Kolumbia pokonała w półfinale Copa America reprezentację Urugwaju 1:0, jednak więcej niż o samym meczu mówi się o aferze, która wybuchła zaraz po nim. Chwilę po ostatnim gwizdku sędziego, na trybunach doszło do ogromnej bójki z udziałem Darwina Núñeza. Po starciu kolumbijskich kibiców z piłkarzami Marcelo Bielsy największym poszkodowanym okazał się właśnie napastnik Liverpoolu.
Reprezentacja Kolumbii w hitowym starciu wygrała 1:0 po golu Jeffersona Lermy. Nie zdziwcie się jednak, jeśli próżno będzie znaleźć w sieci skrót z tego spotkania. Internet obiegło to, co wydarzyło się zaraz po końcowym gwizdku na stadionie Bank of America Stadium w Charlotte.
Pomiędzy obiema reprezentacjami zaiskrzyło już w pierwszej połowie, kiedy to boisko po czerwonej kartce opuścił Daniel Muñoz. W drugiej połowie, swoje niezadowolenie z pracy sędziego pokazał James Rodriguez, który został ukarany żółtym kartonikiem. Chwilę po zakończeniu spotkania piłkarze także nie byli w stanie utrzymać emocji. Efektem tego była przepychanka, w którą wdali się zawodnicy obu reprezentacji.
Awantura pomiędzy piłkarzami przeniosła się na trybuny, gdzie doszło do starcia piłkarzy Urugwaju z fanami z Kolumbii. Między obiema stronami doszło do bijatyki, w której jednym z najaktywniejszych uczestników okazał się Darwin Núñez. Snajper The Reds w jednym ze starć z kibicami, został uderzony w twarz.
TUTAJ OBEJRZYCIE MATERIAŁ Z CAŁEGO ZAJŚCIA.
Cała sytuacja wyniknęła z tego, że urugwajscy piłkarze mieli ruszyć w kierunku trybun, aby bronić swoje rodziny. Jak przyznają podopieczni Marcelo Bielsy, kibice z Kolumbii grozili im i mieli stanowić dla nich naprawdę spore zagrożenie. Według ich relacji, policja nie reagowała na zaczepki kibiców.
To jakaś farasa. Nasze rodziny są w niebezpieczeństwie, a służby nie reagują. Musieliśmy zrobić to sami, dlatego weszliśmy na trybuny, aby ratować naszych bliskich. Nasze rodziny są w niebezpieczeństwie. Musieliśmy wejść na trybuny, aby ratować bliskich. To jest dramat. Nie było ani jednego policjanta. Mam nadzieję, że wreszcie ktoś się tym zajmie, bo przez cały mecz dzieje się to samo. Nasze rodziny cierpią przez ludzi, którzy nie potrafią rozsądnie pić alkoholu – mówił po meczu José María Giménez.