurę, posturę i niestandardową charakterystykę, jak na dzisiejszą „dziewiątkę”. Joshua Zirkzee właśnie dołączył do Manchesteru United za 35 milionów funtów.

Ten bardziej utalentowany kuzyn

Jak to bywa w przypadku większości transferów Erika ten Haga, jego nowi podopieczni albo muszą być Holendrami, albo przynajmniej zahaczyć w którymś momencie swoich karier o Eredivisie. Spośród wszystkich nabytków byłego opiekuna Ajaksu na Old Trafford jedynie Casemiro, Marcel Sabitzer oraz Rasmus Højlund nie wpisali się w przytoczoną tu teorię. Joshua Zirkzee akurat jest Holendrem i można żartobliwie stwierdzić, że do pełni szczęścia Ten Haga w jego CV brakuje wpisu z Ajaksu.

Zirkzee urodził się w Schiedam, mieście położnym na południu kraju, niedaleko Rotterdamu, jako syn Nigeryjki i Holendra. Zwłaszcza ojciec piłkarza od początku jego przygody z futbolem wspierał marzenie Joshuy o profesjonalnej karierze w tym sporcie. W jednym z wywiadów na początku roku dla La Gazzetta dello Sport 21-latek przyznał, że w zasadzie „nie miał planu B”, gdyby jednak z piłką nie wyszło. Na szczęście na świat przyszedł w Niderlandach, a niewiele narodów może poszczycić się większą liczbą wybitnych graczy niż popularni Oranje.

Swoją drogę zaczął jako pięciolatek w drużynach młodzieżowych VV Hekelingen, po tym, jak jego rodzina przeprowadziła się do Spijkenisse. W 2010 roku jego talent dostrzegli trenerzy Spartaan ’20, gdzie trenował wraz ze swoim kuzynem – Nelsonem Amadinem, który dziś występuje w austriackiej Bundeslidze w barwach TSV Hartberg. Trzy lata później przedarł się do zdecydowanie większego klubu, bowiem dołączył ADO Den Hag, aż w 2016 roku wylądował w największym i najbardziej rozpoznawalnym klubie z południa Holandii – Feyenoordzie. Jednak nie na długo – dwanaście miesięcy później przeniósł się do szkółki Bayernu Monachium.

W akademii Monachijczyków wsławił się tym, że w debiucie dla Bayernu II ustrzelił hat-tricka, a dzień później wyszedł w podstawowym składzie drużyny U19 i zdobył decydującą o zwycięstwie bramkę z 1. FC Nürnberg. W grudniu 2019 roku zaliczył pierwszy występ w seniorskim zespole, wchodząc na cztery minuty za Ivana Perisicia w spotkaniu z Tottenhamem w ramach ostatniej kolejki Ligi Mistrzów.

Nie minął nawet tydzień, a Zirkzee dostał od Hansiego Flicka szansę w Bundeslidze z Freiburgiem, w którym nawet trafił do sieci rywali, ustalając wynik potyczki na 3:1. Podobnie jak w następnej kolejce z Wolfsburgiem, gdy to właśnie on przełamał opór rywali w samej końcówce na 1:0 (ostatecznie mecz skończył się 2:0). Nieźle jak na 18-letniego dzieciaka.

Futbolowe Due Torri

Joshua jednak nie dał rady przebić się na dłużej, otrzymując sporadyczne szanse do końca tego dziwnego, covidowego sezonu. Choć Bayern zdobył wówczas potrójną koronę, to jego rola pozostawała raczej niewielka. Na drugą część kampanii 2020/21 został wypożyczony do włoskiej Parmy, ale tam rozegrał raptem cztery spotkania i zerwał więzadła. Wydawało się, że przełomem w jego karierze na Allianz Arena okaże się powrót z bardzo udanego wypożyczenia do Anderlechtu. W drużynie Vincenta Kompany’ego Zirkzee zaliczył w belgijskiej Jupiler Pro League fantastyczne rozgrywki, strzelając 15 bramek i dokładając 8 asyst. Biorąc pod lupę wszystkie rozgrywki, zanotował bardzo okazałe double-double w postaci 18G+13A, regularnie dokładając liczby przez cały sezon.

