Choć Sir Jim Ratcliffe zazwyczaj stroni od błysku fleszy i wypowiedzi medialnych, tym razem zrobił wyjątek. Współwłaściciel Manchesteru United udzielił wywiadu przed kamerami Bloomberga, dzieląc się swoimi refleksjami po wejściu w środowisko panujące na Old Trafford. Brytyjczyk opowiedział o koniecznych zmianach, jakie musza nastąpić w klubie. Wyjawił również, co zadecydowało, o pozostawieniu na stanowisku szkoleniowca Erika ten Hag, pomimo słabych wyników w ubiegłym sezonie.

Zimą założyciel INEOS zakupił pakiet 27,7% akcji Czerwonych Diabłów, dodając klub z czerwonej części Manchesteru do swojego bogatego, sportowego portfolio. Manchester United stał się kolejną jego inwestycją m.in. po kolarzach INEOS Grenadiers czy zespole królowej motosportu – Mercedes AMG Petronas Formula 1 Team. Od tego czasu w klubie zachodzi szereg zmian nie tylko na najwyższych szczeblach, ale przede wszystkim w kulturze pracy. Niedawno The Athletic poinformował, że wszyscy pracownicy zostali „przywróceni” do biur z pracy zdalnej.

Ratcliffe: Głównym problemem Manchesteru United jest środowisko, które nie jest zbyt produktywne

Jedną z najistotniejszych kwestii, o której musiało zadecydować nowe szefostwo, była sprawa menedżera. Erik ten Hag, pomijając zdobyty Puchar Anglii, zaliczył katastrofalny sezon za sterami drużyny z Old Trafford, kończąc rozgrywki w Premier League na najniższej lokacie w historii i zajmując ostatnie miejsce w swojej grupie w Lidze Mistrzów. Mimo tego i licznych rozmów z potencjalnymi kandydatami choćby z Thomasem Tuchelem i Roberto de Zerbim, zadecydowano, że Holender rozpocznie przygotowania do nowej kampanii.

W ekskluzywnym wywiadzie przeprowadzonym przez Francine Lacqua dla Bloomberga Sir Jim Ratcliffe postanowił rzucić światło na przyczyny tej decyzji. Według 71-latka to nie kolejni trenerzy są głównym czynnikiem rzutującym na wynikach ekipy w ostatnich latach. Problem jest zdecydowanie szerszy.

W ostatnich dziesięciu czy jedenastu latach, które nie były zbyt udane, pojawiło się wielu menedżerów. Niektórzy z nich byli naprawdę bardzo kompetentni. To dość oczywiste, że kultura wewnątrz klubu nie stanowiła produktywnego środowiska, w którym można by odnieść sukces. Nie można zrzucać winy na sześciu czy siedmiu trenerów. To nie tylko ich wina. […] Mam na myśli to, że w piłce nożnej zwykle przykłada się ogromną wagę do przypisywania sukcesów i porażek do postaci trenera. [Przy słabych wynikach] zrzuca się winę na trenera. Jednak tu nie chodzi tylko o trenerów, tak naprawdę chodzi o wiele więcej rzeczy.

Trener nie jest kluczową kwestią w Manchesterze United. Głównym problemem Manchesteru United jest środowisko, które nie jest zbyt wydajne w świecie sportu. Przez dziesięć lat podjęli wiele złych decyzji dotyczących trenerów, piłkarzy i sposobu zarządzania klubem. Poza tym nie nadążali za nowoczesnym, zmieniającym się światem. Dlatego niektóre rzeczy nie są na takim poziomie, na jakim powinny być w największym klubie na świecie.

Wolne tempo zmian i spoglądanie w kierunku Realu Madryt

Ratcliffe w rozmowie z dziennikarką finansowego serwisu odniósł się również do ilości zmian w różnych sferach na Old Trafford. Biznesman przyznał, że stworzenie odpowiedniego środowiska, aby klub mógł się zdrowo rozwijać, jest dla niego najistotniejszym celem. Natomiast nie ukrywał, że frustruje go powolne tempo roszad związanych z zakazem konkurencji nowych współpracowników, które mają zajść w czerwonej części Manchesteru.

To mieszanka różnych rzeczy. Uważam, że zarządzanie jest najważniejsze, bo to nadaje ton zmianom, ustawia wiele rzeczy we właściwej kolejności, tworzy odpowiednie środowisko. To klub sportowy. Musisz więc być konkurencyjny. Musi to być pewien stopień intensywności. Trzeba kierować tutaj wszystkim, ale z pewnym wsparciem, ponieważ masz do czynienia z graczami, którzy są stosunkowo młodzi, niektórzy z nich są jeszcze nastolatkami.

Oczywiście będziemy mieli nowego dyrektora generalnego, sportowego i technicznego, a to w pewnym sensie nada odpowiedni ton. Wszyscy oni są fachowcami z najwyższej półki. Kiedy się zadomowią, zacznie to napędzać zmiany. Aczkolwiek, jednym z największych problemów w piłce nożnej, na który muszę szczerze powiedzieć, że nie byłem w pełni przygotowany, była kwestia tzw. Gardening Leave*. To nie jest coś, co funkcjonuje w moim świecie biznesu. Nie widzę w tym najmniejszego sensu. Hamuje to tempo zmian. Omar [Berrada] ma sześć miesięcy, Dan [Ashworth] półtora roku. Przypadek Jasona Wilcoxa stanowił wyjątek i odbyliśmy bardzo rzetelną rozmowę z Southmapton. To oczekiwanie jest po prostu frustrujące.

Właściciel INEOS opowiedział również, że miejsc wymagających poprawy jest mnóstwo. Zmiany mają objąć w zasadzie wszystko, co ma na sobie pieczątkę marki Manchesteru United. Ratcliffe przyznał, że spogląda w kierunku Realu Madryt, ale zdaje sobie sprawę, że ewentualne dojście do poziomu Królewskich zajmie co najmniej kilka lat.

Powiedziałbym, że wszystko, czemu się przyglądaliśmy, przedstawiało się jako szansa, którą możemy zinterpretować jako pole na poprawę. Gdziekolwiek byśmy nie spojrzeli. Będziemy chcieli usprawnić wszystko, ponieważ chcemy być na szczycie. Pragniemy co roku rywalizować o Premier League i Ligę Mistrzów. Musimy być tam, gdzie jest dzisiaj Real Madryt. Natomiast w tej chwili nas tam nie ma i to zajmie trochę czasu. To nie jest włącznik światła, że przełączasz i już. Tego nie da się tak szybko naprawić.

Myślę, że Real Madryt wykonał fantastyczną robotę. Przytoczę teraz intrygującą statystykę. Jeśli spojrzy się na te 10 sezonów, które upłynęły od odejścia Sir Alexa Fergusona i Davida Gilla, wydatki netto Manchesteru United na zawodników wyniosły 1,1 miliarda funtów. Tymczasem wydatki netto Realu Madryt w tym samym czasie były równe 200 milionów funtów. To dość zaskakujące, gdy się o tym słyszy. Dzisiaj [oni] mają skład, w którym sześciu lub siedmiu zawodników jest wycenianych na ponad 100 milionów euro. Manchester United takich piłkarzy zwyczajnie nie ma.

*z ang. Gardening Leave jest zwolnieniem z obowiązku świadczenia pracy, będąc na wypowiedzeniu. Pracownik odchodzący z firmy – po rezygnacji lub rozwiązaniu stosunku pracy w inny sposób – otrzymuje polecenie pozostania poza pracą (zakazu konkurencji). Jednocześnie otrzymuje przysługujące mu wynagrodzenie za okres wypowiedzenia.