„To, czego wymaga od ciebie profesjonalny futbol pod względem psychicznym i fizycznym, to zupełnie inna bajka w porównaniu z piłką młodzieżową. Było całkiem jasne, że jest naprawdę utalentowany, ale musiał dokonać zmiany. Ten sezon w Anderlechcie bardzo mu pomógł. Na początku było ciężko, ponieważ drużyny w Belgii starają się, aby była to naprawdę fizyczna walka. Jednak w końcu przyzwyczaił się do tego, a jego talent eksplodował” – mówił o Zirkzee na łamach Sky Sports Willem Weijs, który był jednym z trenerów Holendra w Belgii.

W drugiej połowie sezonu w Belgii stało się oczywiste, że Zirkzee wyciągnął z tego doświadczenia wszystko, co mógł. „Sesje treningowe w Anderlechcie stały się dla niego zbyt łatwe. Stało się to bardzo klarowne, że jest gotowy na następny krok” dodawał w tej samej rozmowie Weijs. Niestety, w Bawarii inaczej spoglądano na jego osobę.

Kiedy wrócił z brukselskich wojaży, to tuż przed Deadline Day sprzedano go do Bolonii za około 6 milionów funtów. Choć zapewne mogło to być dla młodego gracza pewne rozczarowanie – po tak udanych rozgrywkach skreślił go macierzysty klub – to jednak przygoda w stolicy regionu Emilia-Romania, mimo początkowych perturbacji, okazała się dla niego naprawdę owocna.

Niewątpliwie w pierwszych miesiącach proces kształtowania się Zirkzee na Półwyspie Apenińskim był powolny i bolesny. Holender mógł mieć chwilę zwątpienia. Pierwotny pomysł śp. Sinišy Mihajlovicia zakładał wykorzystanie 23-latka w duecie z Marko Arnautoviciem. Wychowanek ADO Den Hag miał wraz z Austriakiem stanowić dwie wieże na froncie (Zirkzee mierzy 1,93 metra, a Arnautović jest tylko o centymetr niższy), nawiązując do słynnych Due Torri w centrum miasta.

Ten, który wprowadził Bolonię do Ligi Mistrzów

Sytuacja zmieniła się o 180 stopni, gdy serbskiego szkoleniowca na ławce zastąpił Thiago Motta. Były piłkarz Milanu czy PSG wyraźnie dał do zrozumienia, że w jego systemie jest miejsce tylko dla jednego snajpera. Motta postawił na bardziej doświadczonego gracza z tej dwójki. Joshua osunął się na ławkę i podobnie jak w Monachium, gdy w milczeniu obserwował Roberta Lewandowskiego, tak i tutaj podpatrywał mającego ponad 180 występów w Premier League starszego kolegę. Pierwszy sezon w Bolonii zakończył z ledwie dwoma golami i dwiema asystami, dostając od trenera niewiele ponad 800 minut na placu gry.

[Wcześniej] Nie byłem gotowy psychicznie, a w każdym razie nie tak, jak oczekiwał tego Motta. Teraz nadszedł czas, abym zrobił krok naprzód. Abym wziął na siebie większą odpowiedzialność i pokazał, że jestem gotowy, by wykorzystać swoją szansę – opowiadał na łamach Corriere della Sera Joshua Zirkzee na początku sezonu 2023/24.

Wspomniana przez gracza szansa otworzyła się w momencie transferu Arnautovicia do Interu Mediolan. Mimo że Holender nie uważał się za zawodnika, który jest w stanie wskoczyć w buty Austriaka jeden do jednego, to wykonał znakomitą robotę, przewodząc linii ataku I Rossoblù. Jego 11 goli i 5 asyst wydatnie pomogło podopiecznym Motty uzyskać pierwszą od 22 lat kwalifikację do Ligi Mistrzów. Znakomicie układała się m.in. jego współpraca z występującym na „10” Lewisem Fergusonem, z którym wielokrotnie wymieniali się pozycjami i nawzajem kreowali sobie kolejne sytuacje.

Do jego skuteczności można było nie raz i nie dwa mieć trochę obiekcji, ale powodem, dla którego Zirkzee otrzymywał wiele pochwał od dziennikarzy, a na koniec sezonu został „odkryciem roku” w Serie A, był niewątpliwie jego wszechstronna gra. 23-latek dał się poznać jako defensywny napastnik ze względu na niesamowite zaangażowanie w obowiązki gry w obronie. Stanowił też niejednokrotnie oś akcji ofensywnych, przytrzymując piłkę i uruchamiając skrzydłowych. Technikę również ma nienaganną, czego dowodem był mecz z Interem w Pucharze Włoch, gdy zaliczył dwie kluczowe asysty, z czego jedną absolutnie najwyższej próby, zgrywając piętką, będąc odwróconym tyłem do bramki rywali.

Young Zlatan?

Reprezentant Oranje poza wzrostem imponuje również siłą i boiskową prezencją. To jest ten typ snajpera, który wygląda na potężnego nawet przy środkowych obrońcach przeciwnika. Mimo to dysponuje taką techniką, a zwłaszcza przyjęciem i kontrolą piłki, że człowiek ma wrażanie, jakby na tej pozycji oglądał ulicznego magika rodem z materiałów na YouTube. Nie jest to jednak żaden przypadek. Podobnie jak południowy Londyn słynie z wychowywania wybornych techników na lokalnych boiskach – warto tu przywołać postaci np. Eberechiego Eze czy Jadona Sancho – tak i okolice Rotterdamu słyną z „boisk Johana Cruyffa”, czyli placów do rozgrywek 5 vs 5.

„Myślę, że tak, jak w Stanach znajdują się (odkryte i ogólnodostępne) boiska do koszykówki, tak i w Holandii są do gry w piłkę. To czyni cię twardym, bo musisz być mądrzejszy, musisz znaleźć sposób, aby dotrzymać kroku chłopakom, którzy są więksi i silniejsi od ciebie. Uczyłem się gry na ulicach, a tam kreatywność ożywa” – mówił Zirkzee dla La Gazetty dello Sport o swoich początkach.

Ivan Jurić – obecny szkoleniowiec Torino – po przegranym starciu z Bolonią (2:0), w którym Zirkzee dołożył decydujące trafienie przyznał, że czasami czuł się tak, jakby oglądał samego Zlatana Ibrahimovicia w akcji.

Motta, również w obliczu większej liczby minut spędzonych przez Holendra na boisku, zakochał się w swoim graczu. Poza doskonałą techniką trener Bolonii doceniał zaangażowanie 23-latka w grę defensywną. Zgodnie z jego definicją futbolu napastnik musi być pierwszym obrońcą, a Zirkzee wywiązywał się z tej roli znakomicie, ucząc się w szybkim tempie gry bez piłki. W Serie A był napastnikiem, który miał na koncie najwięcej odbiorów w ostatniej tercji boiska oraz znalazł się w 88. percentylu, jeśli chodzi o odzyskane piłki.

Należy jednak pamiętać, że przenosiny do większego zespołu oznaczają oczywiście, że snajper w pierwszej kolejności będzie rozliczany nie z orki w pressingu i odbiorze, a z pracy na roli, co dla „9” oznacza jedno – zdobyte bramki. W United te wymagania wciąż są wysokie. Na przykładzie początków Rasmusa Højlunda, jak na dłoni uwypuklił się problem pierwszego gola w lidze. Gdy Duńczyk w końcu trafił pod koniec grudnia w spotkaniu z Aston Villą, huk spadającego kamienia słychać było w całym mieście.

Niby wielka „9”, a jakby mniejsza „10”

Zirkzee w poczynaniach ofensywnych był zazwyczaj bardziej odpowiedzialny za kreację i przygotowanie szans kolegom niż za samo wykańczanie akcji. Pokazują to idealnie dwie kwestie. Po pierwsze – współczynnik oczekiwanych trafień, który w Serie A był równy 7,4. Tymczasem Joshua w lidze do sieci trafiał 9 razy, więc można powiedzieć, że strzela odrobinę lepiej niż powinien. Jego współczynnik konwersji „setek” również był niezły i wyniósł 57%. Po drugie – to jedyny gracz w najwyższej dywizji we Włoszech, których znalazł się w TOP 10 pod względem liczby strzelonych bramek i wykreowanych okazji z otwartej gry, liczby wykreowanych „setek” (tzw. z ang. big chances) oraz udanych dryblingów.

„Nie jestem czystym środkowym napastnikiem. Niezbyt często można zobaczyć wysokiego środkowego napastnika z dobrą techniką. Motta przemienił mnie bardziej „w dziewięć i pół”. Zawsze jednak powtarzał, abym pamiętał, że jestem jedynym środkowym napastnikiem w drużynie i abym trzymał się trochę częściej pola karnego” – dodawał 23-latek we wspomnianej rozmowie z La Gazettą.

No właśnie, w przeciwieństwie do większości środkowych napastników o podobnym wzroście i posturze, Zirkzee potrafi płynnie dryblować i przemykać obok obrońców. Jego zwinność jest wręcz zdumiewająca. Jego poruszanie się nie jest jednowymiarowe, jak chociażby w przypadku Wouta Weghorsta, który na pół roku przyszedł do ekipy Erika ten Haga. Lubi przyjmować piłkę tyłem do bramki lub w półobrocie, ale czyni to nie tylko w środku boiska, bo uwielbia przesuwać się na skrzydło.

Potrafi zakręcić kryjącym go rywalem, obracając się czy przez lewe, czy przez prawe ramię. W dodatku jego promień skrętu jest mały, bardziej przypominając niższą „10” niż rosłego snajpera. Umie przytrzymać na dłużej futbolówkę przy stopie i tym samym wprowadzać do akcji kolegów z drużyny. Z tego obrazu maluje się wręcz podręcznikowa definicja „odgrywającego” z FMa. Pięć asyst w zeszłym sezonie ukazuje, że mamy do czynienia z czymś więcej niż specjalistą od gry w szesnastce.

Powiedział, że jego idolami są Zlatan Ibrahimovic i Gabriel Batistuta. To dwaj znakomici gracze, ale widząc go na co dzień, przypomina mi Ronaldinho, z którym grałem w Barcelonie. Brazylijczyk był kimś niezwykłym. Nigdy nie widziałem zawodnika na tym poziomie, kiedy był w formie. Zresztą Ibra podobnie, biorąc pod uwagę jego karierę. Natomiast Joshua to Joshua. Jest naprawdę wyjątkowy i nie mogę go do nikogo porównać” – powiedział Motta w wywiadzie dla Sky Italia po wygranej z Lazio w lutym.

Enigma w ruchu

Zirkzee pozostaje bez wątpienia wybitnym atletą – bardzo mobilnym, gibkim i zwinnym. Dzięki temu bez problemu może unikać pressingu, bo zwyczajnie dysponuje wystarczającą szybkością, by uciec obrońcom. Jest również obunożny i dysponuje wyrafinowanym wachlarzem podań, szczególnie tych o dłuższym zasięgu. W połączeniu ze świadomością przestrzeni za sobą, te cechy pozwalają mu przewidzieć, gdzie będą za chwilę jego koledzy i w które miejsce ma im dograć piłkę. Ta nieprzewidywalność daje mu to ogromną przewagę.

Dla defensora jest to bardzo niewygodny typ przeciwnika. Nie wiesz, czy spróbuje cię minąć, nawinąć, przytrzymać piłkę czy zgrać do kolegi. Opuści ramię, wykona zwód, wyprzedzi cię i da przeszywające podanie do skrzydłowego. Trochę pod tym względem przypomina Harry’ego Kane’a – jego umiejętność obsługiwania kompanów z drużyny z dokładnością co do centymetra jest absolutnie światowej klasy. Na poniższych klipach z wybranymi akcjami z ostatniego sezonu doskonale widać, że rywale, kryjąc go, muszą myśleć o kilku rozwiązaniach na raz.

The Athletic przytoczyło niedawno pewien wykres, który pokazywał procentowy rozkład biegów i sprintów Zirkzee w ostatnim sezonie dla Bolonii. Wynika z niego, że równie prawdopodobne jest, że Holender wybiegnie za plecy obrońców (21%), będzie poruszał się odrobinę przed nimi (20%), podejdzie bliżej do kolegi, by otrzymać krótkie podanie (19%), jak i będzie oczekiwał na długą wysoką piłkę do przyjęcia (17%).

United przydałby się taki profil gracza w ataku, aby przytrzymać piłkę już na połowie rywala po wybiciach Andre Onany albo po długich płaskich zagraniach ze strony Lisandro Martineza, by utrzymać się przy piłce i napędzić kontratak. Choć Højlund wykazywał oznaki imponującej szybkości, jak i w miarę dobrego wykończenia (w drugiej części sezonu), to czasami wydawało się, że Duńczyk nie potrafi sobie poradzić ze wszystkimi aspektami faz przejściowych w taktyce byłego opiekuna Ajaksu.

Mając partnera takiego jak Zirkzee, który czuje się bardziej komfortowo, schodząc głębiej i napędzając akcje z drugiej linii, były gracz Atalanty mógłby uwolnić się od ciężaru stania twarzą w twarz z obydwoma środkowymi obrońcami. Mógłby wykorzystywać swoje umiejętności, ustawiając się wyżej na placu gry. Choć Rasmus to zawodnik bardziej fizyczny i silniejszy od nowego nabytku Czerwonych Diabłów, to gdy kryło go dwóch graczy, często stawał się niewidzialny.

Oczywiście, to wymagałaby gry dwójką napastników lub przesunięcia Bruno albo do roli „8” obok Kobbiego Mainoo, albo na skrzydło. W obwodzie pozostaje również Mason Mount, więc trochę zaczyna brakować miejsca na murawie. W przypadku meczów, w których Ten Hag wybierałby jedynego napastnika, różne profile zawodników oznaczają, że zawsze będzie dostępna alternatywna na ławce.

Futbolowa wersja Kristapsa Porziņģisa?

Teoretycznie Zirkzee jest gotowym następcą Anthony’ego Martiala nie tylko pod względem pozycji, ale także sposobu, w jaki gra w grę, a tego prawdopodobnie potrzebuje Manchester United, aby uzyskać więcej z gry w ataku. Francuz, jeśli był ustawiany na szpicy (i był w miarę zaangażowany, co w jego przypadku nie było standardem), pełnił rolę łącznika ataku. Przypomina się przede wszystkim kampania 2019/20, gdy nie dość, że wykazywał się skutecznością, to jego współpraca z Marcusem Rashfordem, Bruno czy Masonem Greenwoodem była blisko oceny wzorcowej.

Nie jest tajemnicą, że Rashford zaliczył spektakularny zjazd w ubiegłej kampanii w porównaniu z sezonem 2022/23, gdy trafił do sieci ponad trzydziestokrotnie. Te trudności przełożyły się bezpośrednio na brak powołania na Euro ze strony Garetha Southgate’a. Nie chcę mówić, że to wyłącznie kwestia partnerów na murawie, ale mam nieodparte wrażenie, że u boku Wouta Weghorsta Anglik czuł się zdecydowane pewniej. Holender swoim ruchem robił mu miejsce w polu karnym, czy to otwierając przestrzeń na skraju lewej strony szesnastki, czy przy zejściach do środka. Teraz przy takim graczu jak Zirkzee, Manchester United może (choć nie musi) odzyskać najlepszą wersję swojego wychowanka.

Erik ten Hag, którego dalsze losy na Old Trafford ważyły się niezwykle długo, potrzebuje zawodników, którzy będą w stanie zaoferować mu różnorodne opcje w zależności od systemu gry i przebiegu meczu. Mając do dyspozycji zarówno Holendra, jak i Højlunda, młodych i głodnych sukcesu graczy, ta mieszanka może stanowić nie lada siłę uderzeniową w jego talii.

Kevin Durant, gwiazdor Phoenix Suns, opisał kiedyś Kristapsa Porziņģisa mianem „jednorożca” ze względu na jego wyjątkowe umiejętności jak na osobę o wzroście 218 centymetrów. Łotewski koszykarz mimo swoich rozmiarów dysponuje świetną techniką rzutu. Trafia zarówno z półdystansu, jak i za trzy na wysokich procentach skuteczności, co w kombinacji z jego wzrostem tworzy unikalną przewagę nad przypisanym mu obrońcą. Nie jest przypadkiem, że transfer 28-latka z Washington Wizards (jak i pozyskanie Jrue Holidaya) dało Boston Celtics mistrzostwo NBA w czerwcu.

Wydaje się, że w futbolu napastnik, który łączy w sobie wzrost, atletyzm oraz elitarną umiejętność dryblingu, jest właśnie takim jednorożcem. Dlatego uważam, że Manchester United dokonał na papierze transferu, który ma sens, co nie zawsze było regułą i czego najlepszym dowodem pozostaje Mason Mount. Pytanie, czy Zirkzee na Old Trafford obroni się swoimi występami tak, jak Kristaps na parkietach TD Garden…